Wielu pracowników ma problem z wzięciem wolnego w wakacje. Nie są pewni swego nawet ci, którzy od dawna mają zaklepane wolne i już opłacone wyjazdy. Po naszym tekście "Problemy z urlopami. Zgody były w styczniu, a teraz jest czerwiec i sytuacja się zmieniła" spłynęła do nas lawina komentarzy.
Katarzyna Niedźwiedzka ma 35 lat, mieszka w Warszawie z synem i mężem. Pracuje w dużej firmie, zajmuje się inwestycjami. Planowała wziąć urlop w czerwcu. Nic z tego.
– Mam jeszcze 12 dni zaległego urlopu z zeszłego roku. Chciałam wziąć wolne w czerwcu, jestem już zmęczona, chciałam odpocząć, zająć się domem, wyjechać na chwilę. Nic z tego – bo w firmie wszyscy mają zaległe urlopy i zrobiła się nagle kolejka. Ci, którzy zgłosili się wcześniej, mają pierwszeństwo. Szefowa powiedziała, że musimy to jakoś zorganizować lub w biurze zostanie tylko stażysta – mówi Katarzyna w rozmowie z money.pl.
Dodaje, że na urlop w czerwcu idą ci, którzy zgłosili się pierwsi, mają najwięcej do wykorzystania i akurat nie są w pracy absolutnie niezbędni.
– Nie mam żalu o to, że nie dostałam urlopu wtedy, kiedy chciałam. Taka sytuacja, sami 3 czy 4 miesiące temu nie mieliśmy pojęcia, jak się wszystko potoczy. Równie dobrze mogliśmy przez kolejne miesiące żyć, jak pod kamieniem. Ale skoro możemy spod niego wyjść, to fajnie byłoby odetchnąć świeżym powietrzem. Nie da się, trzeba pracować – mówi Kasia.
Dodaje, że na urlop latem liczy już tylko teoretycznie. Ale rozumie też, że pierwszeństwo będą miały osoby z dziećmi w wieku szkolnym - przynajmniej one będą miały coś z wakacji.
Firma Kasi pracowała przez cały czas, pandemia i lockdowny nie miały wielkiego wpływu na jej działalność. Inny problem dotyka pracowników firm, które zawieszały działalność podczas przerw wywołanych rządowymi rozporządzeniami i wysyłały pracowników na przymusowe urlopy. Dziś muszą odrabiać straty i nie mogą sobie pozwolić na dawanie wolnego swoim ludziom.
Skala zjawiska nie jest jeszcze znana, ale jak mówi w rozmowie z money.pl Alfred Bujara z handlowej "Solidarności", wystarczy przejść się po dowolnym centrum handlowym, by zobaczyć, że coś jest nie tak.
– W sklepach, butikach, w których wcześniej pracowały np. 3 osoby, dziś została jedna na zmianie. Są miejsca, gdzie ta jedna osoba obsługuje dużą salę sprzedaży w sieciówce. I to samo dzieje się w marketach i dyskontach spożywczych – proszę zobaczyć, ile kas jest otwartych – mówi nam Bujara.
Dodaje, że w sklepach spożywczych dzieje się tak pomimo faktu, że ostatnimi czasy notują spore wzrosty obrotów i sprzedaży.
– Rozmawiałem ostatnio z paniami z jednego z dyskontów. Skarżyły się na to, że mają coraz więcej pracy i muszą robić wszystko naraz. Gdyby pracodawca wymyślił, że mają latać na miotle, to by latały. Mają co prawda kasy samoobsługowe, ale te też wymagają pomocy – zatwierdzenia sprzedaży alkoholu, odblokowania. A jednocześnie panie są trzy na cały sklep i o urlopie mogą pomarzyć – opowiada Alfred Bujara.
Dodaje, że właściciele sklepów w galeriach pozwalniali pracowników w czasie lockdownów spowodowanych pandemią. Obecnie albo mają problem z pozyskaniem chętnych do pracy, albo nie kwapią się do zatrudnienia nowych ludzi w obawie przed kolejnymi falami pandemii. To jednak nie usprawiedliwia sytuacji, w której jeden osoba pracuje za trzy, a na dodatek nie ma możliwości wykorzystania należnego urlopu.
Bujara mówi, że w sprawę powinien włączyć się rząd. W innych krajach sprawy dotyczące urlopów są zapisane m.in. w porozumieniach zbiorowych i uregulowane w kontraktach z pracownikami. W Polsce mamy jedynie zapisy kodeksu pracy, próbujące godzić interesy pracownika i pracodawcy. Są jednak dość ogólne i wielu spraw nie regulują.
– Nie wątpię, że wielu pracodawców chce dla swoich pracowników jak najlepiej. Ale jednocześnie walczą o przetrwanie firmy, odrobienie strat. Ta optyka może przesłaniać bieżące problemy i powodować spychanie ich na dalszy plan. Tymczasem nie bez kozery mawia się, że z niewolnika nie ma pracownika – mówi w rozmowie z money.pl psycholog pracy Marta Janczewska.
Dodaje, że pracodawca powinien przede wszystkim klarownie wytłumaczyć pracownikom sytuację i poszukać rozwiązania.
– Pracownikom również zależy na stabilnej pracy, na rozwoju firmy, oni bardzo często chcą pomóc – ale pod warunkiem, że traktuje się ich po partnersku – mówi Janczewska.
Dodaje, że niemożność wzięcia urlopu w zaplanowanym terminie fatalnie wpływa na psychikę pracownika, który może uznać, że w takiej firmie po prostu nie warto pracować, nie warto się starać.
– Jest to jeden z problemów, o których nie myślało się w trakcie pandemii i lockdownów. A dziś uderza ze zdwojoną siłą. I pracodawca musi jakoś sprawę załatwić. Ludzie są zmęczeni pandemią, chcieliby odpocząć w normalnych warunkach, to im się należy. Może warto zwolnić nieco tempo odrabiania strat? Pokusa i potrzeba jest wielka, ale bez zadowolonych pracowników to się i tak nie uda – mówi psycholog.