Raport "Najlepsze 35 lat w historii polskiej gospodarki" poniżej
"Przeżywamy nasz prawdziwy gospodarczy złoty wiek. Nikt się tego w 1989 r. nie spodziewał" - pisze dr hab. Marcin Piątkowski, profesor Akademii Leona Koźmińskiego i ekonomista Banku Światowego. Jest autorem raportu pt. "Najlepsze 35 lat w historii polskiej gospodarki: źródła sukcesu oraz wyzwania i szanse na przyszłość".
Wyjaśnia, że od 1989 r. Polska zwiększyła nie tylko dochody i dogania Zachód, ale znacząco poprawiła też jakość życia. Co jest źródłem tego sukcesu i powodem tak spektakularnych awansów w światowych rankingach?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gospodarczy sukces Polski. Przyczyny
"Sukcesowi po 1989 r. pomógł niski poziom startu. Po gospodarczej stagnacji w latach 80. i de facto bankructwie gospodarki w przededniu upadku PRL-u w 1989 r., było nam łatwiej rosnąć niż bogatszym Czechom, których dochód w 1990 r. był ponad dwa razy wyższy, czy Węgrom, którzy byli od nas prawie o połowę bogatsi" - wylicza ekonomista.
Dodaje, że wówczas Polacy byli biedniejsi nie tylko od wszystkich innych demoludów, w tym Rumunii i Bułgarii, ale w 1990 r. mieliśmy niższy poziom dochodu od Surinamu, Argentyny i St. Lucii.
Prof. Piątkowski zaznacza jednak, że tak znaczące różnice w poziomie dochodu wyjaśniają polski sukces tylko w małej części. "Po 1989 r. Polska rozwinęła się o wiele szybciej, niż wskazywałaby na to teoria warunkowej konwergencji, która postuluje, że m.in. dzięki wyższym zwrotom z kapitału, możliwości absorpcji technologii z zagranicy, czy większej liczby "łatwych" do przeprowadzenia reform, biedne kraje powinny rozwijać się szybciej" - pisze.
Zwraca uwagę, że od 1995 r. Polska rozwijała się szybciej, niż wskazywałaby na to powyższa teoria. Co więcej, teoria ta nie gwarantuje automatycznego wzrostu gospodarczego i doganiania najbogatszych. "Mimo bowiem niskiego poziomu startu, większość biednych krajów na świecie niestety nie rośnie, bo brakuje im kluczowych czynników wspierających wzrost. Polsce ich nie zabrakło" - stwierdza Marcin Piątkowski.
Reformy z czasów PRL na dobry start wolnej Polski
W raporcie pisze, że polski sukces wspierały reformy, które przeprowadzono jeszcze za czasów PRL. Przypomina, że już w 1986 r. byliśmy trzecim krajem komunistycznym na świecie, który został członkiem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) i Banku Światowego. Cały czas obowiązywało też przyjęte już w 1934 r. prawo handlowe i upadłościowe. W tym samym roku uchwalono przepisy antymonopolowe. Na liście reform u schyłku Polski ludowej prof. Piątkowski wylicza też reformę sektora bankowego i wyodrębnienie z Narodowego Banku Polskiego banków komercyjnych i wzmocnienie niezależności banku centralnego.
U schyłku PRL zreformowano też politykę monetarną i kursową oraz uwolniono ponad połowę cen. Słynna Ustawa Wilczka z 1988 r., która wprowadziła rewolucyjną jak na te czasy zasadę, że 'co nie jest zabronione, jest dozwolone', dała pierwszy impuls rozwoju prywatnej, legalnej przedsiębiorczości. W wyniku tych reform PRL, kończąc swój żywot w 1989 r., miał obok Węgier najbardziej zliberalizowany rynek w regionie - podkreśla ekonomista.
Dlaczego w Polsce nie ma oligarchów?
Na dowód przypomina, że w 1992 r. OECD podsumowała te reformy, pisząc, że w przededniu upadku PRL był "bardzo daleko od typowego wyobrażenia gospodarki centralnie planowanej". Jednak prawdziwym przełomem były reformy lat 1989-90, bo to one dały impuls do rozwoju prywatnej przedsiębiorczości. "Wprowadzenie planu Balcerowicza doprowadziło do prawie pełnego otwarcia rynków, liberalizacji cen, wprowadzenia wymienialności złotego i likwidacji państwowych monopoli w handlu i za granicą. Przedsiębiorstwa państwowe musiały zacząć się restrukturyzować" - czytamy dalej.
W 1991 r. założono Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie, a jej symboliczną pierwszą siedzibą był dawny gmach Komitetu Centralnego PZPR. W prywatne ręce oddano drobny handel, rzemiosło i małe zakłady usługowe. Polska otworzyła drzwi dla napływu technologii i pieniędzy z Zachodu. "W konsekwencji tych fundamentalnych reform udział sektora prywatnego wzrósł z 28 proc. PKB w 1989 r. do 60 proc. w 1995 r." - pisze prof. Piątkowski.
Po 1992 r. wsparciem dla ożywienia gospodarczego w Polsce była też redukcja długu zagranicznego o połowę, dzięki czemu jego wielkość spadła z 89 proc. PKB w 1989 r. do 33 proc. w 1996 r. Ekonomista podkreśla, że ważny był też "napływ kapitału zagranicznego czy opóźniona masowa prywatyzacja, która sprawiła, że w Polsce nie ma oligarchów".
Wzmocnienie sektora bankowego i jego nadzoru, a także ustawa z 1993 r. o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków sprawiły, że Polsce jako "jednemu z trzech krajów postkomunistycznych, obok Estonii i Rumunii, udało się uniknąć kryzysu bankowego". Kolejnym filarem sukcesu gospodarczego Polski był boom edukacyjny i w jego następstwie skokowy wzrost liczby pracowników legitymujących się wyższym wykształceniem.
Rola akcesji do Unii Europejskiej
Już w latach 90. Polska rozpoczęła starania o akcesję do Unii Europejskiej, co wymagało szeregu zmian instytucjonalnych, takich jak poszanowanie praw własności, praworządność, otwartość i wolność rynków czy niezależność mediów. Wszystkie te reformy były kolejnym impulsem dla gospodarczego wzrostu Polski w kolejnych latach.
Piątkowski powołuje się na badania, z których wynika, że te państwa, które dzięki obietnicy wejścia do UE zaczęły szybko absorbować nowe instytucje i reguły gry, w ciągu 12 lat po rozpoczęciu transformacji zwiększyły swoje PKB o więcej niż 20 proc. na głowę mieszkańca w porównaniu z krajami postkomunistycznymi, które nie brały udziału w akcesji.
Ekonomista w raporcie podkreśla, że transformacja i reformy po 1989 r. nie byłyby możliwe, gdyby nie egalitarne i otwarte społeczeństwo, "w którym - co do zasady - prawie każdy mógł osiągnąć sukces".
Nigdy takiego społeczeństwa wcześniej nie mieliśmy, bo aż do 1939 r. jego rozwój był hamowany przez oligarchiczne, feudalne i wykluczające struktury społeczne, a później przez ekonomiczne absurdy PRL-u - pisze.
"O historycznie bezprecedensowej mobilności społecznej może świadczyć fakt, że na dzisiejszych listach najbogatszych Polaków nie królują potomkowie szlachty, arystokracji czy starych elit, tylko nazwiska ludzi, którzy co do zasady (choć nie zawsze) w 1989 r. mieli tylko dobre pomysły, chęć do ciężkiej pracy, talent i szczęście" - dodaje.
I wreszcie, reformy gospodarcze wsparł silny konsensus społeczny, aby "wrócić do Europy" i otwartość Zachodu, aby"przyjąć nas do siebie i wesprzeć nas w rozwoju".