- Stoimy kolejny tydzień. Odwołaliśmy imprezy, rejsy galarami, stoją barki, zamknęliśmy kuchnię. Firmy zerwały umowy na eventy pracownicze. Nie istniejemy - mówi "GW" Tomasz Włoch, który z bratem Piotrem prowadzi Przystań Tu w Cigacicach pod Zieloną Górą.
Tomasz Włoch to jeden z kilkudziesięciu przedsiębiorców, którzy zawiązali "koalicję mostów nadodrzańskich". Mają zamiar protestować, blokować ruch na mostach przez Odrę, dopóki rząd nie wyjaśni przyczyny zanieczyszczenia rzeki. Pierwszy protest już w środę (17 sierpnia) w Cigacicach.
Przedsiębiorcy znad Odry zablokują drogi i mosty
- Zablokujemy nawet most przy drodze S3 i inne - od Szczecina po Opole. Będziemy je blokować tak długo, aż rząd wskaże truciciela i substancję - mówi współwłaściciel Przystani Tu. Zapowiada też, że przedsiębiorcy działający przy rzece wystąpią do państwa z pozwem zbiorowym o odszkodowanie.
W najtrudniejszej sytuacji są ci, którzy między wiosną a jesienią muszą zarobić na zimę. Jednym z nich jest Ryszard Fertała, właściciel wypożyczalni m.in. kajaków i rowerów wodnych oraz terenu rekreacyjnego nad Odrą w Szczecinie.
Przedsiębiorca podzielił się z "GW" wynikami świątecznego poniedziałku. W zwykłych okolicznościach sprzedałby tysiąc biletów na wstęp do terenu wypoczynkowego. Sprzedał natomiast dwa. Do tego, jak mówi Fertała, na sam wrzesień odwołano mu już 25 z 40 rezerwacji.
Zanieczyszczona Odra. Apel do rządu i samorządów o pomoc
Niezależnie od "koalicji mostów nadodrzańskich" apele do rządu oraz władz lokalnych wysłała wcześniej Północna Iza Gospodarcza. Prezes PIG zaapelowała do rządu o natychmiastowe uruchomienie programu wsparcia dla nadodrzańskich przedsiębiorców, których biznesy ucierpiały w wyniku katastrofy ekologicznej.
Co się stało na Odrze? Minister: są trzy hipotezy
- Od ubiegłego tygodnia odbieramy dramatyczne telefony od zdesperowanych przedsiębiorców. Mówią o tym, że ogłoszony "zakaz korzystania z Odry" sprawił, że klienci po prostu pouciekali. Odwoływane są rezerwacje w ośrodkach agroturystycznych, nie ma klientów na wypożyczanie kajaków czy żaglówek, nie ma chętnych do wypoczywania w ośrodkach nad wodą, skoro nie można korzystać z wody – twierdzi Hanna Mojsiuk, prezes PIG.
O niechęci do kupowania ryb przez turystów mówi np. Swietłana Szalwa ze smażalni Wiking Trzebieży. - Jest to już wszystko odczuwalne. Ludzie nie chcą kupować ryb. W sobotę na rybę czekało się u mnie godzinę, a dzisiaj smażę na bieżąco. Będziemy się zastanawiać, co zrobić, czy będziemy podejmować działanie. Obawiamy się, że ceny ryb będą jeszcze bardziej rosnąć - twierdzi kobieta.