Ukraina obnaża rosyjskie słabości. Precyzyjna seria ataków dronami na działające w Rosji rafinerie i składy paliw to uderzenie w bezpieczeństwo paliwowe kraju, niszczenie zaplecza najeźdźczej armii, ale także cios w rosyjskie interesy naftowe.
Rafinerie są strategicznym obiektem zarówno w obszarze dostaw na front, jak i polityki gospodarczej Rosji. Ograniczenie dochodów ma kluczowe znaczenie dla potencjału gospodarczego i militarnego Rosji, w tym możliwości prowadzenia wojny na Ukrainie - zaznacza Kamil Lipiński, kierownik zespołu klimatu i energii z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Od początku roku ukraińskie siły dokonały kilkudziesięciu skutecznych uderzeń w ważne zakłady rafineryjne, naftoporty i składy paliw. Płomienie i przecinające niebo czarne słupy dymu są naocznym dowodem, że wojna może sięgnąć znacznie głębiej w rosyjską ziemię, a infrastruktura krytyczna pozostaje w zasięgu ukraińskich dronów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W nocy z 11 na 12 marca do eksplozji doszło rafinerii Łukoil w Kstowie, której moce pozwalają na przerób 17 mln ton ropy rocznie. Produkcja została wstrzymana. To niewątpliwy sukces ukraińskiego wojska, gdyż zakłady te są ważne dla zaopatrzenia w paliwo regionu moskiewskiego, na który przypada około 30 proc. ogólnokrajowego zużycia benzyny. Już w połowie stycznia rafineria ta zmuszona była ograniczyć produkcję w związku z awarią sprzętu kompresorowego. Serwis okazał się niemożliwy ze względu na zachodnie sankcje.
To jednak niejedyny cios, jaki spadł tej nocy na Rosję. W ogniu stanęły również składy paliw i rosyjska rafineria w mieście Orel. Poza infrastrukturą paliwową do eksplozji doszło w pobliżu elektrociepłowni niedaleko Sankt Petersburga.
W sumie już 12 rosyjskich rafinerii stanęło w ogniu, z czego ponad połowa to zakłady o dużym znaczeniu do tego liczne magazyny i składy paliwowe zlokalizowane w całej Rosji. Szacuje się, że od początku roku eksport paliw spadł w Rosji około 30-40 proc.
Dokładne dane nie są dostępne. Kreml zabronił ujawniania oficjalnych poziomów wydobycia wszystkich węglowodorów w kraju. Zakaz ten został na początku marca przedłużony do kwietnia 2025 r.
Ukraina niszczy rosyjską infrastrukturę
Władze rosyjskie zapowiedziały, że ograniczą wydobycie ropy naftowej w pierwszym kwartale do 500 tys. baryłek dziennie. Jednocześnie według wyliczeń Bloomberga z miesiąca na miesiąc topnieją jej możliwości rafineryjne, co jest bezpośrednim skutkiem ataków ukraińskich na infrastrukturę.
Pierwsze poważne uderzenie w tym roku miało miejsce w styczniu, kiedy dron trafił w zakład Rosnieftu w Tuapse na południu Rosji. Mieszcząca się w Kraju Krasnodarskim na wybrzeżu Morza Czarnego rafineria jest jedną z najstarszych i największych w kraju przerabiając 12 mln ton ropy rocznie. Tuapse było już wcześniej celem ataków. W lutym ubiegłego roku w składy paliwa uderzyły dwa drony.
W tym samym miesiącu zniszczone zostały magazyny ropy naftowej w mieście Klińce w obwodzie briańskim na zachodzie Rosji graniczącym z Ukrainą. Zaatakowana została też bazę paliw w obwodzie leningradzkim, oddalonym o granic Ukrainy o ponad 800 km.
Ukraińcy nie zwolnili tempa, dokonując kolejnych precyzyjnych uderzeń również w kolejnych miesiącach. Zniszczenia, jakie wywołały uderzenia dronami spowodowały ograniczenia przerobu ropy w należącej do Rosniefti PJSC rafinerii Riazań, w zakładach Łukoil PJSC w Wołgogradzie, a także w niezależnych zakładach Iłski i Afipski. Do ataków doszło także w rafinerii Łukoilu w Permie na Uralu, położonej z dala od głównego obszaru ataków.
Trzeba wskazać, że w Federacji Rosyjskiej działa 30 dużych rafinerii przetwarzających powyżej 1 mln ton ropy, uderzenia na pojedyncze obiekty, choć bolesne, mają więc przede wszystkim wymiar logistyczny i militarny - zaznacza Kamil Lipiński z PIE.
Kijów szykuje Putinowi kryzys naftowy
Ataki te mają za zadanie nie odciąć rosyjską armię od zaplecza paliwowego, ale również doprowadzić do pogłębienia kryzysu wewnątrz Rosji. Byłby to wizerunkowy cios na finiszu kampanii wyborczej Putina.
Kreml praz kolejny zmuszony był wprowadzić zakaz eksportu poza rejon Wspólnoty Niepodległych Państw od 1 marca do 1 września w obawie, że zabraknie go na potrzeby kraju.
- Uderzanie w rosyjską infrastrukturę gazową czy naftową to krok bardzo odważny i strategicznie uzasadniony. To adekwatna i bolesna odpowiedź Ukrainy na rosyjskie ataki na infrastrukturę krytyczną - podkreślił w rozmowie z money.pl dr Szymon Kardaś, ekspert Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR).
Ukraińcy dowiedli, że są w stanie zaszkodzić również eksportowi rosyjskich produktów naftowych i samej ropy. Na cel wzięli proty, jak ten w Ust-Łudzie, gdzie rozbudowywany jest ważny terminal skroplonego gazu LNG, a także zakłady przyrabiające kondensat gazowy w lekką i ciężką ropę oraz gotowe paliwa - olej napędowy i składniki paliwa żeglugowego. To najważniejszy port eksportujący surową ropę naftową na Bałtyku.
Kolejne uderzenia na terenie Petersburskiego Terminalu Naftowego - największego w Rosji terminalu produktów naftowych w regionie bałtyckim potwierdziły skuteczność ostrzału. Dla Rosji sprzedaż ropy i paliw jest kluczowa. To z niej finansowana jest wojna w Ukrainie.
Cały rosyjski sektor ropy naftowej i gazu jest odpowiedzialny obecnie za około 33 proc. dochodów budżetowych Federacji Rosyjskj, marża rosyjskich rafinerii przekracza obecnie 7 dolara za baryłkę, ale może być jeszcze wyższa - podsumowuje Lipiński.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl