W piątek, w swojej siedzibie w zamku Bellevue w Berlinie, Frank-Walter Steinmeier podpisał ustawę dotyczącą ratyfikacji funduszu odbudowy UE.
Stało się to możliwe po tym, jak w środę niemiecki Trybunał Konstytucyjny odrzucił zarzuty prawne przeciwko planowi inwestycyjnemu finansowanemu z zadłużenia.
Bundestag większością dwóch trzecich głosów zatwierdził 25 marca wspólne zaciągnięcie przez kraje UE pożyczki na fundusz odbudowy, Bundesrat uczynił to dzień później.
Jednak jeszcze tego samego dnia grupa skupiona wokół założyciela prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) Bernda Luckego złożyła w Karlsruhe wniosek nadzwyczajny i skargę konstytucyjną.
W związku z tym TK zakazał prezydentowi federalnemu podpisywania traktatu do czasu rozpatrzenia wniosku nadzwyczajnego.
W lipcu 2020 r. Unia Europejska zatwierdziła budżet na najbliższe siedem lat w kwocie 1,8 bln euro.
Znaczna część tej kwoty - 750 mld euro, przeznaczona jest na pomoc gospodarkom w pandemii koronawirusa. Państwa członkowskie mają otrzymać część tych pieniędzy w formie dotacji, a część w postaci pożyczek.
Środki te zostaną uruchomione jednak, dopiero gdy zgodzą się na nie wszystkie kraje UE – czyli obecnie 27 państw.
Tymczasem w Polsce droga do ratyfikacji funduszu jeszcze daleka.
Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry jest w zwarciu z PiS-em ws. Funduszu Odbudowy. "Ziobryści" twardo mówią, że zagłosują na "nie", a część z nich oczekuje, by głosowanie odbyło się większością 2/3. Wtedy PiS, by przeforsować ratyfikację funduszu, będzie skazane na alians z Platformą Obywatelską.