"Potrzebuję porady. Pięć lat temu skorzystałam z porady lekarskiej na NFZ. Nie miałam świadomości, że nie jestem ubezpieczona. Wizyta miała miejsce 3 września 2015 r. Pismo z NFZ z wezwaniem do zapłaty za poradę przyszło w ubiegłym tygodniu. Mam zapłacić im 120 zł. Czy ta sprawa nie jest już przedawniona, muszę płacić?" – pyta pani Alina z Wielkopolski.
Kobieta nie pamięta szczegółów sprzed pięciu lat. Nie jest nawet pewna, czy w ogóle była wówczas u lekarza. Z pisma, w którym NFZ zawiadamia ją o wszczęciu postępowania, wynika, że od końca lipca do początku października 2015 r. nie były odprowadzane za nią składki zdrowotne. Musi więc zapłacić.
O przedawnieniu sprawy nie ma mowy. NFZ ma pięć lat na wszczęcie postępowania wobec osób nieubezpieczonych, a te minęły 3 września 2020 r. - już po wysłaniu zawiadomienia.
Co więcej, w okresie pandemii sprawy związane z ustaleniem prawa do świadczeń zostały wstrzymane na trzy miesiące i o tyle czasu przesunął się też termin wszczęcia takiego postępowania.
Stało się tak za sprawą specustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.
Na mocy tych przepisów od dnia 31 marca do 16 maja 2020 r. nie były wydawane decyzje administracyjne.
Przedawnienie sprawy pani Aliny nastąpi więc formalnie dopiero w grudniu 2020 r.
Abolicja dla części dłużników
NFZ poinformował też panią Alinę, że ma 30 dni na wyjaśnienie sprawy i dostarczenie im dowodów, że w tym okresie miała prawo do bezpłatnych świadczeń medycznych.
- Osoby, wobec których pojawiły się wątpliwości, mają 30 dni na wyjaśnienie nam sytuacji, czyli przedstawienie dokumentu potwierdzającego ubezpieczenie w tamtym czasie lub mogą jeszcze zostać zgłoszeni do ubezpieczenia, jako członek rodziny osoby ubezpieczonej (jeśli w tamtym czasie mieli do tego prawo) i sprawa może zostać umorzona – podpowiada rzecznik prasowy Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, Marta Żbikowska-Cieśla.
Pomimo że NFZ zdążył z postępowaniem, pani Alina nie będzie musiała płacić za wizytę sprzed pięciu lat.
Od 1 września 2020 r. w życie weszła bowiem ustawa z dnia 14 sierpnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19 oraz po jej ustaniu).
Na mocy tych przepisów (mowa o art. 40 pkt 2 ustawy) umarza się postępowania dotyczące ustalenia obowiązku poniesienia kosztów świadczeń opieki zdrowotnej poniesionych przez NFZ, jeżeli ich wysokość nie przekracza kwoty 500 złotych.
Przepis ten na stałe wchodzi w życie. Oznacza to, że od 1 września NFZ nie wszczyna już postępowań wobec dłużników, którzy winni są mu mniej niż 500 zł.
- Zainteresowani nie muszą zgłaszać się do nas ani pisać podań o umorzenie zapłaty. Wyślemy do nich sami stosowne powiadomienia - informuje money.pl Żbikowska-Cieśla.
Kosztowny brak ubezpieczenia
Abolicja dotyczy jednak stosunkowo niskich kwot. Gorzej, jeśli rachunek wystawi nam szpital. Średnia stawka dzienna za pobyt w warszawskim szpitalu to obecnie ok. 600 zł. Za tygodniowy pobyt na oddziale intensywnej terapii osoba nieubezpieczona zapłaci ponad 4,3 tys. zł, a na ginekologii - ponad 6 tys. zł.
Ceny te nie uwzględniają kosztów podstawowych zabiegów, a nawet kroplówek. Trzeba liczyć się więc nawet z dwukrotnością podanych wyżej kwot.
Jeśli nie jesteśmy ubezpieczeni, szpital skasuje nas też za przejazd karetką pogotowia (w Warszawie jest to 30 zł za podstawienie plus prawie 10 zł za każdy kilometr).
Wiele osób traci obecnie pracę. Warto pamiętać, że po wygaśnięciu umowy o pracę oraz umowy zlecenia, jeszcze przez 30 dni mamy prawo do świadczeń w ramach ubezpieczenia.
O ubezpieczeniu zdrowotnym powinny szczególnie pamiętać osoby prowadzące działalność gospodarczą, które opłacają składki samodzielnie. Każda zwłoka lub zaległość w opłatach powoduje, że wypadają one z listy ubezpieczonych.
Również osoby pracujące wyłącznie na umowach o dzieło, które nie są oskładkowane, mogą zgłosić się do dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego. Obecnie miesięczna składka zdrowotna za wrzesień wynosi w NFZ 472,39 zł.