Ostatnia wizyta polskiego premiera we Francji miała miejsce trzy i pół roku temu. 17 marca nadarzy się okazja, aby polsko-francuskie relacje ocieplić. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że spotka się z prezydentem Emmanuelem Macronem, aby porozmawiać na temat współpracy w "najbardziej strategicznych sektorach".
O co dokładnie chodzi? Zdaniem ekspertów Francuzi liczą m.in. na miejsce w obszarach gospodarki, które dotychczas były domeną Amerykanów, czyli np. w energetyce. Wprawdzie z zapowiedzi wynika, że Polska chce transformować swoją energetykę przy pomocy atomu z USA, ale najwyraźniej to wcale nie wyklucza dyskusji o francuskiej kontrofercie.
Przypomnijmy, w czerwcu ubiegłego roku prezydent Andrzej Duda rozmawiał o amerykańskim zaangażowaniu w budowę elektrowni jądrowej w Polsce z byłym już prezydentem USA Donaldem Trumpem. Przedstawiciele polskiej administracji podali, że pierwszy reaktor w kraju powinien zostać uruchomiony w 2033 roku.
Z kolei na początku marca tego roku opublikowano umowę, z której wynika, że Polska będzie rozwijać program atomowy przy pomocy technologii i wiedzy od Amerykanów. Do tego ma powstać spółka celowa, która będzie zajmować się koordynacją działań. Francuzi jednak nie odpuszczają i liczą, że ugrają coś dla siebie.
Monika Constant, dyrektor generalna Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej, mówi money.pl, że atom to obecnie jeden z priorytetowych tematów dla Francji w relacjach z Polską. Świadczy o tym m.in. powołanie Phillipe’a Crouzet na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela ds. Współpracy w dziedzinie cywilnej energetyki jądrowej z Polską. Temu wszystkiemu sprzyja zmiana układu sił na arenie międzynarodowej związana m.in. z nowym gospodarzem Białego Domu.
- Francuzi mają kilka atutów w rękach. Po pierwsze dobrze znają polski rynek i wyzwania branży energetycznej. Po drugie mają nowoczesne i sprawdzone rozwiązanie w postaci reaktorów EPR, które budowane są obecnie nie tylko we Francji, ale też w Wielkiej Brytanii. Do tego mają ponad 60 lat doświadczeń w rozwijaniu cywilnej technologii atomowej. Po trzecie ich oferta dotyczyć będzie kompleksowego projektu od koncepcji, przez budowę, rozruch, utrzymanie i przedstawienie modelu finasowania – komentuje Monika Constant.
Ekspansja francuskiego kapitału w Polsce ma miejsce od lat 90. Nad Wisłą działają 1092 firmy z francuskim rodowodem. Są to zarówno duzi gracze, notowani w indeksie CAC40, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa, w tym firmy rodzinne. Mówimy tu o firmach z handlu, usług czy przemysłu.
Skumulowana wartość inwestycji francuskich przedsiębiorców w Polsce to 92,4 mld zł. Firmy z kapitałem francuskim utworzyły w Polsce blisko 200 tys. miejsc pracy. Francja pozostaje też jednym z głównych partnerów Polski. Od 2010 roku odnotowujemy wzrost salda wymiany handlowej o 65 proc., który przełożył się na nadwyżkę handlową w 2020 roku w wysokości ponad 24,5 mld zł.
Co ciekawe, przez pewien czas w Polsce działało państwowe francuskie przedsiębiorstwo EDF, zajmujące się dostarczaniem energii elektrycznej, które ma także bogate doświadczenie w budowaniu energetyki atomowej. Koncern wycofał się ostatecznie z Polski, jednak na początku lutego nad Wisłę przyleciał Jean-Bernard Lévy, szef francuskiego giganta. Czy będzie nowe podejście?
- Francuski EDF to największy operator reaktorów atomowych na świecie, który jest w stanie zapewnić spójną realizację projektu na wszystkich etapach, od planowania, produkcji elementów niezbędnych do budowy elektrowni, po nadzór nad przebiegiem prac i późniejszą eksploatacją. W przypadku Francuzów nie ma tu konieczności tworzenia konsorcjum różnych podmiotów zaangażowanych w projekt – dodaje Monika Constant.
Ile może kosztować oferta Francuzów? W tym momencie jest to trochę wróżenie z fusów. Pewne jest jednak, że rząd Polski chciałby wydać na budowę elektrowni 150 mld zł. To i tak będzie ułamek wszystkich kosztów związanych z transformacją energetyczną, czyli odejściem od węgla, zamknięciem kopalń i poszukaniem alternatywnych paliw. Cała ta operacja, rozpisana na lata 2021-2040, ma kosztować 1,6 bln zł, tak wynika z rządowego programu energetyki.
Dodajmy, że do 2033 r., gdy wdrożona zostanie energetyka jądrowa, ma łącznie powstać sześć bloków jądrowych o mocy 6-9 GW. Instalacje będą uruchamiane po kolei do 2043 i mają pracować nawet przez 80-100 lat.