Do prokuratury trafiło zawiadomienie ws. działań byłego zarządu koncernu wobec Orlen Trading Switzerland, spółki zajmującej się międzynarodowym handlem surowcami. 10 kwietnia Orlen poinformował, że w związku z utraceniem przez OTS 1,6 mld zł przedpłat za niedostarczoną ropę, koncern przewiduje skorygowanie wyników rocznych za 2023 r. o taką właśnie kwotę.
Daniel Obejtek, były prezes koncerny w rozmowie z money.pl wyjaśnia, czym zajmowała się szwajcarska spółka kierowana wówczas przez Samera A. (obywatel Polski mieszkający w Bahrajnie), podkreślając, że choć szansa zwrotu zaliczki była niemożliwa, ropę można było odzyskać.
- Zadałem panu Samerowi jedno pytanie: czy gdyby zarząd był ten sam, to odzyskalibyśmy te środki? A on powiedział, że nie, ale odzyskalibyśmy ropę, że jest co do tego przekonany. Zresztą, trading na Bliskim Wschodzie, transakcje na ropie, to wszystko polega na znajomościach, kontaktach. I gwarantuję, że gdyby zarząd OTS nie został odwołany, to nie byłoby żadnego tematu. Niestety, nie było woli nowego zarządu do prowadzenia tradingu, bo Orlen teraz chce wrócić do tych samych co kiedyś pośredników.
O spółce OTS zrobiło się głośno, kiedy premier Donald Tusk ostrzegł, że w związku z jej działalnością, Polska może być narażona na bardzo poważne kłopoty. W szwajcarskiej spółce Orlenu zlecony został audyt w trybie pilnym - o czym money.pl pisał jako pierwszy.
Pojawiły się bowiem sugestie wskazujące, że spółka mogła handlować rosyjską ropą. - Każda transakcja była sprawdzana przez biuro bezpieczeństwa, umowę w tym zakresie miały również spółki zależne. (...) Firmy, z którymi zawarto te transakcje, nie były objęte sankcjami. To za mojej kadencji zerwaliśmy z ropą rosyjską. Gdyby dotarły do mnie takie informacje, to byłoby to wypalane żywym ogniem - podkreślał Obajtek.
Pytany o to, co jeśli wyjdzie na jaw, że jednak w OTS odbywał się handel rosyjską ropą pod banderami innych państw, zaznaczył, że jeżeli okaże się, że to było gdzieś w dokumentach OTS, to zarząd tej spółki powinien ponieść wszelką odpowiedzialność w tym zakresie.
Były ostrzeżenia służb. Dlaczego Samer A.?
Niedawno pojawiła się informacja, według której ABW ostrzegało pana przed zatrudnieniem Samera A. na stanowisko prezesa OTS w tym łącząc go z islamskim ekstremizmem. . Daniel Obajtek tłumaczył, dlaczego mimo tego ostrzeżenia, postanowił go zatrudnić.
- Dochowaliśmy wszelkich niezbędnych formalności. Prawo szwajcarskie pod tym względem jest bardzo restrykcyjne, bardziej niż polskie. Sprawdzaliśmy więc niekaralność ludzi, zarówno w Polsce jak i Szwajcarii, a także sprawdzało ich biuro bezpieczeństwa (chodzi o Biuro Kontroli i Bezpieczeństwa, wewnętrzną jednostkę Orlenu – przyp.red.). Wprowadziłem w Orlenie taką zasadę, że wszyscy nowi pracownicy z top managementu mają być sprawdzani przez biuro bezpieczeństwa. I wtedy dostaliśmy notatkę z biura, że - cytuję - Samer A. to jest człowiek widmo, że tak naprawdę nic o nim nie ma - mówił były prezes Orlenu.
Jak podkreślał, nie znał go osobiście i widział go raz w życiu. - Spotkanie trwało 15-20 minut, w obecności innych osób - dodał. Przekonywał, że to wiceprezes Michał Róg rekomendował mu zatrudnienie prezesa Samera A.
Zaznaczył jednak, że notatkę ABW zarząd potraktował poważnie i uruchomił wszystkie procedury.
- Ten pan został zatrzymany na 4-5 dni i wypuszczony, został mu zwrócony paszport. To jaka to jest skala problemu, jeśli się go wypuszcza i oddaje mu paszport? Żadna. (...) Doszliśmy do wniosku, że spółka OTS komuś przeszkadza, z racji tego, że niektórzy traderzy może nie będą już handlować ropą. Pragnę zaznaczyć, że ten człowiek 20 lat był w Polsce - wyliczał.
Nie mogliśmy zero-jedynkowo traktować wszystkiego, co piszą służby, bo to nie było tak, że kategorycznie na coś są dowody, tylko to są takie miękkie wpisy. "Być może, najprawdopodobniej". I wtedy, po tej notatce, zażądałem wyjaśnień. I okazało się, że to, co napisano w notatce, nie było do końca prawdą - przekonywał Daniel Obajtek.