Czwartkowe popołudnie. Kilka minut przed godz. 17:30 PKN Orlen wypuszcza komunikat giełdowy, który zmieni dynamikę na polskim rynku kapitałowym. I nic dziwnego - oto jedna z największych polskich spółek chce kupić jeden z czterech polskich koncernów energetycznych. Mocno przeceniony koncern, którego jednym z byłych prezesów jest obecny prezes Orlenu.
Wiadomość jest zaskoczeniem dla rynku – następnego dnia kurs akcji Orlenu pikuje, a Energi nieco zyskuje. GPW podaje, że to właśnie na akcjach płockiego koncernu notowane są najwyższe obroty w chwili pisania artykułu.
Ale na pomysł trzeba spojrzeć nie tylko jak na transakcję biznesową, która uczciwie trzeba przyznać - wygląda sensownie. W końcu znaczenie Orlenu na energetycznej mapie Polski wciąż rośnie, a koncern planuje wejść mocno w obszar morskich farm wiatrowych. Warta niespełna 3 mld zł spółka wydaje się idealnym środkiem do osiągnięcia celów biznesowych, co potwierdził w rozmowie z nami były minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Z transakcji przebija jednak jej kontekst polityczny - oto spółka Skarbu Państwa kupi drugą spółkę Skarbu Państwa. Jeśli rząd zdecyduje się na sprzedaż, budżet zainkasuje niemal 1,5 mld zł za posiadane 213 326 317 akcji. To prawie 30 proc. z brakujących 5 mld zł, które miały trafić do budżetu za sprawą zniesienia limitu 30-krotności przy obliczaniu wysokości składek na ZUS. Czyli pomysłu, z którego PiS musiał się wycofywać w obawie przed wstydliwą publiczną porażką - okoniem stanął wicepremier Jarosław Gowin.
A dodatkowe pieniądze w budżecie są potrzebne, by sfinansować wypłatę 13. emerytur, których wciąż do niego nie wpisano, choć minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg zapewnia, że świadczenie trafi do emerytów. Pieniądze mogą pochodzić m.in. ze sprzedaży Energi - prezes PKN Orlen Daniel Obajtek zapewniał, że chce dopiąć transakcję w pierwszej połowie przyszłego roku.
- Jesteśmy w stanie biznesowo uzasadnić ten pomysł, ale moim zdaniem głównym celem jest wygenerowanie gotówki, bo rzeczywiście po tej operacji - z punktu widzenia Skarbu Państwa - nic się nie zmieni, a pojawi się przychód budżetu ze sprzedaży praw majątkowych. Akcje zostaną zamienione na gotówkę, którą będzie można wydać - ocenia w rozmowie z nami ekonomista Marek Zuber.
Za takim przedstawieniem sytuacji przemawiają nasze nieoficjalne ustalenia - jeszcze krótko po wyborach niemal nikt w partii władzy nie wiedział o pomyśle. Także wśród osób zajmujących się spółkami. Podobnie sytuacja ma się z kalendarzem w samym Orlenie. Prace nad wnioskiem o zgodę, która 20 listopada trafiła do Komisji Europejskiej, rozpoczęły się w październiku. Czyli w miesiącu, gdy w rządzie zdawano sobie sprawę, że nad 30-krotnością ciąży ryzyko zablokowania przez koalicjanta, a zrównoważony budżet się oddala.
W ten sposób rząd piecze dwie pieczenie na jednym ogniu - zyskuje dodatkowe 1,5 mld zł wpływów do budżetu i unika zarzutu o sprzedaż "sreber rodowych” – Skarb Państwa nadal będzie kontrolował Energę. Tyle że za pośrednictwem Orlenu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl