O problemach samorządów informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Gazeta wskazuje, że ich przyczyną jest zaniżona subwencja oświatowa, a także podwyżki pensji nauczycieli, które rząd zaplanował na wrzesień 2020 roku.
Pensje nauczycieli mają urosnąć o 6 proc. Jednak w budżecie na ten cel zaplanowano 100 mln złotych, a nie ponad 835 mln złotych. Ministerstwo Edukacji Narodowej tłumaczy to faktem, że liczba nauczycieli zmniejszyła się o ok. 7 tys. etatów, dlatego też nie ma potrzeby na zabezpieczenie aż takich środków.
Dziennik pisze, że planowana podwyżka płac bez zabezpieczenia jej w subwencji oświatowej "doprowadzi do finansowej katastrofy" samorządy. Szczególnie, że pensje nauczycieli były już podnoszone w 2019 roku, co przełożyło się na wzrost innych dodatków. Nie bez znaczenia jest tutaj też wyłączenie z płacy minimalnej dodatku stażowego dla pozostałych pracowników administracyjnych zatrudnionych w szkołach (np. woźnych, sprzątaczek, czy pracowników administracyjnych). Dlatego też gminy muszą przeciwdziałać nowym problemom.
Rozwiązaniem ma być m.in. łączenie klas. Polegałoby to np. na zlikwidowaniu jednego oddziału i przerzuceniu z niego dzieci do innych jednostek. Dzięki temu szkoła mogłaby zredukować zatrudnienie.
Przepisy zabraniają tworzenia oddziałów powyżej 25 uczniów tylko w klasach I-III szkół podstawowych. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby w starszych już dokonywać wskazanych przetasowań.
Do realizacji takiego pomysłu przyznało się na łamach "DGP" już część samorządów. O zaleceniu projektowania klas o powiększonej liczebności mówią m.in. przedstawiciele Białegostoku i Zielonej Góry.
Nowy pomysł budzi oburzenie samorządowców. Chociaż podkreślają oni, że rozumieją sytuację samorządów.
- Niektóre firmy informatyczne stworzyły już specjalne oprogramowanie i na tej podstawie organy prowadzące arbitralnie chcą ustalać ogólną liczbę etatów wsparcia pedagogicznego w szkole (pedagog, psycholog, bibliotekarz, logopeda, opieka w świetlicy itp.) - mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w FZZ, cytowany przez "DGP".
- Oznacza to przede wszystkim ograniczenie dzieciom i młodzieży dostępu do wysokiej jakości bezpłatnej edukacji. Takie działania są skandaliczne i winny spotkać się z interwencją MEN i kuratorów oświaty - ocenia Wittkowicz.
Zamiast redukcji kadry i powiększania klas, część samorządów zdecyduje się na wstrzymanie inwestycji w szkołach, takich jak remonty. Pomysł ten rozważają już m.in. Warszawa i Radom.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl