W 2024 roku liczba upadłości firm w Niemczech osiągnęła najwyższy poziom od dekady. Według agencji Creditreform zbankrutowało 22 400 przedsiębiorstw, co stanowi wzrost o 24,3 proc. w porównaniu do 2023 roku.
Ta sytuacja może mieć poważne konsekwencje dla polskich przedsiębiorców. Według najnowszych prognoz, w 2025 roku liczba postępowań upadłościowych u naszego zachodniego sąsiada może być znacznie wyższa.
Patryk Kruczek, ekspert ds. restrukturyzacji z kancelarii Kruczek+Partnerzy, analizuje obecną sytuację w Niemczech. Wskazuje na rosnący kryzys - przede wszystkim w branży motoryzacyjnej, który jest wynikiem głównie z rosnącej konkurencji ze strony Chin. Zagrożona jest też perła polskiego eksportu - branża meblarska. Widoczny spadek koniunktury wiąże się ze zmniejszonym popytem na nieruchomości za Odrą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadchodzi tsunami upadłości za Odrą
Ekspert przewiduje, że problemy niemieckiego biznesu będą narastać i mogą wkrótce uderzyć w polski rynek.
Powołując się na rozmowy z niemieckimi kancelariami upadłościowymi, mogę stwierdzić, że oficjalne prognozy 20 tysięcy bankructw w 2025 roku w Niemczech mogą być znacznie zaniżone. Prawdopodobnie ta liczba może osiągnąć nawet liczbę 50 tysięcy zgłoszonych postępowań upadłościowych - ostrzega ekspert.
Zagrożenia dla polskich przedsiębiorców
To może sprawić, że sytuacja polskich firm powiązanych z niemieckimi partnerami stanie się niepokojąca. I to bez względu na formalny sposób kooperacji. Kruczek wymienia główne. To bezpośrednie kontrakty pomiędzy polskimi i niemieckimi firmami, oddziały niemieckich firm w Polsce, oraz niemieckie spółki-córki i inwestycje kapitałowe. Ekspert wyjaśnia bankructwo niemieckiej firmy, która ma w Polsce oddział, wywołuje poważne skutki po naszej stronie granicy.
Otwarcie postępowania upadłościowego w Niemczech, wobec niemieckiej spółki-matki, będzie powodowało automatycznie również postawienie stanu upadłości podległego podmiotu, który jest w Polsce. Dotyczy to zarówno oddziałów, jak i spółek-córek, nawet jeśli są w dobrej kondycji finansowej - podkreśla Kruczek.
W opinii eksperta, ostatnie 15 lat prosperity sprawiło, że polscy przedsiębiorcy nie są przygotowani na procedury transgranicznych postępowań upadłościowych. - Polscy przedsiębiorcy powinni w szczególności zwrócić uwagę na symptomy, które mogą przemawiać za tym, że ich kontrahent niemiecki lub powiązany z kapitałem niemieckim odczuwa problemy finansowe - zaznacza Kruczek.
Procedury upadłościowe. Tego Polacy nie wiedzą
Kruczek podkreśla, że polscy przedsiębiorcy mało znają odpowiednie procedury. Jedną z najważniejszych jest ogłoszenie wtórnego postępowania upadłościowego.
- Wraz ze złożeniem wtórnego wniosku upadłościowego, to sąd upadłościowy w Polsce otwiera równoległe postępowanie upadłościowe i wyznacza polskiego syndyka - wyjaśnia ekspert.
Wyjaśnia jednocześnie, że w przypadku postępowania prowadzonego wyłącznie w Niemczech, polscy przedsiębiorcy muszą zmierzyć się z barierą językową i odmiennym systemem prawnym. - To często powoduje konieczność korzystania z niemieckiego pełnomocnika, co zwiększa koszty prowadzenia postępowania upadłościowego - ostrzega prawnik.
Niemiecki dłużnik ważniejszy od polskiego
Ekspert zwraca uwagę na ryzyko marginalizacji polskich wierzycieli w głównym postępowaniu upadłościowym. - Wtórne postępowanie upadłościowe może zapewnić lepszą ochronę interesów polskich firm. Pozwala zachować odpowiedni balans między interesami różnych stron. Zostaje zachowany zdrowy parytet, przez co Polacy nie są mniej ważni od Niemców.
Kruczek odnosi się także do kwestii odpowiedzialności członków zarządu w przypadku podejrzenia celowego działania na szkodę wierzycieli. - Zasady dotyczące odpowiedzialności zarządu w Niemczech są zdecydowanie bardziej liberalne, jeśli chodzi o dochodzenie tych wierzytelności - zauważa ekspert.
Według eksperta, ważnym elementem w dochodzeniu roszczeń jest dokumentacja i współpraca z organami ścigania. - W takim wypadku istnieje konieczność złożenia wniosku, czy zawiadomienia o możliwości pozbawienia przestępstwa w celu uzyskania chociażby dokumentacji księgowej, którą wtedy prokuratura uzyskuje - wyjaśnia mechanizm postępowania.
Nasz rozmówca zwraca uwagę na fakt, że Polska pozostaje jedynym krajem, który nie wprowadził jeszcze dyrektywy drugiej szansy. Jest to regulacja harmonizująca przepisy dotyczące postępowań upadłościowych i restrukturyzacyjnych w Unii Europejskiej. - Myślę, że w związku z tym, że Polska teraz odbiała prezydencję Unii Europejskiej, może to się wydarzy i to zdecydowanie może też poprawić sytuację polskich wierzycieli - podsumowuje ekspert.
Ekspert nie ma wątpliwości, że w najbliższym czasie w Niemczech upadłości będzie przebywać, ma jednka nadzieję, ze europejski przemysł w końcu się podniesie. - Może ta europejska jakość to jest coś, co się wybroni i to są gdzieś tam popyt na te produkty wysokojakościowe, gdzie produkty niemieckie są gdzieś synonimem tej jakości - zauważa Kruczek.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl