- Po odmrożeniu ceny prądu nie wystrzelą - zapewnił na antenie RMF24 wiceminister Miłosz Motyka.
Jak przekonywał, resort swoje prognozy opiera na cenach, jakie kształtują się dziś na rynkach. - Są dużo niższe niż przed kryzysem energetycznym, który wybuchł w 2022 roku. Dzisiaj nie ma już potrzeby, wedle cen na rynkach, mrożenia cen - stwierdził.
Przedłużenie takiej osłony o pół roku to koszt 16 mld. Jego zdaniem na dłuższe mrożenie cen energii nie pozwala budżet.
Koniec mrożenia cen od lipca
Resort zakłada, że mrożenie będzie utrzymane jedynie do końca czerwca. Według różnych ekspertyz brak osłon może spowodować drastyczny wzrost cen. Według szacunków za kilka miesięcy część z nas dostanie o 70 proc. wyższe stawki. Jednak eksperci, z którymi rozmawiał money.pl przekonują, że ciągłe mrożenie cen jest pułapką.
Pod koniec 2023 r. uchwalono ustawę, która utrzymuje w pierwszej połowie 2024 r. dotychczasowe zasady ochrony określonych odbiorców energii elektrycznej, gazu i ciepła. Przepisy przewidują m.in. maksymalne ceny prądu dla gospodarstw domowych oraz małych i średnich firm. Utrzymana zostaje dotychczasowa maksymalna cena energii elektrycznej na poziomie 412 zł za MWh netto do określonego limitu zużycia.
Anna Maria Żukowska z Lewicy zaznaczyła na antenie Polsatu News, że okres wejścia podwyżek cen prądu ma uzasadnienie. - Dobrze, że one wejdą w lipcu, a nie na przykład w sezonie grzewczym w grudniu. Bo realnie minie pół roku, zanim Polki i Polacy zorientują się, o ile to wzrosło - powiedziała posłanka Lewicy.
Pomoc dla 3 mln gospodarstw domowych
Pomoc ma dotyczyć jedynie osób dotkniętych ubóstwem energetycznym. Dalsze mrożenie cen ma ograniczać próg dochodowy. - Przygotowujemy odpowiednie mechanizmy osłonowe tak, aby osoby objęte ubóstwem energetycznym, które mogłyby zapłacić więcej otrzymają potrzebne wsparcie - mówił Motyka na antenie RMF24. Chodzi nawet 3 mln gospodarstw domowych.
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska chciałaby, aby rachunki za prąd po uwolnieniu cen energii od 1 lipca dla gospodarstw domowych nie wzrosły więcej niż 30 zł.
- To wynika z analiz, jakie przeprowadziliśmy w resorcie. Mamy na stole kilka rozwiązań. Rozmawiamy z ministerstwem przemysłu i ministerstwem finansów, który wariant jest najlepszy - przekonywał Motyka.