Embargo na rosyjską ropę wsparte sekcjami na paliwa dostarczanymi drogą morską z Rosji wymusiły na europejskich stolicach zmianę kierunków dostaw surowca.
Polska i Niemcy wykonały ruch wyprzedzający, który skutecznie krzyżuje plany Kremla, tj. wywołania kryzysu paliwowego w Europie. Na początku grudnia ministrowie Anna Moskwa i Robert Habeck podpisali porozumienie, w którym zadeklarowali wzajemne wsparcie w zapewnieniu bezpiecznej pracy tak polskich rafinerii w Gdańsku i Płocku, jak również niemieckich rafinerii w Leuna i Schwedt.
Ropa z Polski dla Niemiec
Porozumienie, które zawarła Warszawa z Berlinem, pozwoliło Niemcom zabezpieczyć zwłaszcza ważną dla naszych sąsiadów rafinerię Schwedt.
Dziewięć na dziesięć samochodów w Brandenburgii i Berlinie tankuje paliwo właśnie pochodzące ze tej rafinerii. Pracuje w niej wielu Polaków, a jej produkty zaopatrują również zachodnią Polskę.
Ponieważ przerabiała ona głównie rosyjską ropę dostarczaną ropociągiem "Przyjaźń", istniało realne ryzyko, że po wprowadzeniu sankcji pojawi się problem z jej zaopatrzeniem. Zapytaliśmy Federalne Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu Niemiec o obecną sytuację północnych rafinerii Leuna i Schwedt.
"Obecnie obie rafinerie pracują stabilnie i są w stanie obsłużyć swoich klientów, nie widać żadnych wąskich gardeł. Zapewnione jest bezpieczeństwo dostaw" - poinformował money.pl tamtejszy resort gospodarki i klimatu.
Polska ma w tym swój udział, gdyż zgodnie z deklaracją zaopatruje je w ropę sprowadzaną do Polski przez port w Gdańsku. Strona niemiecka liczy również na dalsze dostawy również w kolejnych miesiącach.
W styczniu rafineria PCK była dodatkowo zaopatrywana przez port w Gdańsku i polski system rurociągów, a w lutym spodziewane są kolejne dostawy przez port w Gdańsku i z Kazachstanu - poinformowało money.pl Federalne Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu Niemiec.
Gdańsk to oczywiście niejedyne źródło ropy dla niemieckich rafinerii. Poza umową z Kazachstanem, o którym wspomina ministerstwo kierowane przez Habecka, Niemcy rozbudowują również rurociąg Rostock-Schwedt.
"Trasa dostaw przez port w Rostocku i istniejący rurociąg Rostock-Schwedt została w styczniu w pełni zarezerwowana zgodnie z jej możliwościami, zastosowano również urządzenia zwiększające przepływ (które zwiększają przepustowość rurociągu o około 5 do 10 proc.). Rurociąg jest rozbudowywany przy wsparciu finansowym rządu niemieckiego w celu wzmocnienia tej drogi dostaw" - czytamy w przesłanej nam odpowiedzi.
Rosyjski problem w Schwedt
Choć Europa stopniowo odcina się od dostaw z Rosji, w Niemczech wciąż pokutują dotychczasowe powiązania biznesowe z Moskwą. Szczególnie problem widać na przykładzie rafinerii Schwedt.
W akcjonariacie wciąż obecny jest Rosnieft. W Niemczech kwestia nacjonalizacji rosyjskich aktywów wciąż nie została rozwiązana - przypomina w rozmowie z money.pl Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. - Berlin ma problem polityczny, bowiem wciąż trwają tarcia z władzami landu, który do tej pory miał tak silne powiązania z biznesem rosyjskim.
Spółka córka rosyjskiego koncernu, Rosnieft Niemcy, posiada 37,5 proc. akcji w rafinerii Schwedt. Dokładnie taki sam udział ma Shell. Jednak to Rosjanie posiadali pakiet kontrolny za spraw kolejnej spółki zależnej - RN Refining & Marketing. Łączne udziały rosyjskich firm sięgają 54 proc. We wrzeniu rząd w Berlinie nakazał, by akcje rosyjskiego koncernu przeszły w zarząd komisaryczny, a kontrolę przejęło ministerstwo gospodarki za pośrednictwem Federalnej Agencji ds. Sieci.
- Sprawa dotyczyła nie tylko Schwedt, ale również innych rafinerii niemieckich, w których Rosnieft ma udziały: MiRo w Karlsruhe i rafinerii Baeyrnoil w bawarskim Vohburgu - zaznacza Andrzej Sikora.
Jednak to do Schwedt miała trafiać ropa z Polski. I dlatego też polski resort klimatu zdawkowo wypowiadał się o tej współpracy z Niemcami. Jak podkreślał w przesłanych money.pl komentarzach, "Polska pomaga Niemcom w szybszym odejściu od rosyjskiej ropy". Zaznaczał również, że podpisany przez minister Annę Moskwę i wicekanclerza Roberta Habecka dokument jest deklaracją, a "nie umową w rozumieniu ustawy z 14 kwietnia 2000 r. o umowach międzynarodowych".
- Niemieckie rafinerie, choćby w Leuna, gdzie udziały ma francuski Total, od zawsze miały podpisane umowy na dostawy z Gdańska i płaciły opłatę za gotowość przesyłu ropy. Mówimy tu około 15 mln ton - przypomina prezes Instytutu Studiów Energetycznych. - Inwazja Rosji na Ukrainę zmieniła sytuację - dodał.
Niemcy odcinają się od rosyjskiej ropy
Nadzór komisaryczny nad aktywami rosyjskiej spółki nie oznaczał jednak nacjonalizacji, ani przejęcia aktywów przez niemiecki rząd. Jest rozwiązaniem czasowym, bowiem zakładał wstępnie sześciomiesięczny okres. Zapewne będzie on przedłużany w związku z wojną w Ukrainie, ale wciąż pozostaje tematem kontrowersyjnym.
Federalne Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu Niemiec podkreśla, że właściciele rafinerii, a więc wspomniany RDG, Shell oraz Eni, odpowiedzialni za zakup ropy naftowej dla rafinerii PCK w Schwedt, niezależnie kupują ropę, zlecają jej przerób w rafinerii i każdy z nich zajmuje się dystrybucją produktów. Zapewniło money.pl jednak, że "udziałowcy rafinerii PCK nie zamówili w styczniu żadnej rosyjskiej ropy".
Przypomnijmy, że jak donosił Reuters, PKN Orlen miał być zainteresowany odkupem udziałów rosyjskich w Schwedt. Oficjalnie jednak nie komentuje tej sprawy.
Paliwa za ropę
Wsparcie Polski dla Niemiec ma również inny wymiar. Jest także zabezpieczeniem dla naszego rynku paliw. Jak już pisaliśmy w money.pl, Polska liczy na paliwa z Niemiec. Nasz kraj ma bowiem mniejsze możliwości rafinacji. Dlatego nawet przed wojną zza granicy sprowadzaliśmy blisko 30 proc. diesla, a kierunek rosyjski stanowił z tego ponad jedną trzecią dostaw.
Kluczowy jest tutaj olej napędowy, który stanowi ok. 80 proc. paliw zużywanych w Polsce. Nasze rafinerie, mimo wzrostu produkcji, nie zaspokoją popytu wewnętrznego, który stale rośnie. Przez trzy kwartały ubiegłego roku Polska produkowała 10,7 mln ton oleju napędowego. Drogą morską realnie jesteśmy w stanie sprowadzić ok. 4,3 mln ton oleju napędowego, mimo że teoretyczne możliwości portów to w sumie maksymalnie 8,8 mln. W tym samym okresie z Niemiec sprowadziliśmy 1,26 mln ton, to o połowę więcej niż rok wcześniej. I to waśnie na tę współpracę może liczyć strona polska.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek zapewnia, że Polska jest zabezpieczona i nie będzie problemów ani z logistyką dostaw, ani ze stabilnością cen. Podobnie Unimot, właściciel sieci stacji Aviva, podkreślał w rozmowie z money.pl swoją gotowość do wdrożenia sankcji.
- Problem dotyczy przede wszystkim cen, po jakich będzie kupowany olej napędowy i paliwa. Na ten moment bardziej opłaca się nam import drogą morską niż zakup paliw z Niemiec - konkluduje prezes Sikora.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.