W sierpniu Ministerstwo Zdrowia (MZ) przekazało do konsultacji publicznych projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw. To element reformy szpitalnictwa, która m.in. zmienia zasady kwalifikacji szpitali do tzw. sieci.
Zgodnie z projektem w przypadku profilu położnictwo i ginekologia o kwalifikacji miałaby decydować minimalna liczba odebranych porodów. Resort zdrowia wstępnie określił ją na około 400 rocznie. Szpitale w "sieci" mają umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ), co ma im gwarantować ciągłość i stabilność finansowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z danych MZ dołączonych do projektu wynika, że wymogu co najmniej 400 porodów rocznie nie spełniłoby 111 szpitali z 331, których oddziały położniczo-ginekologiczne obecnie są w "sieci".
PiS broni porodówek
Politycy PiS zorganizowali w piątek 23 sierpnia konferencję przed szpitalem w Nowym Mieście Lubawskim, gdzie zamykany jest oddział położniczy. Przekonywali, że może to dotyczyć również innych porodówek w kraju.
To nie jest dobry kierunek, protestujemy zdecydowanie przeciwko temu - mówił były premier Mateusz Morawiecki.
Podczas konferencji prasowej przed nowomiejskim szpitalem Morawiecki powiedział, że władze i ministerstwo zdrowia chcą zabrać porodówkę z Nowego Miasta Lubawskiego. Jak podkreślał, istnienie tego oddziału jest ważne nie tylko dla rodzących się tutaj dzieci i ich matek, ale są to także miejsca pracy położnych.
Zwracając się do rządzących w Warszawie - premiera Donalda Tuska i minister zdrowia Izabeli Leszczyny - Morawiecki podkreślał, że ich decyzje dotyczą życia mieszkańców i dzieci, które się tutaj rodzą. Do sprawy na platformie X odniosła się minister zdrowia Izabela Leszczyna.
"Podobno posłowie PiS robią konferencję prasową w obronie porodówki pod szpitalem w Nowym Mieście Lubawskim. Tymczasem to sam szpital doszedł do wniosku, że mieszkańcy bardziej potrzebują geriatrii, a dzieci będą rodzić się w Iławie oddalonej o ok. 26 km., w szpitalu pozostanie też ginekologia planowa" - napisała ministra w poście z 23 sierpnia.
W obronie praw kobiet
- Zamykanie porodówek powinna poprzedzić dyskusja o reformie opieki okołoporodowej - skomentowała w rozmowie z PAP Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku, odnosząc się do planów Ministerstwa Zdrowia. Komentarza PAP udzieliła 12 sierpnia, czyli zaraz po upublicznieniu projektu ustawy.
Prezeska nie kryje zaskoczenia takim obrotem spraw, bo mam poczucie, że jako Fundacja Rodzić po Ludzku jest zaangażowana w tworzenie systemu opieki okołoporodowej dla kobiet. Zaś debaty w tej sprawie, jak stwierdziła w rozmowie z PAP, nie było, czego bardzo żałuje.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że potrzebna jest reforma związana z organizacją opieki okołoporodowej ze względu na sytuację demograficzną. Natomiast należy wziąć pod uwagę kontekst społeczny. Przez blisko 10 ostatnich lat Polska pod względem praw reprodukcyjnych była i nadal jest krajem dość opresyjnym, co oznacza, że kobiety nie mogą podejmować swobodnie decyzji dotyczących ich zdrowia - powiedziała Joanna Pietrusiewicz. I dodała.
Zamiast tworzyć przyjazną politykę zdrowotną dla kobiet, zmieniamy jej organizację, zamykając porodówki. To budzi niepokój. Zanim coś kobietom się odbierze, do czego jesteśmy przyzwyczajone, myślę, że warto zapytać o to, czego by potrzebowały.
W przypadku dwóch województw to dwie trzecie wszystkich porodówek, a w kolejnych czterech województwach - połowa lub więcej wszystkich porodówek.
Ministerstwo Zdrowia zaznacza, że w przypadku stwierdzenia "białych plam" w opiece okołoporodowej, dyrektorzy oddziałów wojewódzkich NFZ będą ogłaszać postępowania konkursowe.
Z danych MZ wynika, że liczba szpitali, w których odebrano porody, spadła z 397 w 2017 r. do 332 w 2023 r. Zmniejsza się także liczba odbieranych porodów. MZ podaje, że w 2023 r. było ich 266 tys., w 2019 r. - 366 tys., a w 2017 r. - 393 tys.