W żadnym z państw Unii Europejskiej kobiety nie mogą przejść na emeryturę tak wcześnie jak w Polsce. Tylko w czterech innych mogą to zrobić wcześniej niż mężczyźni. Ale dwa z nich stopniowo wycofują się ze zróżnicowania wieku ze względu na płeć.
Taką reformę rekomendują Polsce instytucje międzynarodowe, jak OECD i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Ekonomiści tej drugiej instytucji w podsumowaniu swojej tegorocznej misji w Polsce napisali, że wyrównanie wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet, a następnie powiązanie go z oczekiwaną długością życia, miałoby korzystny wpływ na kondycję finansów publicznych. Sprawiłoby bowiem, że w przyszłości mniej byłoby osób otrzymujących emerytury minimalne, do których trzeba dopłacać z budżetu.
W rozmowie z money.pl przedstawiciele MFW tłumaczyli, że istnieją też inne argumenty na rzecz zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Taka reforma pozwoliłaby spowolnić spadek liczby pracowników w związku ze starzeniem się ludności. W ten sposób korzystnie wpływałaby na potencjał wzrostu polskiej gospodarki.
Zdeklarowani przeciwnicy zrównania wieku emerytalnego w mniejszości
Postulaty MFW to temat przewodni czwartej edycji "Ringu Ekonomicznego" money.pl. Do dyskusji zaprosiliśmy prof. Marka Górę [LINK], ekonomistę ze Szkoły Głównej Handlowej, współautora dzisiejszego systemu emerytalnego Polski, oraz prof. Joannę Tyrowicz LINK], członkinię Rady Polityki Pieniężnej i współzałożycielkę think-tanku GRAPE.
Choć w "Ringu" staramy się przeciwstawiać sobie ekonomistów o odmiennych poglądach, tym razem jest nieco inaczej. Żaden z uczestników tej polemiki nie jest bowiem jednoznacznie przeciwny zrównaniu minimalnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Punktem spornym jest głównie to, czy na takiej reformie - o ile podwyżka nie byłaby radykalna - skorzystałyby same kobiety. Prof. Tyrowicz ma co do tego wątpliwości. A to utrudnia zaprojektowanie takiej reformy, która mogłaby uzyskać społeczną aprobatę.
To, że do dyskusji o podwyżce minimalnego wieku emerytalnego nie zaprosiliśmy ekspertów o diametralnie odmiennych poglądach, łatwo zrozumieć w świetle wyników sondy, którą przeprowadziliśmy w szerokim gronie ekonomistów. Otóż zwolenników zróżnicowania wieku emerytalnego ze względu na płeć w tym środowisku jest niewielu.
Pracownicy fizyczni potrzebują innych rozwiązań?
W naszej ankiecie udział wzięło 57 ekonomistów z uczelni, instytucji finansowych, organizacji pracodawców i think-tanków. Zaledwie sześcioro z nich (10,5 proc.) nie zgodziło się z postulatem, aby zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn na poziomie 65 lat. Tylko jeden uczestnik sondy sprzeciwia się temu zdecydowanie, przy czym – jak wyjaśnił – jego zastrzeżenia dotyczą poziomu, na którym ten równy wiek emerytalny powinien być ustalony.
"Nie widzę problemu w samym zrównaniu wieku emerytalnego - to jest moim zdaniem wskazane - ale w jego bazowej wysokości. W wielu zawodach, zwłaszcza w pracy fizycznej, praca na pełen etat jest bardzo trudna po przekroczeniu wieku 55-60 lat. Odbiciem tego są choroby zawodowe, wypadki przy pracy i sama śmiertelność pracowników fizycznych" – mówi dr Maciej Grodzicki, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Polskiej Sieci Ekonomii.
"Wszelkie podwyższanie wieku emerytalnego - jeśli w ogóle ma sens - musi być poprzedzone wprowadzeniem emerytur stażowych, jak w postulatach OPZZ, wzmocnieniem Państwowej Inspekcji Pracy, związków zawodowych i Sanepidu, aby mogły skutecznie kontrolować warunki pracy, a także ustanowieniem regulacji wydatków energetycznych pracowników, aby ograniczyć zwiększanie intensywności pracy kosztem zdrowia i życia pracowników" - przekonuje.
Wspomniane przez niego emerytury stażowe pozwalałyby przejść na emeryturę po przepracowaniu określonego czasu, np. 40 lub 45 lat, a nie w określonym wieku. To rozwiązanie, z którego korzystać mogłyby osoby, które wcześnie rozpoczęły aktywność zawodową.
Reforma bez poparcia to niepotrzebne zamieszanie
Wśród nielicznych przeciwników zrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn pojawiają się jeszcze dwa argumenty.
"Obecny układ wieku emerytalnego (60 dla kobiet i 65 dla mężczyzn) zawiera element niepisanej umowy społecznej (być może niesprawiedliwej), na mocy której część kobiet wykonuje liczne prace opiekuńcze nad członkami rodziny po przejściu na emeryturę (wnuki, starzy rodzice). Jeśli ktoś postuluje podniesienie wieku emerytalnego dla kobiet, powinien najpierw odpowiedzieć, kto wykona te prace opiekuńcze, w jakiej formule i za ile" – zauważa Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
Inni sceptycy – a także nieliczni uczestnicy naszej sondy, którzy do zrównania wieku emerytalnego mają stosunek ambiwalentny – odwołują się do ekonomii politycznej. Wskazują, że reforma, która nie będzie cieszyła się aprobatą społeczną, może zostać odwrócona. W praktyce więc nie da się jej przeprowadzić.
"Wiek emerytalny wymaga zmian, ale powinny one być powiązane z długością życia, kwestią wychowywania dzieci oraz stażem pracy lub zgromadzonym kapitałem emerytalnym. Reforma, która jest co najwyżej częściowym rozwiązaniem problemu, a jednocześnie wzbudzi protesty, jest nieefektywne z punktu widzenia zarządzania zmianą" – podkreśla prof. Ryszard Kokoszczyński z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
Czas dostosować system emerytalny do zmian społecznych i kulturowych
W ankiecie money.pl zdecydowaną przewagę mają jednak zwolennicy rezygnacji ze zróżnicowania wieku emerytalnego ze względu na płeć. Taki postulat poparło 86 proc. uczestników, w tym niemal 46 proc. poparło go zdecydowanie. Dlaczego?
Wielu ekonomistów zwraca uwagę na to, że nawet jeśli kiedyś istniało uzasadnienie dla niższego wieku emerytalnego kobiet, to zostało unieważnione przez zmiany społeczne i kulturowe. Z tej perspektywy patrząc, jest to przeżytek.
"Trudno moim zdaniem znaleźć argumenty za tym, że wiek emerytalny kobiet powinien być w dzisiejszych czasach niższy niż mężczyzn. Zmiany modelu rodziny (niska dzietność) oraz sposobu jej funkcjonowania (automatyzacja, podział ról) sprawiają, że niższy wiek emerytalny dla kobiet to niczym nieuzasadniony relikt. Do tego dochodzi jeszcze kwestia oczekiwanej długości życia, znacznie wyższa dla kobiet niż mężczyzn" – tłumaczy Andrzej Halesiak, członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Podobnego zdania jest Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. "Oczekiwany czas życia kobiet (w tym w zdrowiu) jest o kilka lat dłuższy niż w przypadku mężczyzn. Jednocześnie dzietność kobiet w Polsce jest wyjątkowo niska i istnieje coraz więcej rozwiązań zapewniających instytucjonalną opiekę nad małymi dziećmi (poniżej trzech lat) lub ułatwiających/umożliwiających bardziej równomierny rozkład opieki nad nimi pomiędzy kobiety i mężczyzn" – przekonuje. Dodaje też, że przy obecnej konstrukcji systemu emerytalnego, niższy wiek uprawniający do otrzymania świadczenia dyskryminuje kobiety.
Ta dyskryminacja, jak przekonuje w swoim tekście prof. Marek Góra, nie przejawia się jedynie tym, że kobiety otrzymują znacznie niższe świadczenia niż mężczyźni (krócej odprowadzają składki, a więc kumulują mniejszy kapitał emerytalny, który następnie dzieli się na dłuższy czas życia na emeryturze). Nawet wcześniej, jeszcze w trakcie aktywności zawodowej, niższy wiek emerytalny kobiet ogranicza ich zarobki. Pracodawcom nie opłaca się bowiem inwestować w pracowników, którzy mogą wcześniej odejść.
Wyłom w systemie emerytalnym będzie się powiększał
Do tego dochodzą argumenty o charakterze fiskalnym, o których wspomina w swojej rekomendacji MFW. Im więcej osób będzie otrzymywało w przyszłości emeryturę minimalną, tym więcej będzie trzeba dokładać do systemu emerytalnego z innych źródeł niż składki. To z kolei może prowadzić do presji na podnoszenie tego minimalnego świadczenia, osłabiając fundamentalne dla naszego systemu powiązanie sumy wpłaconych składek do wysokości emerytury.
Stąd zresztą część ekonomistów postuluje przemyślenie zasad przyznawania emerytury minimalnej. Dr Michał Zator z Uniwersytetu Notre Dame (USA) wskazuje na przykład, że świadczenie to powinno być stosunkowo niskie, aby zapewniało jedynie pokrycie podstawowych potrzeb. "W systemie powinien istnieć tylko wiek uprawniający do otrzymania takiej emerytury minimalnej, równy dla mężczyzn i kobiet. Osoby odprowadzające składki, czyli oszczędzające, mogłyby same zdecydować, kiedy przechodzą na emeryturę. Co roku dostawałyby pismo z ZUS-u lub funduszu emerytalnego mówiące, że jeśli przejdą na emeryturę w tym roku to wyniesie ona X zł, a jeśli poczekają rok, pięć, czy dziesięć lat, to wyniesie ona W, Y, lub Z zł" – tłumaczy.
W ramach sondy poprosiliśmy ekonomistów także o ocenę drugiego postulatu MFW: powiązania minimalnego wieku emerytalnego z oczekiwaną długością życia. Taka reforma również cieszy się szerokim poparciem ekspertów, choć minimalnie mniejszym niż zrównanie wieku emerytalnego dla mężczyzn i kobiet. Wyniki tej części ankiety omówimy w osobnym tekście.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl