Oświadczenia majątkowe sporej grupy wysokich rangą urzędników nigdy nie ujrzą światła dziennego. Powód? Przepisy. "Nie ma, tajne i niejawne, nie do zobaczenia" - mówiąc w skrócie. I to zgodne z tzw. ustawą antykorupcyjną. Choć trudno w to uwierzyć, to ani premier, ani jego ministrowie nie muszą pokazywać, co mają. I nie tylko oni.
Dokładnie ta sama sytuacja dotyczy prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Zanim poznamy kolejne oświadczenie majątkowe Mariana Banasia może więc minąć sporo czasu. W tej chwili tylko sam Marian Banaś może zdecydować o ujawnieniu swojego kolejnego podsumowania majątku. Może to zrobić, ale nie musi. Wyrazi zgodę, to zobaczymy papiery. Nie wyrazi, to do końca swojej kadencji w NIK będzie składał niejawne dokumenty.
- W obecnym systemie prawnym oświadczenie majątkowe prezesa Najwyższej Izby Kontroli jest niejawne. Prezes NIK składa odpowiednie dokumenty, bo jest do tego zobowiązany, jednak nie są one upubliczniane - tłumaczy money.pl dr Grzegorz Makowski z Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego i Collegium Civitas.
- I prezes NIK pod tym względem nie jest wyjątkowy. Grupa najwyższych w państwie funkcjonariuszy publicznych, których oświadczeń się nie upublicznia, chyba że sami to zrobią, jest szeroka - dodaje. Pod względem przepisów określających, kto i kiedy powinien składać oświadczenia majątkowe, Polska jest wyjątkowa. Jedną czynność określa w sumie kilka ustaw, a w całym kraju jest kilkanaście wzorów oświadczeń majątkowych. Każde inne.
Najgorzej mają… najniżsi rangą urzędnicy. W Biuletynach Informacji Publicznej niewielkich urzędów miasta można znaleźć całe pakiety dokumentów dotyczących szeregowych pracowników. I to nie tylko kierowników działów, ale urzędników wydających najzwyklejsze, rutynowe decyzje.
I tak, warszawski magistrat publikuje na przykład oświadczenia podinspektorów w wydziale sportu. W sumie w zakładce "pracownicy wydający decyzje w imieniu prezydenta" jest ponad tysiąc oświadczeń majątkowych.
Podobnie jest z oświadczeniami radnych, burmistrzów, wójtów, czy samych prezydentów miast. Są jawne, są dostępne dla każdego. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku na przykład premiera, ministrów, prezydenta lub szefa Najwyższej Izby Kontroli. A to właśnie jego majątek budzi w ostatnim czasie najwięcej kontrowersji.
Informacje zawarte w ich oświadczeniach majątkowych stanowią tajemnicę (tzw. tajemnicę prawnie chronioną). Możemy je poznać tylko wtedy, gdy osoba, która złożyła oświadczenie, wyraziła pisemną zgodę na ujawnienie dokumentów.
Dobry zwyczaj i nic więcej
Oświadczenia majątkowe ministrów poznajemy tylko dlatego, że to przyjęty zwyczaj. I to zwyczaj, z którym co niektórzy walczyli. W tej grupie jest np. premier Mateusz Morawiecki, który swojego pierwszego oświadczenia w roli jeszcze ministra ujawniać nie chciał. Podobnie zrobiła zresztą jego ekskoleżanka z rządu Anna Streżyńska. Dopiero po licznych materiałach medialnych zmienili zdanie.
W tej chwili jawne są tylko oświadczenia prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezesa Sądu Najwyższego i prezesa Narodowego Banku Polskiego.
- Czy wszystkie oświadczenia majątkowe powinny być jawne? To zależy od kultury politycznej i obywatelskiej. W Polsce osób zobowiązanych do składania oświadczeń jest zdecydowanie więcej niż na przykład we Francji, która na tego typu rozwiązania zdecydowała się dopiero niedawno. Tam dokumenty w większości nie są jawnie publikowane, ale instytucje państwa na tyle sprawnie działają, że potrafią sprawdzić te informacje i pociągnąć nawet najwyższych urzędników do odpowiedzialności - tłumaczy dr Makowski.
I jak zaznacza, tym, którzy fałszują oświadczenia majątkowe i ukrywają część majątku, grożą wysokie kary finansowe, a nawet więzienie. - U nas składanych jest każdego roku około 600 tys. oświadczeń majątkowych, ale tylko drobna część jest wnikliwie sprawdzana przez organy państwowe. Do wyrywkowej kontroli CBA, organizowanej według niejasnych zasad, trafia zaledwie kilkadziesiąt. W 2018 roku, wg danych samego CBA, sprawdzono ich dokładnie 69 - mówi.
Przepisy utknęły
Sytuację - przynajmniej pod względem jawności - może naprawić ustawa z dnia 11 września 2019 roku o zmianie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora (oraz niektórych innych ustaw).
Nowe przepisy mają zobowiązać zdecydowanie większą grupę do jawnego udostępniania informacji o swoim majątku.
Jednocześnie - w myśl ustawy - dokumenty musiałyby zawierać informacje o majątkach członków rodziny: żony lub męża oraz dzieci. Jest jednak jedno "ale". Ustawa została przyjęta przez Sejm i ugrzęzła w Senacie - a właśnie trwa ostatnie posiedzenie izby wyższej przed wyborami.
W środę senatorowie pokłócili się o przepisy, pojawiła się również propozycja serii poprawek. Może się zatem okazać, że w tej kadencji przepisów nie uda się już wprowadzić.
Dr Makowski podkreśla, że organizacje społeczne od lat apelują, by zająć się tym tematem. - Żaden rząd, łącznie z obecnym, najwyraźniej nie ma na to ochoty. Tymczasem jawność oświadczeń to w naszych uwarunkowaniach jedyny sposób, by opinia publiczna mogła dowiedzieć się o stodole Jana Szyszki czy hektarach ziemi premiera Mateusza Morawickiego. Na to, że solidnie zrobią to właściwe służby, najwyraźniej nie można liczyć, na co najlepszym dowodem jest sprawa Mariana Banasia. - dodaje.
Na inny problem zwraca uwagę Katarzyna Batko-Tołuć z Sieci Obywatelskiej Watchdog.
- Jakość oświadczeń majątkowych składanych w Polsce przez polityków i urzędników stoi na wyjątkowo niskim poziomie. Wiele do życzenia pozostawia czytelność dokumentów, spora część odręcznych zapisków jest w zasadzie nie do odszyfrowania. Coś jest nabazgrane, coś jest poprzekreślane. Wciąż standardem w Polsce nie są elektroniczne oświadczenia, które pozwalałyby na przeczytanie dokumentu i zapewniałyby możliwość analizy danych, porównania wartości i typowania skrajności do kontroli - tłumaczy Katarzyna Batko-Tołuć, wiceprezes Sieci Obywatelskiej Watchdog.
- Kolejnym problemem jest zupełny brak rozumienia u wypełniających oświadczenia, co i jak mają wpisać. Organizacje dbające o jawność życia społecznego od lat postulują, by system stworzyć na nowo. Dzisiejsze przepisy są archaiczne. Już sam fakt, że część oświadczeń majątkowych jest niejawnych, świadczy o tym, jak bardzo ten system potrzebuje zmian - dodaje.