Decyzja rządu o otwarciu hoteli i stoków jest dobra, ale trochę spóźniona, bo takie dane epidemiczne były w Polsce już wcześniej - powiedział burmistrz Świeradowa-Zdroju Roland Marciniak. Według samorządu tego sudeckiego kurortu wypoczynkowego straty związane z zamknięciem infrastruktury turystycznej w tym mieście przekroczyły 100 mln zł.
W piątek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że od 12 lutego nastąpi otwarcie hoteli i miejsc noclegowych do 50 proc. obłożenia łóżek czy miejsc noclegowych. Otwarte mają zostać również m.in. stoki narciarskie.
Burmistrz Świeradowa-Zdroju Roland Marciniak w rozmowie z PAP ocenił decyzję rządu jako dobrą, choć jak mówił "trochę spóźnioną". - Takie dane epidemiczne, mówiące o liczbie zakażeń i zajętości łóżek, były w Polsce już wcześniej - powiedział burmistrz.
Marciniak podkreślił, że właściciele hoteli, pensjonatów, wypożyczalni sprzętu zimowego oraz stoków i wyciągów są przygotowani na otwarcie swoich biznesów. - Szkoda przy tym, że otwarcie hoteli i stoków nastąpi dopiero 12 lutego, a nie od poniedziałku - powiedział włodarz Świeradowa-Zdroju.
Burmistrz wyraził przy tym nadzieję, że przedsiębiorcom uda się jeszcze wykorzystać sezon zimowy. - Mam nadzieję, że my – jako miejscowości górskie, które wyłącznie żyją z turystyki - jeszcze na końcówce zimy zarobimy, aby przetrwać do sezonu letniego - mówił.
Marciniak zwrócił uwagę, że odmrażanie gospodarki sektorami, przy jednoczesnym zachowaniu reżimu sanitarnego, jest działaniem "logicznym". - Pomysł, że w hotelach można przyjąć gości w połowie miejsc, przy zamkniętych restauracjach hotelowych jest logiczny; bo skoro są zamknięte inne restauracje, to dlaczego otwarta ma być hotelowa. Goście, którzy będą spać w hotelu, mogą w mieście wziąć jedzenie na wynos lub zamówić do pokoju - powiedział Marciniak.
Burmistrz zwrócił przy tym uwagę, że nie są jeszcze znane szczegóły dotyczące reżimu sanitarnego w otwartych hotelach. - Latem nasze hotele pracowały w systemie reżimu sanitarnego i w naszych miejscowościach liczba zachorowań była znikoma - dodał.
Marciniak wyraził nadzieję, że po otwarciu hoteli Świeradów-Zdrój będzie "oblężony" przez turystów. - Zresztą miasto korkuje się w weekendy za sprawą turystów jednodniowych - mówił.
Podkreślił, że "zluzowanie" obostrzeń to również bardzo dobra informacja dla właścicieli wyciągów, stoków narciarskich, wypożyczalni sprzętu oraz instruktorów narciarskich. - W tym sektorze w Świeradowie-Zdroju pracuje mnóstwo ludzi. Oni w końcu będą mogli popracować i coś zarobić - mówił.
Burmistrz wskazał, że samorząd dysponuje dokładnymi wyliczeniami strat, jakie ponieśli w wyniku obostrzeń przedsiębiorcy oraz gmina. - Nasz rynek zimowy, licząc od grudnia do końca lutego, to około 120 mln zł. Dzienna strata naszych przedsiębiorców i samorządu to jest 1,6 mln zł - mówił.
W Świeradowie-Zdroju jest 8 tys. miejsc noclegowych. Według wyliczeń władz miasta branża hotelarska straciła tam 72 mln zł. W mieście są 42 restauracje – tu straty wyliczono na przeszło 7 mln zł. W kurorcie jest pięć wypożyczalni nart – ich straty oszacowano również na przeszło 7 mln zł. Straty liczą też m.in. przewodnicy górscy, których w mieście jest 10 – tu w wyniku ograniczeń, jakie dotknęły branżę turystyczną kwota ta sięgnęła ponad 400 tys zł.