5 października wrocławski sąd warunkowo aresztował Janusza Palikota (zgadza się na podawanie imienia i nazwiska i publikację wizerunku) na dwa miesiące. Według tego postanowienia były poseł może wyjść z aresztu po wpłaceniu miliona złotych kaucji. Podczas posiedzenia aresztowego prokurator złożył sprzeciw na takie postanowienie sądu. To oznacza, że Palikot, nawet gdyby wpłacił kaucję, nie opuści aresztu do momentu rozstrzygnięcia przez sąd zażaleń na postanowienie sądu pierwszej instancji.
W środę służby prasowe Sądu Okręgowego we Wrocławiu poinformowały, że termin rozprawy, na której zostaną rozpatrzone zażalenia (drugie złożył prawnik Palikota, mec. Andrzej Malicki), ustalono na poniedziałek 28 października na godzinę 12. Poręczenie majątkowe powinno natomiast wpłynąć do sądu do 31 października.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
— Będziemy wnosić o zmniejszenie tej kwoty, bo ta jest nieosiągalna dla rodziny — tak w rozmowie z "Faktem" mówi o milionowej kaucji jeden z obrońców Palikota, Jacek Dubois. Drugi obrońca biznesmena, mec. Andrzej Malicki, dodaje w kontekście zbierania pieniędzy na kaucję, że "lekko nie jest".
Malicki komentuje też, że przebywanie w areszcie to dla Janusza Palikota sytuacja "nowa i zaskakująca". Na pytanie, czy biznesmen ma kontakt z rodziną, odpowiada, że "raczej nie". Kontaktuje się natomiast ze swoimi prawnikami. Dodaje też, że Palikot jest w dobrym stanie.
Osiem zarzutów dla Janusza Palikota
Janusz Palikot, Przemysław B. i Zbigniew B. zostali zatrzymani 3 października przez CBA w Lublinie i w Biłgoraju. Jeszcze tego samego dnia zostali przewiezieni do wydziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie usłyszeli zarzuty. Palikot usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia.
Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy - Przemysław B. i Zbigniew B. Przemysław B. dodatkowo zarzut przywłaszczenia mienia. Wobec nich prokuratura zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze.
Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł w związku z działalnością spółek należących do podejrzanych. Zarzuty dotyczą lat 2019-2023.
Jak informowała na początku października prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej, prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu, zarzuty oszustwa przedstawione podejrzanym dotyczą doprowadzania ponad pięciu tysięcy pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w związku z emisją akcji serii B przez spółki z Grupy Kapitałowej - należącej do podejrzanych - oraz organizowanymi, promowanymi i nadzorowanymi przez podejrzanych kampaniami pożyczkowymi.
Według prokuratury w dokumentach ofertowych, dotyczących zarówno emisji akcji, jak i kampanii pożyczkowych, przedstawiono nieprawdziwe, wprowadzające w błąd pokrzywdzonych informacje, co do sposobu wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek. - Zainwestowane środki nie były przeznaczane na cele wskazane w dokumentach emisyjnych, a zostały wydane na pokrycie wcześniejszych zobowiązań spółek z Grupy Kapitałowej, które były w złej sytuacji finansowej – podała prok. Calów-Jaszewska.
Dodała też, że zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln zł. - Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe, po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym – powiedziała.
Palikot nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów
Prokuratura podała, że wszyscy podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia. Śledczy ich nie ujawniają. Najsurowsza kara, jaka grozi za czyny zarzucane Palikotowi, to 20 lat więzienia. Mec. Jacek Dubois poinformował, że jego klient nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów. Przekonywał, że sprawa, w której Palikotowi postawiono zarzuty, prowadzona była od roku.