Jacht Bayesian należał do brytyjskiego miliardera Mike’a Lyncha. W niedzielę, sześć dni po tragedii, kapitan został ponownie przesłuchany.
Dzięki zeznaniom ocalonych osób - jest ich łącznie 15 - udało się zrekonstruować ostatnie pół godziny, od chwili, kiedy stojąca w nocy na redzie jednostka zaczęła nabierać wody aż do momentu zatonięcia. Przedmiotem dochodzenia jest między innymi to, czy klapa jachtu nie pozostała otwarta, co mogło spowodować dostanie się wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oprócz miliardera i jego córki, wśród ofiar są między innymi prezes banku Morgan Stanley International Jonathan Bloomer i jego żona, a także prawnik Lyncha Chris Morvillo z żoną.
Prokurator poinformował podczas konferencji prasowej na Sycylii, że nie wiadomo, czy na pokładzie była czarna skrzynka. - Nie mamy co do tego pewności, bowiem w tej fazie operacja była skoncentrowana na poszukiwaniach ludzi - powiadomił.
W ocenie prokuratora należy poczekać na podniesienie jachtu z dna, a to - zdaniem ekspertów - wymaga opracowania specjalnego planu operacyjnego.
"Na pokładzie jachtu doszło do serii błędów"
Prasa podaje, że podczas rejsu na pokładzie trwało przyjęcie, zorganizowane, by uczcić uniewinnienie Lyncha po 10-letniej batalii sądowej dotyczącej jego interesów.
- Doszło do długiej serii błędów. Ludzie nie powinni być wtedy w kabinach - powiedział dziennikowi "Corriere della Sera" szef firmy, która zbudowała jacht Giovanni Costantino.
Prokurator zaznaczył, że uratowani członkowie załogi nie zostali poddani testom na obecność alkoholu i narkotyków w organizmie.
Byli bardzo wycieńczeni, w szoku i potrzebowali pomocy medycznej - oznajmił. Ogłosił też, że te osoby mogą opuścić Sycylię, ale muszą pozostać do dyspozycji włoskich śledczych, by złożyć kolejne zeznania.
Według prokuratury wszystko wskazuje na to, że pasażerowie, którzy zginęli, spali w chwili katastrofy w kabinach. Ciała tych osób znaleziono pod pokładem. Wcześniej ekipy ratownicze przekazały, że ludzie ci próbowali się stamtąd wydostać.
Kontrowersje wokół interesów "brytyjskiego Billa Gates'a"
Mike Lynch to postać kontrowersyjna w świecie biznesu. Niedawno został oczyszczony z zarzutów oszustwa na wielomiliardową kwotę. Sprawa dotyczyła transakcji z 2011 roku, kiedy to koncern HP kupił firmę Autonomy za 11 miliardów dolarów. Rok później HP ogłosił odpis w wysokości 8,8 miliarda dolarów, twierdząc, że doszło do "nieprawidłowości księgowych". HP oskarżyło Lyncha o zawyżenie wartości start-upu i oszustwo.
Urodzony w Irlandii Lynch studiował na Uniwersytecie Cambridge, specjalizując się w adaptacyjnym rozpoznawaniu wzorców. Jego kariera w branży technologicznej rozpoczęła się od stworzenia kilku start-upów, w tym firmy specjalizującej się w oprogramowaniu do automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych i odcisków palców dla policji.
Mimo kontrowersji, Lynch był ceniony w brytyjskim środowisku biznesowym. Pełnił funkcję doradcy rządu Wielkiej Brytanii i był nazywany "brytyjskim Billem Gatesem".