Loty rejsowe z Łodzi odbywają się do Alicante, Dublina, Brukseli, East Midlands, Londynu, Malagi i Mediolanu. Do tego dochodzą czartery - 14 lotów tygodniowo, z czego dziewięć do Turcji.
Łódzki port lotniczy na Lublinku jako jeden z pierwszych w Polsce opublikował już wyniki finansowe za ubiegły rok. Okazało się, że mimo wzrostu liczby obsłużonych pasażerów, strata netto wyniosła ok. 40 mln zł netto. Prawie 5 mln zł więcej niż rok wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Urząd Miasta Łodzi w odpowiedzi na pytania money.pl wskazuje, że "przychody ze sprzedaży z działalności lotniczej i okołolotniskowej (parkingi, wynajem powierzchni komercyjnej) wzrosły w porównaniu do poprzedniego roku o 30 proc. i były największe w historii portu".
Skąd zatem ta strata spółki miejskiej zarządzającej lotniskiem?
Jeśli chodzi o koszty ponoszone przez przedsiębiorstwo, jakim jest lotnisko, to o 45 proc. więcej niż rok wcześniej trzeba było zapłacić za prąd i ogrzewanie. Wysoka inflacja wymusiła wzrost wynagrodzeń pracowniczych. Stratę obciąża również wzrost kosztów obsługi emisji obligacji sprzed kilkunastu lat, z których sfinansowano budowę terminala. W zeszłym roku sama spłata odsetek wyniosła 5 mln zł. Już od bieżącego roku strata będzie niższa - deklaruje magistrat.
Podobnie wypowiada się Wioletta Gnacikowska, rzeczniczka łódzkiego lotniska. "Na koniec bieżącego roku straty będą niższe, a przychody rekordowe. Wpływ na to będzie miała wysoka dynamika przychodów przy kosztach zbliżonych do poprzedniego roku, wzrost liczby połączeń i pasażerów, co wpływa na wyższe przychody z działalności okołolotniskowej. Planujemy także sprzedać 17 ha ziemi należącej do lotniska" - wyjaśnia w odpowiedzi na nasze pytania.
Łódzkie lotnisko jak "miś z filmu Barei"
Problem strat lotniska dla budżetu Łodzi narasta od lat. Dlatego na początku 2021 r. UMŁ ogłosił, że zamierza sprzedać co najmniej lwią część swoich udziałów w lotnisku.
- Mimo ogromnego wysiłku władz lotniska, decyzja o powstaniu Centralnego Portu Komunikacyjnego i pandemia położyły branżę lotniczą w strasznym położeniu. To dla nas bardzo trudna decyzja, ale nie możemy sobie pozwolić na bezczynność. Łodzianie nie zasługują na to, żeby dokładać do tego projektu wiele milionów każdego roku - mówił ponad trzy lata temu Adam Pustelnik, wiceprezydent Łodzi.
"Przez ostatnie lata łódzkie lotnisko było większości łodzian potrzebne niczym miś z filmu Barei. Bo lotów z niego było jak na lekarstwo" - pisał niedługo później Marcin Stelmasiak, ówczesny zastępca redaktor naczelnej "Gazety Wyborczej Łódź".
Szansa na sprzedaż lotniska w Łodzi
Magistrat dopytywany w następnych latach o postępy w poszukiwaniu inwestora dla lotniska zapewniał, że zainteresowanie jest duże. Wiceprezydent Pustelnik mówił nawet w rozmowie z "GW", że do gry włączył się "jeden z globalnych inwestorów specjalizujących się w branży transportu lotniczego". Ostatecznie nic z tego nie wyszło.
UMŁ nie porzuca jednak pomysłu sprzedaży udziałów w lotniskowej spółce. W lipcu 2023 roku urząd ogłosił przetarg na wybór doradcy ekonomiczno-prawno-branżowego w procesie pozyskania inwestora dla "Lublinka", jak nazywany jest potocznie port lotniczy od osiedla i dawnej nazwy lotniska. Nikt się nie zgłosił, ale nadzieja na rozstrzygnięcie pojawiła się teraz.
W minionym tygodniu łódzcy urzędnicy otworzyli oferty w ponowionym w kwietniu 2024 r. postępowaniu. Wpłynęły dwie - od KPMG oraz Ernst & Young, znanych globalnych firm doradczych.
