Polski rząd szykuje się na ewentualną akcję deportacyjną Trumpa i jej konsekwencje dla Polaków, którzy są w USA, ale nie mają zalegalizowanego pobytu. Polskie placówki w takich przypadkach mają być gotowe do udzielania wsparcia - łącznie z pomocą prawną.
Mobilizacja w polskich konsulatach
- W ostatnim czasie zajmowaliśmy się głównie mobilizacją konsulatów, by ewentualnie pomoc ludziom dotkniętym akcją wobec nielegalnych imigrantów. Jeśli ludzie znajdą się w jakichś dramatycznych sytuacjach, chodzi o to, by spróbować ponegocjować na ich rzecz albo im pomóc im jakoś w zorganizowaniu powrotu. To nas zajmowało najbardziej - mówi nam wysoki urzędnik MSZ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O takich obawach w USA informował m.in. korespondent RMF w USA Paweł Żuchowski. "Po zapowiedzi, że od wtorku ruszyć ma wyłapywanie nielegalnych imigrantów w USA do wielu zaczyna docierać, że za chwilę mogą stracić obok siebie bliskich czy przyjaciół" - napisał na portalu X.
W Stanach Zjednoczonych jest pięć placówek RP: ambasada w Waszyngtonie oraz konsulaty w Chicago, Houston, Los Angeles oraz Nowym Jorku.
W kwestiach dyplomatycznych planowane są także inicjatywy w ramach formatów międzynarodowych, w których uczestniczy Polska. Jak słyszymy, na koniec stycznia - z inicjatywy szefowej niemieckiego MSZ - planowana była amerykańska wizyta przedstawicieli Trójkąta Weimarskiego (Niemcy, Francja i Polska). Chodziło o spotkanie m.in. z nowym sekretarzem stanu Marco Rubio i przedstawicielami Kongresu. Na razie pojawiły się komplikacje. - W ostatniej chwili strona francuska się rozmyśliła, czekamy co dalej. Taki format wizyty pokazałby wspólną linię europejską - przyznaje rządowy rozmówca.
Pierwsze decyzje Trumpa. "Spodziewamy się jeszcze w nocy"
W tym tygodniu rząd, planując swoją aktywność, bierze pod uwagę możliwe konsekwencje i pierwsze efekty inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Premier Donald Tusk ma na środę zaplanowane wystąpienie w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Jeszcze w poniedziałek szlifowana była treść przemówienia.
- To będzie jeden z jego "grubszych" występów, podkreślających, że Unia musi zwierać szyki w wielu obszarach, zwłaszcza że w kilku krajach europejskich za chwilę zajdą zmiany polityczne, niestety na gorsze. Poza tym na razie nie planujemy nic więcej. Ale zobaczymy, co jeszcze się wydarzy w USA. Na pewno tematu Trumpa nie da się uniknąć w tym wystąpieniu - słyszymy od współpracownika Donalda Tuska.
Temat może się pojawić także już we wtorek na posiedzeniu rządu. - Spodziewamy się, że nowy prezydent USA pierwsze tzw. executive orders (rozporządzenia - przyp. red.) podpisze jeszcze w nocy, więc reakcje z naszej strony będą we wtorek rano - ocenia nasz rozmówca z obozu rządowego.
Ruchy zagęszcza też minister finansów. We wtorek planowane jest posiedzenie ECOFIN (gremium, w którym zasiadają ministrowie finansów państw UE). Jeszcze w poniedziałek Andrzej Domański miał wziąć udział w specjalnej kolacji ze swoimi europejskimi odpowiednikami, a w ciągu dnia ma rozmawiać z duńską minister finansów. Może mieć to związek z roszczeniami, które Donald Trump w ostatnim czasie zgłaszał względem Grenlandii, autonomicznego terytorium duńskiego.
Wojna celna? Ministra: może dojść do prób podzielenia UE
Istnieje więc obawa, że Dania będzie jednym z pierwszych krajów Starego Kontynentu, wobec którego administracja Trumpa zastosuje nowego rodzaju naciski ekonomiczne.
Naszą największą obawą jest wszczęcie wojny celnej z Europą. Dlatego tak ważne jest utrzymanie jedności europejskiej w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi - przyznaje osoba z obozu rządowego.
Przejawem tej wojny celnej może być selektywne traktowanie krajów UE. Chodzi o indywidualne propozycje taryf celnych dla poszczególnych krajów, co miałoby pomóc realizować amerykańskie cele gospodarcze, ale także polityczne.
- Mogą być podejmowane próby indywidualizowania warunków handlowych na poszczególne kraje, pomimo prowadzenia wspólnej polityki handlowej UE, bo tylko razem UE ma siłę oddziaływania. Dotąd relacje handlowe UE-USA miały charakter win-win, teraz faktycznie może dojść do prób ekonomicznego osłabienia i podzielenia UE - uważa Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej.
