Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
To, co ogłoszono na środowej konferencji prasowej, nie wygląda na zmiany rewolucyjne ani na radykalne cięcia. W projekcie zostaje i lotnisko w Baranowie, i sieć linii Kolei Dużych Prędkości w całej Polsce. A to wcale nie było takie pewne. Nowa koalicja od października ubiegłego roku zafundowała prawdziwy komunikacyjny chaos.
Choćby Maciej Lasek, dziś pełnomocnik rządu ds. CPK, który ramię w ramię z premierem ogłaszał "zielone światło" dla lotniska w Baranowie, niespełna dwa tygodnie po wyborach był zdecydowanie przeciw. - Nie, nie powstanie - stwierdził bez ogródek pod koniec października w wywiadzie dla "Rynku Lotniczego". Co się zmieniło?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Decyzja bez audytu ekspertów. Rząd potrzebował pretekstu
Tuż po wyborach można było usłyszeć od polityków KO, że większe szanse ma część kolejowa, a lotnisko w Baranowie trafi do kosza. Natomiast kilka tygodni temu - że to komponent kolejowy w postaci "szprych" wyląduje w koszu. Przewijała się też koncepcja dwóch, trzech lub czterech mniejszych lotnisk zamiast jednego dużego.
Jedno jest pewne. Argumentów za budową lotniska w Baranowie nie dostarczył obiecywany zewnętrzny audyt "wybitnych i bezstronnych ekspertów". Bo do niego nie doszło - osiem z ośmiu przetargów unieważniono. Podstawą do rekomendacji dla premiera stał się audyt wewnętrzny, wykonany przez samą spółkę oraz już pracującą dla niej firmę doradczą.
Już kilka miesięcy temu eksperci spekulowali, że "audyt" to może być tylko pretekst, jak wytłumaczyć wyborcom, że partia, która stanowczo była przeciw CPK, chce projekt jednak kontynuować po wprowadzeniu zmian, które uzna i ogłosi jako niezbędne
- Nowy rząd Donalda Tuska, a szczególnie Koalicja Obywatelska, wpadł we własne kampanijne sidła. Mimo silnych argumentów za kontynuacją CPK - po niezbędnych zmianach - i przekonania o ich słuszności przynajmniej w części nowego rządu, kampanijna retoryka o projekcie "pisowskim", "megalomańskim", o wywłaszczeniach i marnowaniu środków publicznych stworzyła liczny, betonowy elektorat anty-CPK - mówił na początku roku money.pl Dominik Sipiński, analityk serwisu ch-aviation.com i Polityki Insight.
Dziś wygląda na to, że miał rację.
- Nie robimy mniejszego CPK, tylko lepszy, bardziej dopasowany - podkreślił pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek na konferencji prasowej 26 czerwca. Dowodem ma być choćby zmniejszenie planowanego budżetu na pierwszy etap ze 155 mld zł do 131 mld zł. Wskazał też na nieprawidłowości dotyczące choćby wydatków marketingowych czy opóźnienia w harmonogramie.
I nie ma aż takiego znaczenia, czy w początkowym etapie CPK będzie obsługiwać 34, a może 40 mln pasażerów. Najważniejsze jest, że jeśli w przyszłości pojawi się możliwość, aby do i przez Baranów latało 60 albo 100 mln pasażerów, to za 50 lat nie będzie trzeba szukać kolejnej lokalizacji gdzieś w Polsce dla jeszcze większego lotniska.
Jednym z głównych atutów będzie zabezpieczona rezerwa terenu wokół oraz możliwość modułowej rozbudowy. I wiedza, której nie mieli projektanci Okęcia przed 1934 r. Nie mogli przewidzieć, jak zmienią się samoloty, jak zmieni się rynek lotniczy i że z Warszawy będzie można polecieć bezpośrednio do Nowego Jorku i Pekinu.
Donald Tusk i inni przedstawiciele rządu podkreślili też w środę, że nie stawiają wszystkiego na jedną kartę, dlatego CPK nie zagrozi rozwojowi lotnisk regionalnych. Najwięcej uwagi poświęcono urealnieniu sieci kolejowej. Zbyt wielu szczegółów jednak nie pokazano. Kancelaria Premiera opublikowała mapkę, w której zamiast "szprych" krzyżujących się w CPK, widać trochę linii prowadzących między miastami i "igrek". Wiceminister Piotr Malepszak, odpowiadając na pytania, stwierdził, że nie jest przesądzone, czy któraś z pierwotnie planowanych "szprych", nie będzie realizowana.
Tak Donald Tusk zmieniał zdanie w sprawie CPK
Dlatego po środowej konferencji można dojść do wniosku, że osiem miesięcy zajęło Donaldowi Tuskowi dojście do wniosku, że CPK - ani w wymiarze lotniskowym, ani kolejowym - nie można wyrzucić do kosza. Na długo przed kampanią on i jego partia zapowiadali przecież, że zatrzymają budowę lotniska w Baranowie. Potem złagodzili retorykę i mówili o jej weryfikacji oraz "urealnieniu".
Oliwy do ognia dolewały wypowiedzi samego Donalda Tuska na temat CPK, także po wyborach. - Tak na zdrowy rozum, ja wolę w Trójmieście wsiąść w taksówkę i w 20 minut być na lotnisku, niż pojechać na dworzec, wsiąść w pociąg i dalej do Baranowa między Łodzią i Warszawą - mówił w listopadzie, jeszcze zanim został premierem.
Choć w expose mówił o tym, że projekt CPK ma jak najlepiej służyć Polsce i zostać urealniony, dalej prezentował kontrowersyjne tezy. W lutym podczas posiedzenia Rady Gabinetowej z prezydentem Andrzejem Dudą stwierdził, że "wszystkie dotychczasowe ekspertyzy stawiają pod znakiem zapytania całą inwestycję". Okazało się, że takich ekspertyz nie ma.
Wypowiedzi te podgrzewały atmosferę i dawały oręż zmotywowanej grupie obrońców CPK. A niektóre z "pomysłów", w tym słynny duoport czy triport, sprawiały wrażenie, że nowa władza niekoniecznie wie, o czym mówi.
Premier musi zrozumieć jedną rzecz: 40 mln pasażerów w CPK to nie to samo, co 40 mln pasażerów łącznie na dwóch czy trzech lotniskach wokół Warszawy - mówił money.pl jeden z managerów w branży lotniczej w Polsce.
Karuzela poglądów i różnych pomysłów zdecydowanie nie pomagała. Wystarczyłoby wstrzymać się ze skrajnymi pomysłami i radykalnymi stwierdzeniami do czasu przedstawienia wyników zapowiedzianego audytu. Zresztą, podjęta decyzja na podstawie wewnętrznych analiz pokazuje, że chyba nie był on konieczny.
Czy PiS musiał straszyć Berlinem
"Odrywanie" projektu CPK od PiS-u nie kończy się jednak na "farbowaniu" go i mniej lub bardziej kosmetycznych zmianach. Bo przynajmniej część z decyzji poprzedniej władzy nie broni się pod względem merytorycznym. Od 1 lipca nadzór nad inwestycją z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej wraca do Ministerstwa Infrastruktury. To właśnie temu ostatniemu podlegają sprawy lotnictwa, kolei, budowy dróg, linii lotniczych - wszystkie związane bezpośrednio i pośrednio z CPK.
Dlaczego pod koniec rządów PiS projekt CPK oraz urząd pełnomocnika przeniesiono do MFiPR? Wersja oficjalna mówiła o znaczeniu megalotniska dla rozwoju regionalnego i wielkich pieniądzach, także z UE, które może przynieść. Ta nieoficjalna zaś, że Marcin Horała po prostu nie dogadywał się ze swoim szefem, ministrem Andrzejem Adamczykiem.
Albo gdy rząd PiS najpierw podjął decyzję o budowie CPK, a dopiero później zaczął pracę nad strategią i prognozami, które uzasadniały jego budowę.
Sporo uwagi poświęcono też wydatkom marketingowym spółki na wczesnym etapie jej działalności. I choć nowa władza planuje oddać lotnisko w 2032 r., broni się przed zarzutem, że opóźnia jego budowę. Przekonuje, że forsowany w przestrzeni publicznej przez PiS termin 2028 r. był nierealny.
Sam Horała nie ukrywał w końcówce rządów PiS, że "dla nowej ekipy rządzącej "rezygnacja z CPK byłaby niezwykle trudna i kosztowna". Dlaczego? - Macki, a raczej korzenie CPK, zostały mocno wpuszczone w grunt - stwierdził Horała, odpowiadając na pytanie money.pl na niespełna dwa tygodnie przed zaprzysiężeniem rządu Tuska. Odnosił się do umocowania inwestycji w randze ustawy (nowelizację kasującą ten projekt musiałby podpisać prezydent z PiS) i wchłonięcia spółki PPL, aby stworzyć grupę kapitałową.
Od dziś jedno jest pewne. Rząd Donalda Tuska uważa już projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego za "swój" i wiadomo, co zamierza z nim zrobić.
Ale po środowej konferencji mam jeszcze jedną refleksję. Co by było, gdyby taką konferencję w 2017 r. zorganizował ówczesny premier Mateusz Morawiecki ze swoimi ministrami? Gdyby bardziej rezonowało w przekazie początkowe 34 mln pasażerów, a nie hipotetyczne 100 w przyszłości? Gdyby zrezygnowali z mówienia o "szprychach" prowadzących do i przez CPK, a podkreślali, że obok nowego lotniska, rozwijana będzie też kolej w całym kraju. Gdyby mówili o najlepszym lotnisku w Europie, a nie pierwszej lidze światowej. Gdyby nie organizowali pikników CPK w swoich okręgach wyborczych, nie straszyli Niemcami i lotniskiem w Berlinie?
Myślę, że ówczesnej opozycji trudniej byłoby używać argumentów o "megalomanii" i podważać sens inwestycji, której potrzebę dostrzegano już dekady temu.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl