LPG, czyli skroplony gaz petrochemiczny, jedna z pochodnych rafinacji ropy naftowej, to ostatni typ gazu, jaki Polska sprowadzała w dużej ilości z Rosji. Jeszcze w 2023 roku import z tego kraju wyniósł 1,2 mln ton. Stanowił 45,8 proc. dostaw tego typu gazu do Polski. Dla porównania import ze Szwecji pokrywał 22,3 proc. zapotrzebowania, z Wielkiej Brytanii – 4,6 proc., Niderlandów – 4,5 proc., a Stanów Zjednoczonych – 4 proc.
Rosja zarabia na imporcie LPG i to niemałe pieniądze, pomimo że w 2024 r. gaz z Rosji jest o ponad 20 proc. tańszy niż z innych kierunków. Unia Europejska chce odciąć kraj Putina od tego źródła dochodu i utrudnić mu w ten sposób finansowanie inwazji na Ukrainę. Dlatego od 20 grudnia "stacja Putin" zostaje zamknięta.
W ostatnim czasie Polska robiła wiele, by zmniejszyć udział rosyjski w imporcie LPG. Na koniec października w ujęciu miesięcznym spadł on w strukturze dostaw poniżej 30 proc. (szacunki Ministerstwa Przemysłu). W efekcie do września do Polski sprowadzono z Rosji gaz o wartości 1,76 mld zł, a ze Szwecji – za 0,88 mld zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ważny gaz dla Polski
Jak wyjaśnialiśmy w money.pl, spośród krajów UE to Polska jest jednym z największych konsumentów LPG. Nasza roczna konsumpcja wynosiła 2,5 mln ton.
Dla około 8 milionów Polaków to ważne źródło energii. Dla 3 milionów kierowców – paliwo. Dla ponad 4,5 miliona gospodarstw domowych źródło ciepła, a dla kilkuset tysięcy przedsiębiorców i rolników – paliwo umożliwiające np. suszenie ziarna.
Co teraz? Branża zachowuje spokój. Polska Izba Gazu Płynnego (PIGP) nie przewiduje dłuższych okresów braku paliwa w związku ze zmianą kierunków dostaw i większego zapotrzebowania na LPG z innych kierunków niż rosyjski. – Nie wykluczamy natomiast krótkotrwałych regionalnych problemów z podażą. Sytuacja powinna ustabilizować się na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2025 roku –przekonywał niedawno w rozmowie z money.pl Paweł Bielski, prezes PIGP.
Cień rosyjskiego gazu pozostaje
Mimo że embargo na LPG zakłada zakaz sprowadzania go ze Wschodu, śladowe ilości rosyjskiego gazu wciąż pozostaną na rynku. Chodzi o frakcję butanów o wysokiej czystości, która nie została objęta embargiem.
To tak zwane węglowodory alifatyczne – izobutany i n-butany. Wykorzystywane są m.in. w przemyśle budowlanym i kosmetycznym jako gaz pędny w aerozolach lub czynnik chłodniczy, który zastąpił freony w związku z negatywnym wpływem tych ostatnich na warstwę ozonową. Ale – co istotne – mają i drugie zastosowanie: mogą być wykorzystywane jako paliwo.
Produkt ten będzie więc nadal – zgodnie z prawem – importowany z Rosji i mieszany na terytorium Unii Europejskiej z propanem pochodzenia zachodniego, np. dla potrzeb zasilania samochodów albo napełniania butli gazowych – tłumaczył money.pl dyrektor generalny Polskiej Organizacji Gazu Płynnego Bartosz Kwiatkowski.
To jednak śladowe ilości. W ciągu pierwszych trzech kwartałów ok. 8 proc. importu LPG z Rosji (160 mln zł) zostało sprowadzone pod wspomnianym kodem. Jak ocenia Kwiatkowski, skala tego importu nie przekroczy 20 tys. ton miesięcznie, czyli mniej więcej 10 proc. uśrednionego zużycia gazu płynnego w Polsce.
Wielka porażka Putina. Gazowy cios dla Rosji
Polska odcina się od rosyjskich dostaw
20 grudnia jest zatem kluczową datą, bo generalnie oznacza ocięcie się od dostaw gazu z Rosji.
Przypomnijmy, że Polska jako jedno z pierwszych państw w Unii zrezygnowała z dostaw tego surowca rurociągami. Wraz z wygaśnięciem 31 grudnia 2022 r. tzw. kontraktu jamalskiego, czyli wieloletniej umowy na gaz z Gazpromem, przestaliśmy ściągać gaz ze Wschodu.
Nie sprowadzamy również z Rosji drogą morską skroplonego gazu ziemnego LNG. Ostatnim typem surowca, jaki w istotnej ilości kupowaliśmy od Rosji, był właśnie LPG.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl