W związku z tzw. aferą wiatrakową pojawiły się spekulacje, że wbrew dotychczasowym ustaleniom posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska może nie zostać wyznaczona na stanowisko ministra środowiska w rządzie Donalda Tuska. Spekulacje okazały się nieprawdziwe.
Sondaż: ponad 15 proc. Polaków nie słyszał o aferze wiatrakowej
W sondażu przeprowadzonym przez SW Research dla "Rzeczpospolitej" zapytano respondentów, czy ich zdaniem Hennig-Kloska powinna zostać ministrem środowiska w rządzie Tuska. 26,7 proc. badanych wyraziło opinię, że posłanka Polski 2050 nie powinna objąć tego stanowiska. 18,4 proc. respondentów uważa, że powinna. Najwięcej, bo 39,3 proc. ankietowanych, nie miało zdania w tej sprawie. 15,6 proc. respondentów nie słyszało o całej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy: Koalicja Obywatelska przygotowała ustawę dotyczącą zamrożenia cen energii, w której znalazły się przepisy dotyczące budowy farm wiatrowych w Polsce. Nad przepisami pracowała Paulina Hennig-Kloska, kandydatka na stanowisko ministra środowiska i klimatu w rządzie Donalda Tuska, posłanka Polski 2050.
Wprowadzenie przepisów wiatrakowych do ustawy o zamrożeniu cen energii wywołało kontrowersje. Po pierwsze, ich umieszczenie w ustawie, która nie dotyczyła bezpośrednio tematu farm wiatrowych, zostało uznane za tzw. "wrzutkę legislacyjną", co nie jest zgodne ze standardami procesu legislacyjnego.
Po drugie, wiele dyskusji wywołała treść przepisów. Zmniejszały one dopuszczalną odległość od budynków mieszkalnych, w której mogą być zlokalizowane wiatraki, z obecnie obowiązujących 700 metrów do nawet 300 metrów. Zwrócono również uwagę na to, że przepisy upraszczają procedurę odrolnienia gruntów pod budowę wiatraków. Dodatkowo przepisy, które mówią o uznaniu budowy wiatraków za cel publiczny, zostały przez niektórych zinterpretowane jako stworzenie możliwości do wywłaszczeń w związku z budową farm wiatrowych.
Wobec kontrowersji nowa większość w Sejmie zdecydowała się wycofać przepisy dotyczące wiatraków z ustawy o zamrożeniu cen energii. Planuje się, że kwestia ta zostanie uregulowana w odrębnej ustawie.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zarzucali nowej większości, że przepisy te powstały pod wpływem lobbystów. Wskazywali, że na nich mógł skorzystać niemiecki Siemens, producent turbin wiatrowych. Premier Mateusz Morawiecki mówił o "aferze wiatrakowej", a prokuratura zaczęła się zajmować tą sprawą, mimo że przepisy te były tylko częścią projektu ustawy, który nie był nawet procedowany przez parlament w momencie, kiedy sprawa zyskała na popularności.