Po potwierdzeniu prawidłowości złożonych dokumentów zostaną zaproszeni do negocjacji. Planowane zakończenie postępowania w połowie sierpnia - informuje UMŁ w odpowiedzi na pytania money.pl.
Zadaniem zwycięzcy postępowania, jak czytamy w dokumentacji przetargowej, jest m.in. wykonanie w ciągu trzech miesięcy "analizy strategicznej potencjału" spółki lotniczej, a także wypracowanie optymalnego rozwiązania - rekomendacji dla magistratu - umożliwiającego poprawę rentowności lotniska, zmniejszenie wydatków na jego funkcjonowanie oraz "pozyskanie/wskazanie możliwości pozyskania inwestora dla spółki".
Problemy finansowe Łodzi
Straty łódzkiego lotniska są pokrywane głównie przez miasto. Jak wyliczyła "Wyborcza", od 2005 r. (gdy w Łodzi wylądował pierwszy samolot tanich linii) do 2021 r. samorząd dopłacił do jego funkcjonowania ok. 450 mln zł, wliczając w to spłatę wyemitowanych obligacji na inwestycje.
Co roku z miejskiego budżetu na "Lublinek" przeznaczane jest 30-50 mln zł. Warto przy tym zaznaczyć, że Łódź najbogatszym miastem w Polsce nie jest. W budżecie na 2024 r. zapisano dochody na poziomie 5,8 mld zł, a wydatki na 6,1 mld zł, co daje 300 mln zł deficytu.
Centralny Port Komunikacyjny uśmierci łódzkie lotnisko?
Wykonawca, który ma doradzić w sprzedaży udziałów, ma sporządzić różne wersje strategii.
Scenariusze powinny zostać opracowane w wariantach: powstania Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz zaniechania kontynuacji inwestycji CPK w Baranowie - czytamy w dokumentacji przetargowej.
To z pewnością będzie ważny punkt, bo chociaż eksperci widzą miejsce np. na działające Okęcie czy Modlin w przypadku uruchomienia wielkiego lotniska między Łodzią a Warszawą, to część uważa, że funkcjonowanie łódzkiego lotniska wówczas straci sens.
- Budowa CPK w połączeniu z KDP (Koleją Dużych Prędkości - przyp. red.) to szansa na rozwój centrum Łodzi, które stanie się biznesowo-naukowym zapleczem Warszawy. Ale centralny port oznacza śmierć Lublinka - mówił kilka lat temu prof. Tadeusz Markowski z Polskiej Akademii Nauk, ekonomista i urbanista.
Rzeczniczka łódzkiego lotniska zapewnia jednak, że nie zamierza ono składać broni w związku z budową CPK. "Nasz cel działania jest jasny i konkretny: rozwijać się. Będziemy pozyskiwać jak największej połączeń i pasażerów. Planujemy rozpocząć działalność MRO, czyli serwisowania statków powietrznych. Budowanie lokalnego rynku może przynieść w przyszłości korzyści dla nowego podmiotu i całego rynku lotniczego" - informuje Wioletta Gnacikowska.
Loty z Łodzi
Na razie jednak "Lublinek" wykorzystuje czas do otwarcia CPK, które - według niedawno podanego harmonogramu - najszybciej ma być otwarte w 2032 r. Władze łódzkiego portu liczą, że w tym roku zostanie pobity lokalny rekord z 2012 r. w liczbie obsłużonych pasażerów. Wynosi on 463 tys. podróżnych.
W 2023 roku łódzkie lotnisko obsłużyło 356,8 tys. pasażerów. Mniejszy ruch, jak podaje Urząd Lotnictwa Cywilnego, był tylko w Olsztynie (140,4 tys. podróżnych), Radomiu (107,7 tys.) i Zielonej Górze (53,5 tys.). Natomiast trzy pozycje w rankingu przed Łodzią to: Bydgoszcz (358,2 tys.), Lublin (396,9 tys.) oraz Szczecin (477,4 tys.).
Warto jednak zaznaczyć, że w lutym Stowarzyszenie Europejskich Portów Lotniczych umieściło "Lublinek" na liście lotnisk, które najlepiej radzą sobie z odbudową ruchu po pandemii koronawirusa.
Wzrost w 2023 r. względem 2019 r. wyniósł 97 proc. Lepsze wyniki mają porty: Trapani (wzrost o 223 proc.), Perugia (143 proc.), Tirana (117 proc.) oraz Samarkanda (110 proc.).
Jacek Losik, dziennikarz money.pl