Turcja od początku konfliktu w Syrii popierała opozycyjne grupy, a sam prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wielokrotnie nazywał wspieranego przez Rosję Baszara al-Asada rzeźnikiem, mordercą i terrorystą. Obalenie rządów Asada Turcja przyjęła z zadowoleniem. Zaoferowała pomoc nowym władzom i już dwa dni później otworzyła ambasadę w Damaszku.
Nieoficjalnie to właśnie Erdogana wskazuje się jako "szarą eminencję", która miała stać za sukcesami armii HTS, czyli islamistycznej grupy Hajat Tahrir asz-Szam pod wodzą Abu Muhammada al-Dżaulaniego oraz sponsorowanej przez Turcję Syryjskiej Armii Narodowej, tak pod Aleppo, jak i w zdobyciu Damaszku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z pewnością dla Ankary upadek reżimu rządzącego Syrią przez 24 lata to dobra karta. Turcja ma szansę nie tylko umocnić swoje wpływy w regionie, zabezpieczyć swoją południową granicę, ale również wykorzystać współpracę z nowymi władzami dla realizacji ambitnego planu budowy wielkiego hubu gazowego.
Wielka układanka Erdogana
Turcja już teraz odgrywa sporą rolę w regionie. Przez dwie nitki eksportowe TurkStream transportuje 14 mld m sześc. gazu do Europy. Maksymalna przepustowość tego szlaku to 32 mld m sześc. Rozważa również rozbudowę gazociągu TANAP, aby dostarczać gaz przez Bułgarię do Serbii, a dalej na Węgry. Ankara rozwija także swoje magazyny i negocjuje z Turkmenistanem nowe dostawy, które mogłyby płynąć przez Turcję do Europy, ale też prowadzi rozmowy z USA ws. dostaw skroplonego gazu ziemnego LNG.
Ankara udostępniła również Bułgarii na 13 lat własne terminale oraz swoją sieć przesyłową. Z otwarciem przyjęła propozycję Władimira Putina o wspólnym udziale w budowie hubu gazowego na Morzu Czarnym. Ambicje Ankary mają jednak zasięg znacznie szerszy. Erdogan myśli globalnie.
Aby zbudować globalne centrum dystrybucji gazu, potrzebuje dostępu do nowych złóż i połączeń z innymi ważnymi graczami na światowym rynku. A reżim al-Asada przez lata stał mu na drodze. Już w 2009 r. Katar proponował sfinansowanie budowy gigantycznego gazociągu liczącego 1,8 tys. km od morskich pól gazowych w Zatoce Perskiej przez Arabię Saudyjską, Jordanię, Syrię i dalej do Turcji. Projekt upadł już dwa lata później, ponieważ nie zgodził się na niego Baszar al-Asad. Dlaczego? Jednym z powodów były gazowe interesy Moskwy, wobec której reżim miał zaciągnięte długi.
Stało się. Koniec z gazem z Rosji w Polsce
Zdaniem dra Tymona Pastuchy z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych syryjski potencjał jako państwa tranzytowego wciąż może zostać wykorzystany.
Na tej kwestii szczególnie zależeć będzie Turcji, która chce stać się regionalnym hubem energetycznym, więc można podejrzewać, że będzie zainteresowana rozwojem infrastruktury i zaangażowana w stabilizację regionu. Podobną uwagę można poczynić względem państw Zatoki Perskiej, np. Iraku czy Kataru - mówi money.pl Tymon Pastucha.
Dostęp do bogatych złóż Palmyry
Inwestycja w rurociąg, którą już w poprzedniej dekadzie oszacowano na co najmniej 10 mld euro, jest jednak poważnym i czasochłonnym przedsięwzięciem. Potencjalne zyski byłyby odłożone w czasie.
Rozwój infrastruktury gazowej nie jest jednak przesądzony w związku z ekspansją LNG, które może stać się bardziej atrakcyjne niż długotrwałe i kapitałochłonne inwestycje w gazociągi. Stąd powrót do koncepcji inwestycji w nowe gazociągi w Syrii nie może być uznany za pewny. Znów powracamy też do kwestii politycznych: na ile stabilna będzie sytuacja w Syrii, by kalkulować takie inwestycje - zaznacza Pastucha.
Turcja może jednak skorzystać na pozyskaniu od nowych władz koncesji dla firm wydobywczych, zwłaszcza że posiada już połączenie rurociągowe z Syrią poprzez Aleppo, aż do bogatych w gaz złóż rejonu Palmyry.
Jak informowała agencja SANA (Syrian Arab News Agency), potencjał dziennej produkcji gazu z siedmiu pól gazowych w okolicach Palmyry oszacowano na ponad 7 mln m sześc. Ostatnie duże odkrycie z 2021 r. w rejonie Zamlat al-Mahr 1 w Palmyrze potwierdziło potencjał gazowy Syrii. Całe znajdujące pod ziemią zasoby gazowe tego kraju szacowane są na 300 mld m sześc. (dla porównania - najbardziej zasobna w ten surowiec Rosja ma złoża rzędu niemal 48 bilionów m sześc., czyli o ponad 150 razy więcej).
Aby jednak z nich skorzystać, Turcja musiałaby zainwestować w naprawy instalacji, które były celem ataków w trwającej od 2011 r. wojnie. Przypomnijmy, że jeszcze 2010 r. Syria produkowała około 9 mld m sześc. gazu rocznie - wynika z raportu Oxford Institute for Energy Studies.
Rozgrywka na Morzu Śródziemnym
Gra jednak toczy się nie tylko o złoża na lądzie. Ewentualne porozumienie z Damaszkiem dotyczące poszukiwań i eksploatacji podmorskich złóż u wybrzeży Syrii pozwoliłoby Erdoganowi zrobić kolejny krok w rywalizacji o dostęp do pól z Cyprem, Grecją i Izraelem.
Przypomnijmy, że to właśnie spór o zasoby zlokalizowane na południe od Cypru podsyca konflikt turecko-grecki o wyspę. Walka o gaz i prawa do koncesji trwają tu od ponad dekady (sama wyspa podzielona jest od 1974 r.). Nowe odkrycia tylko ją zaostrzają, bowiem licencje poszukiwawcze przyznane firmom przez Cypr, pokrywają się ze zgodami wydawanymi przez Turecką Republikę Cypru Północnego dla tureckich konsorcjów, jak choćby Turkish Petroleum.
Rynek gazu na świecie. Izrael i Cypr potentatami?
Syria jeszcze w 2011 r. planowała wydać trzy koncesje na poszukiwania gazu na swoich wodach terytorialnych. Plany te jednak zawieszono w związku z wybuchem wojny domowej w kraju.
Erdogan już teraz powiedział, że bardzo liczy na stabilizację sytuacji w Syrii. Zapowiedział, że jeśli nowe władze wystosują taką prośbę, to Turcja jest gotowa szkolić syryjską armię. Ankara liczy również, że tureckie firmy otrzymają pierwszeństwo przy odbudowie Syrii. Turcja przyjęła największą liczbę uchodźców z tego kraju, zapewniając im warunki do życia.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl