Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Łukasz Szumowski w czwartek wieczorem przedstawili plan odmrożenia polskiej gospodarki. W pierwszym etapie złagodzenie obostrzeń ma dotyczyć sklepów. Dopiero w kolejnych etapach do aktywności będą mogły powrócić m.in. galerie handlowe, punkty gastronomiczne, salony urody.
Marek Zuber jednak uważa, że rządowi pozostały dwa lub trzy miesiące, żeby przywrócić normalne funkcjonowanie branż dotkniętych lockdownem.
- Miejmy świadomość, że zaprezentowane dzisiaj plany są maksymalnie na dwa czy trzy miesiące. Zapaść dla branży wyłączonych z aktywności trwa już co najmniej miesiąc, więc zostało góra dwa miesiące by te przedsiębiorstwa, korzystając z pomocy rządowej, były w stanie przetrwać - mówi money.pl Zuber. - Jeżeli blokada ich działalności miałaby trwać dłużej, to będą potrzebne kolejne dziesiątki miliardów złotych, żeby nie dopuścić do ich upadłości - dodaje.
Zdaniem ekonomisty zaproponowane przez rząd złagodzenia obostrzeń dot. sklepów nie zmienią zbyt wiele, jeżeli chodzi o kolejki przed wejściem do punktów handlowych. Przypomnijmy, że według nowego rządowego planu limit osób mogących robić zakupy w jednym momencie będzie zwiększony do 4 osób na kasę, a w sklepach powyżej 100 mkw. będzie obowiązywał limit jednej osoby na każde 15 mkw. powierzchni sklepów.
- W większości sklepów klientów będzie mogło być nieco więcej niż w tej chwili. Ale nie we wszystkich. Żadna z propozycji rządowych to nie jest jakaś rewolucyjna zmiana w dostępie do sklepów spożywczych. Spodziewam się, że te kolejki, które widzimy przed sklepami, niestety nie znikną - ocenił Marek Zuber.
Rozmówca money.pl podkreślił, że głównym wyznacznikiem "nowej normalności", w jakiej przyjdzie nam żyć, mają być maseczki. Od czwartku jest obowiązek noszenia ich przez wszystkich, którzy przebywają poza domem. Minister Szumowski na konferencji prasowej uściślił, że ten obowiązek będzie funkcjonować do momentu wynalezienia szczepionki na koronawirusa.
- Wygląda na to, że staliśmy się "krajem maseczek". Znamy zapowiedzi ministra Szumowskiego, który mówił, że szczepionka to kwestia nawet roku lub półtora. Czyli najbliższe miesiące i kwartały to będzie czas noszenia maseczek - przypomniał Zuber. Dodał, że dla części obywateli stałe nabywanie maseczek może być wydatkiem. - To pierwszy koszt związany z odmrażaniem gospodarki, z którym się spotykamy, ale jeżeli ograniczy to liczbę zachorowań i zgonów, to ten koszt warto ponieść - ocenił.
Ekonomista odniósł się również do programu zapowiedzianego w czwartek przez prezydenta Andrzeja Dudę i wicepremier Jadwigę Emilewicz. "Projekt Polska Szwalnia" zakłada, że ponad 200 szwalni z całego kraju będzie szyło maseczki.
- Ten rząd kocha nośne nazwy, więc mamy kolejną. Trzeba jednak podkreślić, że szycie maseczek nie podniesie polskiej gospodarki a tym bardziej nie spowoduje, że Polska będzie potęgą gospodarczą. Trzeba na te wielkie nazwy patrzeć trochę przez palce - podkreśla Zuber. - Natomiast dla niektórych przedsiębiorstw będzie to element poprawy sytuacji. Szczególnie dotyczy to tych firm, które dzisiaj są w zapaści - dodaje.
Ekonomistę zastanawia też, czy inne kraje będą podchodzić do kwestii maseczek tak samo jak Polska. Wskazał też, że niektóre kraje, jak np. Czechy, przedstawiają wyraźnie zarysowany plan ożywiania gospodarki po kryzysie związanym z pandemią koronawirusa. O czeskim planie informowaliśmy na money.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl