Daniel Obajtek został liderem listy Prawa i Sprawiedliwości na Podkarpaciu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Były prezes Orlenu swój start w wyborach skomentował słowami: "chcę wykorzystać moje wieloletnie doświadczenie i zająć się sprawami bezpieczeństwa energetycznego oraz sprawiedliwej transformacji. Chcę także, by w Parlamencie Europejskim Podkarpacie miało silnego ambasadora, który dotrzymuje złożonych obietnic" - wskazał na platformie X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem Obajtek udostępnił wpis Prawa i Sprawiedliwości, który wskazał, że rząd Tuska od lipca podwyższa ceny gazu i prądu. "Podwyżki cen prądu i gazu to kolejny cios dla naszych portfeli. Stracą rodziny, przedsiębiorcy, rolnicy. Razem powiedzmy #StopPodwyżkom" - skomentował na platformie X były prezes Orlenu.
Przypomnijmy, że we wtorek rząd Donalda Tuska odkrył karty dotyczące podwyżek cen prądu i gazu. Rząd odchodzi bowiem od mrożenia cen energii, w taki sposób, jaki robił to poprzedni rząd Mateusza Morawieckiego. Jednak pełne uwolnienie rynku wiązałoby się z drastycznym wzrostem rachunków.
Jak wynika z wyliczeń, dzięki osłonom zaproponowanych przez rząd Tuska, cena prądu wzrośnie nie o 62 proc., a o 29 proc. Podobnie sytuacja ma się w przypadku cen gazu, które bez osłon wzrosłyby o około 45 proc. względem rachunku w I półroczu 2024 r. Rząd wylicza jednak, że ceny pójdą w górę o 15 proc.
Rząd Morawieckiego zostawił "trupa w szafie"
Money.pl ustalił jednak, że na zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła, zabrakło w ubiegłym roku 7,9 mld zł. Rząd PiS o tym wiedział, dlatego zalecił sięgnięcie po środki z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
Pod koniec ubiegłego roku ówczesna minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przekazała, że łączna wartość tarczy energetycznej, obejmującej zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła dla gospodarstw domowych, wyniesie 100 mld zł. Minister poinformowała także, że rząd przyjął projekt ustawy chroniący odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła.
Jak dowiedział się money.pl od obecnych przedstawicieli MKiŚ, ówczesny rząd już wtedy wiedział, że w budżecie brakuje 7,9 mld zł na ten cel. Dlatego w ustawach wprowadzających tarcze zapisał mechanizm, który umożliwia wypłatę środków poza budżetem. Zdaniem ekspertów była to pułapka zastawiona na obecny rząd.
Pod koniec 2023 r., Sejm przyjął projekt ustawy przedłużającej niższe ceny energii, gazu i ciepła w 2024 r. Niebawem wyszło na jaw, że w budżecie przygotowanym przez rząd PiS, nie ma pieniędzy na ten cel. Jak to możliwe?
Z informacji, którą uzyskaliśmy od ministerstwa klimatu, wynika, że mechanizmy osłonowe obowiązujące w 2023 r. zaprojektowano w taki sposób, że "wpływy od zysków spółek energetycznych nie pokrywały pełnych kosztów związanych z ograniczeniem wzrostu cen energii".
Poprzedni rząd pozostawił swoim następcom specjalny mechanizm, zgodnie z którym brakujące środki na dopłaty do tarcz energetycznych mogą być pokrywane z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
W efekcie na ten cel, jak poinformował nas resort klimatu, przekazano z funduszu 1,36 mld zł na zamrożenie cen energii elektrycznej, 5,47 mld zł na obniżenie cen paliw gazowych oraz 1,11 mld na zmniejszenie cen ciepła. Łącznie to ponad 7,9 mld zł.