"Będzie próbować rozgrywać Europę"
Co ciekawe, podobne obawy odnośnie do wojny celnej ma PiS, który przecież w oficjalnych przekazach Trumpa zachwala. - Trump będzie próbować rozgrywać Europę. Z każdym będzie próbować się dogadywać osobno. I tak z takimi Hiszpanami dogada się np. na dostawy maszyn, a innym przywali cłami. A z Francuzami dogada się np. w sprawie atomu, a pozostałym nałoży cła. Pytanie, jak potraktuje Polskę - przewiduje rozmówca z Nowogrodzkiej.
Zdaniem Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz styl polityki nowej administracji będzie oznaczał, że interes amerykański, zdefiniowany jako natychmiastowa korzyść ekonomiczna dla USA, będzie priorytetem. Bez brania w ogóle pod uwagę obowiązujących na świecie dotychczas reguł. - Chodzi o doraźne, bezpośrednie korzyści dla gospodarki amerykańskiej, to w ten sposób będzie definiowane. I oczywiście na pewno będzie oczekiwanie bardzo mocne wobec Unii Europejskiej i w tym poszczególnych państw, żeby się jednoznacznie ustawiły w kwestii chińskiej - podkreśla minister funduszy.
Kwestia ukraińska
Jedną z najważniejszych konsekwencji początku prezydentury Trumpa dla Polski będzie to, co nowa administracja zrobi w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie. To obecnie jeden z największych znaków zapytania. Trump zapowiadał jej błyskawiczny koniec, ale nic nie wskazuje na taki scenariusz.
Na początku roku jego wysłannik gen. Keith Kellog miał przyjechać do Europy, by zorientować się w sytuacji. Planowana była jego wizyta w wielu stolicach europejskich łącznie z Kijowem. Miał być także w Polsce, gdzie miał się widzieć m.in. z szefami MSZ i MON. Jednak wizyta została w ostatniej chwili odwołana. Zdaniem naszych rozmówców Trump zorientował się, że kwestia zakończenia wojny w Ukrainie może być dużo trudniejsza, niż zapowiadał wcześniej. Tym bardziej, że nie widać do tego wielkiej ochoty po stronie Rosji.
Putin kontynuuje ofensywę, a choć rosyjskie sukcesy nie są spektakularne, to systematyczne. - Możliwe też, że Trump uznał, że będzie zręczniej, jeśli taka misja zostanie rozpoczęta po jego inauguracji - podkreśla nasz rozmówca. O inaugurację Trumpa pytany był na konferencji prasowej Rafał Trzaskowski. - Dla nas najważniejszy jest sojusz z USA, nie mamy sojuszu z jedną partią czy administracją. Życzę Donaldowi Trumpowi wszystkiego, co najlepsze, przede wszystkim jak najmniej kryzysów. Życzę mu zwłaszcza, żeby stał się patronem pokojowego rozwiązaniu na Ukrainie, które będzie akceptowane przez Ukraińców i które pokaże siłę Zachodu wobec tyranii Putina - powiedział kandydat KO na prezydenta.
Mieszanie w polskim kotle
Obawy polskiej administracji budzą też próby ingerencji w wewnętrzną politykę, zwłaszcza ze strony współpracującego z Trumpem miliardera Elona Muska.
Spodziewamy się, że będzie przynajmniej próbował ingerować, tak jak otwarcie robił to w przypadku innych krajów takich jak Wielka Brytania - przyznaje osoba z otoczenia premiera. - Ale wielu ludzi raczej się boi Trumpa, pytanie więc, jakie to odniesie skutki. Sami pisowcy nie mają przekonania, w którą stronę to może pójść. Najpierw triumfowali, gdy Trump wygrał, a teraz coś siedzą cicho - zauważa.
Podobnie wypowiada się inna osoba z rządu.
- Mamy do czynienia z ingerowaniem w wewnętrzne sprawy innych państw, także wyborcze, wprawdzie nie przez samego prezydenta, ale przez jego bardzo bliskiego człowieka, czyli Elona Muska. Trudno się spodziewać, żeby Polska miała tu być wyjątkiem - mówi money.pl.
W ostatnich tygodniach widać było aktywność Elona Muska w Wielkiej Brytanii, ale także w Niemczech, gdzie trwa kampania wyborcza. W tym ostatnim przypadku przeprowadził wywiad z Alice Weidel z AfD i namawiał Niemców do głosowania na tę formację. Polityczny świat w Polsce zastanawia się, czy za chwilę nie będzie aktywny w polskiej kampanii wyborczej.
Tym bardziej, że europoseł PiS Dominik Tarczyński informował, że do Donalda Trumpa dotarły informacje o niekorzystnych dla niego wypowiedziach przedstawicieli polskiego rządu. Do otoczenia Trumpa miał trafić też raport stowarzyszenia Prawnicy dla Polski "Praworządność w ruinie: Polska pod rządami Koalicji 13 Grudnia". Jednym z jego autorów jest były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS Łukasz Piebiak.
W trakcie kampanii, na jej finiszu, możliwa jest wizyta prezydenta USA w Polsce, bez względu na jej treść, zostanie wpisana w trwającą rywalizację o Pałac Prezydencki.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl