Firmy budowlane mają problem, by dokończyć inwestycje, które zakontraktowano przed wybuchem wojny w Ukrainie. Branża od miesięcy apeluje, by Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która podlega Ministerstwu Infrastruktury, podniosła poziom waloryzacji umów. W ubiegłym roku wzrósł on z 5 do 10 proc., ale wykonawcy domagają się, by wynosił 20 proc.
Koniec walk pod blokami? Polacy mogą tego pożałować
Budowlane izby gospodarcze latem zaapelowały do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka o ustalenie nowych warunków. Branża ostrzegła, że obecna sytuacja może doprowadzić do zapaści na rynku. A to doprowadziłoby do bankructw albo - co by było najgorsze z perspektywy kierowców - porzucania placów budowy, o czym pisaliśmy w money.pl.
"Pozostawienie limitów na aktualnym poziomie nie odzwierciedla rzeczywistych potrzeb rynku i wzrostów cen materiałów. Taki stan rzeczy może doprowadzić do istotnego osłabienia polskiego rynku zamówień publicznych, zaś w skrajnych przypadkach prowadzić może do upadłości firm wykonawczych i podwykonawczych oraz niewykonania i zrywania realizowanych już umów" - alarmuje w piśmie do ministra Rafał Dutkiewicz, prezes zarządu Pracodawców Rzeczpospolitej Polskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Budowlanka nie narzeka na brak pracy. Co innego z wynagrodzeniem
Głos w sprawie waloryzacji zabrał Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag, czyli firmy, która uchodzi za jednego z gigantów branży budowlanej w Polsce. Niejednokrotnie jest to wykonawca największych inwestycji drogowych w kraju, w tym budów autostrad (np. A1) czy dróg ekspresowych (np. S14).
- Rynek budowlany zawsze jest pierwszym wskaźnikiem koniunktury i dobrym barometrem rynku pracy i rozwoju kosztów w gospodarce. Ostatni rok oceniam dość dobrze, jeśli chodzi o podaż nowych kontraktów w części branż. Strabag ma 8 mld zł w portfelu właściwie we wszystkich sektorach, mamy dużych kontraktów infrastrukturalnych, drogowych samorządowych. Jestem zadowolony ze wzrostu kontraktów w budownictwie ogólnym, bo to zawsze pokazuje poziom koniunktury i optymizmu - zaznaczył w rozmowie z PAP Biznes w trakcie Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
Trojanowski podkreślił jednak, że problem na rynku budowlanym stanowią inwestycje drogowe, na które umowy zostały podpisane przed wojną w Ukrainie. Ceny materiałów budowlanych oraz paliw znacząco wzrosły. Na tyle, że nie rekompensuje tego obecny limit waloryzacji.
- Dotyczy to zamkniętej listy kontraktów drogowych, które mają horyzont kilkuletni, podpisywanych przed wybuchem wojny. Mówimy np. o drodze ekspresowej S17, czyli najważniejszej arterii Polski wschodniej, łączącej porty bałtyckie z krajami Europy Środkowej i Południowej, o obwodnicy Chełma - chcemy te kontrakty realizować, ale uważamy, że to ryzyko powinno być lepiej zabezpieczone przez bardziej elastyczne klauzule waloryzacyjne - powiedział Trojanowski.
Drogowcy alarmują. Potrzeba więcej pieniędzy na dokończenie inwestycji
Problemy firmy mają np. na inwestycjach, dla których wykonawców wybrano w formule "projektuj i buduj". Zwycięzca przetargu w takiej sytuacji najpierw musi sporządzić projekt, aby następnie zacząć go realizować. W efekcie mija kilka lat od momentu podpisania umowy, gdy zostaje wbita "pierwsza łopata" na placu i zaczynają być potrzebne materiały budowlane.
- Po dwóch latach projektowania zaczynamy budować te drogi i widzimy, że koszty wzrosły o 30 proc. Mówimy o dodatkowej kwocie 2-3 mld zł rozłożonej na lata. Nawet przy normalnie ustabilizowanej sytuacji gospodarczej w horyzoncie kilkuletnim waloryzacja na poziomie 10 proc. nie jest wystarczająca, patrząc na to, jaki jest wzrost cen i niepewność na rynku - argumentuje członek zarządu Strabag.
Trojanowski ocenia, że odpowiednio elastyczne klauzule waloryzacyjne doprowadzą do potanienia kontraktów, gdyż firmy nie będą musiały spekulować i zastanawiać, jakie będą ceny materiałów czy stali za 2-3 lata, bo jakaś część tego wzrostu cen będzie pokryta przez zamawiającego.