Szef węgierskiego rządu przemawiał w poniedziałek w Budapeszcie na konferencji podsumowującej półroczną węgierską prezydencję w Radzie UE, która dobiegła końca w grudniu 2024 r. Był to oficjalny powód nieobecności premiera w Waszyngtonie na zaprzysiężeniu Trumpa.
Ogłaszam rozpoczęcie drugiej fazy operacji mającej na celu okupację Brukseli - oświadczył premier Węgier. Mówił o "patriotycznym, prorodzinnym prezydencie USA, zwolenniku pokoju i przeciwniku migracji" oraz o powstaniu "silnej frakcji patriotycznej w Brukseli".
Orban otwarcie wspierał Trumpa na długo przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w USA, nawet kosztem napiętych stosunków z administracją Joe Bidena. Pierwszy raz zapowiedział "okupację" Brukseli po wyborach do PE w czerwcu 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fidesz, partia Orbana, należy do prawicowej frakcji Patrioci dla Europy, która powstała po ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego i obecnie jest trzecią siłą w europarlamencie.
Premier Węgier nie opublikował gratulacji dla Trumpa od razu po jego zaprzysiężeniu, tak jak to zrobili inni przywódcy państw europejskich. W nagraniu opublikowanym na Facebooku powiedział jedynie, że Węgry oczekują od prezydentury Republikanina "pokoju, spokoju i ożywienia gospodarczego".
Orban: Bruksela potrzebuje otrzeźwienia
Viktor Orban jest przekonany, że zbliża się czas, gdy Unia Europejska powinna odbudować relacje z Rosją bez sankcji. W piątkowym wywiadzie dla radia publicznego stwierdził, że KE jest oderwana od rzeczywistości, a w zmianie stosunków z Moskwą może pomóc nowy prezydent USA.
- W Brukseli zaczyna się nowa era i trzeba się do niej dostosować. Będziemy musieli zbudować z Rosjanami relacje bez sankcji - powiedział szef węgierskiego rządu. Podkreślił zarazem, że "jeszcze do tego bardzo daleko, ale musimy nad tym pracować". Orban stwierdził również, że "Brukseli potrzebne jest otrzeźwienie", ale kierownictwo UE "jest jeszcze w fazie picia, a kac przyjdzie potem".