Podróż między Paryżem a Berlinem zajmie osiem godzin. Anja Schoellmann, przedstawicielka niemieckich kolei Deutsche Bahn, podkreśliła w poniedziałek (16 grudnia) przed wyruszeniem pociągu, że nowe połączenie "stworzy nowy pomost między dwoma wielkimi ośrodkami kulturalnymi i politycznymi naszego kontynentu". To efekt współpracy DB z francuskimi kolejami SNCF.
Pachnie aferą. PKP wykryły błędy. Tak je przykrywali
Jean-Pierre Farandou, szef SNCF, zaznaczył, że niemal jedna trzecia wszystkich podróży pociągami TGV to przejazdy międzynarodowe. Nowe połączenie obsługiwane będzie jednak przez niemiecki ekspres ICE, a nie TGV. Pociąg wyrusza codziennie o godz. 9.55 z Gare de l'Est, a z Berlina o godz. 11.54.
Na terytorium Francji pociągi osiągają prędkość 320 km/h, a w Niemczech 250 km/h. Połączenie nie wymagało budowy nowej infrastruktury, wykorzystuje istniejące tory prowadzące do Frankfurtu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyzwania i zainteresowanie
Francuskie media zauważają, że osiem godzin podróży to długi czas, a cena biletu (ok. 200 euro w obie strony) nie jest konkurencyjna w porównaniu z tanimi liniami lotniczymi. Mimo to, jak poinformował Farandou, niemal 80 proc. biletów zostało już zarezerwowanych.
"Jestem przekonany, że pociąg będzie miał wielkie powodzenie i że ludzie wolą jechać raczej wygodnie, niż niekiedy jechać w sposób nieco bardziej skomplikowany" do lotnisk poza centrami miast, jak stwierdził Farandou.
Według "Le Monde", popyt na podróże kolejami szybkiej prędkości wzrósł w ostatnich latach. W 2023 r. liczba pasażerów TGV osiągnęła rekordowy poziom 156 mln osób, z czego 34 mln podróżowało trasami międzynarodowymi, co stanowi wzrost o 13 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
Zainteresowanie podróżami koleją wzrosło po pandemii, gdy potrzeba podróży "eksplodowała". Firmy wybierają pociągi ze względu na środowisko, a praca zdalna umożliwia efektywne wykorzystanie czasu w podróży. SNCF planuje uruchomienie połączeń Paryż-Monachium i Paryż-Bruksela.