Niedawno firma MAN poinformowała, że sprzedaż autobusów drastycznie spadła. Z tego powodu przedsiębiorstwo musi dostosować swoje moce produkcyjne do nowej sytuacji. Oznacza to masowe zwolnienia w starachowickiej fabryce spółki. Pracę może stracić nawet 860 pracowników. Zwolnienia planowane są także m.in. w zakładzie producenta okien, firmy Velux w Gnieźnie. Nie udało się im zapobiec mimo wcześniejszego przejścia na czterodniowy tryb pracy.
W ostatnim czasie podobne plany ogłasza coraz więcej firm. Mimo to eksperci z rynku pracy nie prognozują wzrostu bezrobocia. Powstają też nowe zakłady, a firmy rekrutują. Powodem jest m.in. fakt, że choć mamy spowolnienie gospodarcze, to nadal wiele zakładów pracy ma problem z pozyskaniem pracowników, a zwłaszcza specjalistów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego gdy jedne firmy zwalniają, innym brakuje rąk do pracy? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest demografia. Statystyki są nieubłagane. W ciągu najbliżej dekady populacja Polski zmniejszy się o prawie milion osób. A za 80 lat będzie nas już o 10 mln mniej - wynika z prognoz Eurostatu. Polskie społeczeństwo nieuchronnie się starzeje, w związku z czym pracowników będzie systematycznie ubywać.
Demografia jest wyzwaniem nie tylko dla polskich firm
Zdaniem ekspertów obecną sytuację na polskim rynku pracy można porównać do człowieka, który wcześniej chorował na przewlekłą chorobę, a teraz doszły mu kolejne powikłania. W praktyce oznacza to, że problemy, które występowały w czasie dobrej koniunktury, w momencie jej pogorszenia mogą się zwielokrotnić.
Polska nie jest w tej kwestii osamotniona. Podobne problemy występują także u naszego zachodniego sąsiada, tyle że w większej skali. Niemiecki urząd pracy szacuje, że Niemcy potrzebują co roku napływu 400 tys. pracowników z zagranicy. W tej chwili w tym kraju brakuje zarówno specjalistów, jak i pracowników niewykwalifikowanych, w branżach technicznych oraz gastronomii, logistyce, opiece nad dziećmi czy opiece medycznej.
Niemieccy ekonomiści szacują także, że prognozowany spadek liczby pracujących w kolejnych latach będzie mieć negatywny wpływ na stan niemieckich finansów, można więc oczekiwać niższych wpływów z podatków. Dodatkowo zwiększy się grupa seniorów, co będzie generować większe wydatki na kwestie socjalne.
Niemcy chcą temu przeciwdziałać, otwierając szerzej rynek pracy dla cudzoziemców, w tym także spoza Unii Europejskiej. Dlatego zdecydowali się na przyjęcie regulacji, które dotyczą m.in. liberalizacji prawa azylowego. Ułatwienia będą dotyczyć także imigracji specjalistów, którym zostanie uproszczony proces przyznawania niemieckiego obywatelstwa.
Mają problem z rekrutacją mimo gorszej koniunktury
Dla niemieckich przedsiębiorstw pracownicy to w tej chwili być albo nie być, bez nich niemiecka gospodarka może stracić konkurencyjność. Tymczasem polski rynek pracy wcale nie jest w lepszej sytuacji.
Z raportu firmy ManpowerGroup "Niedobór talentów" wynika, że problem ze znalezieniem pracowników ma dziś blisko 75 proc. firm produkcyjnych. Polscy przedsiębiorcy mają ponadto kłopoty m.in. ze znalezieniem pracowników z branży IT oraz z sektora analizy danych (33 proc.), a także w logistyce (25 proc.).
Wyzwaniem dla polskich firm jest także pozyskanie do pracy mężczyzn - zarówno specjalistów, jak i niewykwalifikowanych pracowników, ponieważ wojna w Ukrainie spowodowała m.in. odpływ doświadczonych pracowników z Ukrainy.
Z tego powodu polskie firmy coraz częściej sygnalizują zwiększone zainteresowanie zatrudnieniem pracowników z takich krajów jak Kazachstan, kraje Azji czy Afryki, które do tej pory były w mniejszym stopniu brane pod uwagę podczas rekrutacji.
Mateusz Żydek, rzecznik prasowy firmy Randstad, uważa, że z powodu postępujących zmian demograficznych w Polsce zatrudnianie cudzoziemców stanie się koniecznością. Tego faktu nie zmieni nawet spowolnienie gospodarcze, bo i tak będzie brakować rąk do pracy. - Ten problem będzie się tylko pogłębiał wraz z wyzwaniami demograficznymi, malejącą liczbą osób aktywnych zawodowo w wieku produkcyjnym - wyjaśnia.
I dodaje, że w wielu firmach, mimo gorszej koniunktury gospodarczej, pozyskanie pracowników wciąż jest wyzwaniem. Dlatego coraz częściej rozglądają się one za pracownikami z zagranicy. - Widać to na przykładzie Ukraińców. O ile jeszcze przed rokiem obywateli tego kraju zatrudniało trzech na 10 pracodawców, to teraz takie plany ma blisko 40 proc. firm, a w niektórych sektorach te szacunki są wyższe: w przemyśle dotyczą one blisko 50 proc. pracodawców, a w logistyce - nawet ponad 60 proc. - wyjaśnia.
W Polsce jest deficyt specjalistów, zwłaszcza IT
Obecnie obywatele Ukrainy stanowią na polskim rynku największą grupę wśród cudzoziemców. Jednak od kilku lat ogólna liczba cudzoziemców zarejestrowanych w polskim systemie ubezpieczeń społecznych rośnie szybciej niż liczba zarejestrowanych obywateli Ukrainy.
Z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że w porównaniu z 2021 rokiem, wyraźnie wzrosła liczba zezwoleń na pracę dla cudzoziemców pochodzących z innych krajów niż Ukraina. W 2022 roku, oprócz Ukraińców, najwięcej zezwoleń na pracę dostali obywatele Indii, Uzbekistanu, Białorusi i Filipin. Duże, kilkukrotne wzrosty widać także m.in. wśród obywateli Turcji, Turkmenistanu, Kirgistanu, Tadżykistanu i Pakistanu - informuje Mateusz Żydek.
Ekspert uważa także, że polska gospodarka szczególnie boleśnie odczuwa dziś brak specjalistów, w tym programistów. - W przypadku tych grup liczy się nie tylko skuteczność w pozyskaniu pracownika przez pracodawców, ale istotne są także zalety samego kraju. O ile Niemcy postrzegane są jako silna gospodarka i atrakcyjne miejsce do życia, o tyle Polska z taką informacją nie dociera do szerszego grona obcokrajowców - przyznaje Mateusz Żydek.
Jego zdaniem polski biznes potrzebuje więc teraz dużego wsparcia ze strony państwa, aby pokazać obcokrajowcom atuty naszego kraju oraz rynku pracy.
"Polska na tle innych krajów wcale nie wypada źle"
Piotr Skierkowski, dyrektor ds. klientów strategicznych w firmie ManpowerGroup Polska, zwraca uwagę, że niedobór talentów jest zjawiskiem powszechnym nie tylko w Polsce. - Gospodarka nieustannie się rozwija, a przedsiębiorstwa dla zapewnienia wzrostu potrzebują dodatkowych rąk do pracy - wyjaśnia w rozmowie z money.pl.
Według Skierkowskiego Polska w kwestii zatrudniania obcokrajowców lepiej odrobiła lekcję niż np. Niemcy. - Od strony legislacyjnej zostały wprowadzone specjalne oświadczenia o powierzeniu pracy, które w relatywnie krótkim czasie pozwalają obcokrajowcom z określonych krajów legalnie podjąć pracę w Polsce - twierdzi.
Jak dodaje, przykładem ułatwień na rynku pracy dla cudzoziemców w Polsce jest możliwość uzyskania karty stałego pobytu. - Nie jest ona obwarowana koniecznością dobrej znajomości języka polskiego, tymczasem w Niemczech wymagane jest swobodne posługiwanie się językiem niemieckim, co jest sporym ograniczeniem - tłumaczy.
Zwraca też uwagę, że Polska na tle innych krajów Europy Zachodniej w kwestii zatrudniania cudzoziemców nie wypada wcale źle. - Jeszcze przez długi czas będziemy jednym z krajów, gdzie obcokrajowcom jest relatywnie łatwo podjąć pracę. Dzięki temu radzenie sobie z niedoborem talentów będzie dla przedsiębiorców działających na naszym rynku łatwiejsze, a w konsekwencji powinno przyciągnąć do kraju nowych inwestorów - podsumowuje.
Europa przeżywa w tej chwili "demograficzną zimę".
Wszyscy eksperci przyznają, że demografia będzie mieć istotny wpływ na rynek pracy w Europie w najbliższych latach.
Europa przeżywa w tej chwili "demograficzną zimę". Społeczeństwo się starzeje, a wskaźnik urodzeń jest tutaj niższy niż na innych kontynentach. Polska nie jest więc wyjątkiem. W konsekwencji liczba Polaków rozpoczynających pracę jest niższa niż tych, którzy ją kończą, co jest wyzwaniem dla rynku pracy. Nie bez znaczenia jest fakt, że żyjemy w czasach rewolucji technologicznej, która zwiększa zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników, co tworzy lukę między kwalifikacjami pracowników a potrzebami biznesu - komentuje Marcos Segador Arrebola, prezes Gi Group Holding w Polsce.
Jego zdaniem efektem tej sytuacji jest fakt, że polskie firmy odczuwają niedobór zarówno specjalistów, jak i pracowników niższego szczebla, głównie w przemyśle, transporcie, sektorze magazynowym, budownictwie, handlu i usługach.
Jak można temu zaradzić? - Nie ma jednego rozwiązania. Przez kilka lat Polska zatrudniała pracowników zza wschodniej granicy, głównie z Ukrainy, ale wojna to przerwała. Firmy rekrutacyjne szukają więc sposobów, aby zrekompensować tę lukę, poprzez zatrudnianie pracowników spoza Europy, szczególnie z Azji: Indii, Indonezji czy Wietnamu, a także z Afryki czy Ameryki Południowej. Jednak wiąże się to wyzwaniami - informuje prezes Gi Group.
Jednym z nich jest jego zdaniem skomplikowany proces legalizacji pobytu tych grup cudzoziemców w Polsce. Dlatego w najbliższej przyszłości rząd powinien według niego rozważyć zmianę polityki w tym zakresie.
Coraz więcej Polaków rozważa wyjazd
Artur Skiba, prezes firmy Antal Polska, zauważa z kolei, że w kwestii zatrudniania obcokrajowców Polska będzie musiała sprostać także konkurencji z innych krajów. - Wyzwaniem może okazać się zatrzymanie w Polsce specjalistów mówiących po angielsku, których zachodnie rynki mogą skusić wyższymi płacami - ocenia w rozmowie z money.pl.
Jak Polska sobie z tym poradzi? - Wiele będzie zależeć od elastyczności pracodawców, a także działań państwa - wyjaśnia Skiba. I dodaje, że sektory, w których jest największy potencjał do zatrudniania cudzoziemców, to segmenty, które od dłuższego czasu mierzą się z brakiem pracowników. Na tej liście znajduje się m.in. segment IT, budownictwo, transport i logistyka.
Tymczasem Marcos Segador Arrebola przypomina, że podczas dyskusji o przyszłości polskiego rynku pracy nie można zapominać o innej, ważnej kwestii. - Sytuacja w Polsce jest jednak o tyle skomplikowana, że Polska jest także krajem o znacznej emigracji obywateli, którzy szukają za granicą lepszych możliwości zawodowych. W lipcu tego roku aż 17,8 proc. Polaków rozważało emigrację zarobkową w najbliższym roku - wylicza, powołując się na dane Gi Group.
Dodaje zarazem, że choć liczba rozważających wyjazd nieznacznie wzrosła w porównaniu z ubiegłym rokiem, to odsetek niezdecydowanych zwiększył się niemal aż pięciokrotnie — z 2,7 proc. do blisko 15 proc.
Jednocześnie z naszego badania "Migracje zarobkowe Polaków" przeprowadzonego w lipcu tego roku na nasze zlecenie, wynika, że mniej Polaków opowiada się za pozostaniem w kraju. W 2021 roku było to 81 procent, podczas gdy w tym roku jest to tylko 67,6 procent - podkreśla prezes Gi Group.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.