Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Pensja minimalna w górę, wpływy do budżetu w górę. Sprytny ruch PiS

127
Podziel się:

Jeden ruch i 2 mld zł w kieszeni. Podniesienie pensji minimalnej to z jednej strony dobry wizerunkowy ruch, z drugiej sposób na dodatkowe wpływy do budżetu. Za wyższe pensje zapłacą pracodawcy, a Polacy będą wydawać więcej.

Jarosław Kaczyński jedną zmianą zbiera punkty u wyborców i pieniądze do budżetu.
Jarosław Kaczyński jedną zmianą zbiera punkty u wyborców i pieniądze do budżetu. (PAP, Jakub Kamiński)

Prawo i Sprawiedliwość właśnie zaczęło zbieranie pieniędzy na kolejne obietnice wyborcze. Podniesienie pensji minimalnej o 200 zł to dla budżetu państwa zysk około 2,3 mld zł - wynika z analizy money.pl. Każde 100 zł więcej ustawowego minimum pensji to miliard złotych więcej w budżecie. W 2020 roku do budżetu dorzucą się nie tylko pracodawcy, ale również sieci handlowe.

Zwiększenie pensji minimalnej jednego pracownika o 200 zł kosztuje bowiem przedsiębiorcę około 241 zł miesięcznie. W skali całej Polski pracodawcy zatrudniający 1,5 mln Polaków będą musieli wysupłać ze swoich kieszeni ponad 4,3 mld zł. Jednocześnie z 241 zł, które wyda pracodawca na każdego zatrudnionego, do pracownika trafi tylko 138 zł. Reszta? W całości wpada do budżetu.

Pensja minimalna w górę, wpływy też

- Rząd kocha płace minimalną. (…) Za tę niesłychaną hojność zapłaci polski przedsiębiorca - komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. - Chciałbym zobaczyć rachunki - odpowiada prof. Leszek Balcerowicz na pytanie, jak ocenia propozycję resortu pracy w sprawie podwyżki pensji minimalnej do 2450 zł. - Lepszym rozwiązaniem byłoby podniesienie kwoty wolnej od podatku - tłumaczy. W ten sposób za obietnicę zapłaciłby budżet, a nie... przedsiębiorcy.

Zobacz: Balcerowicz o podwyżce pensji minimalnej

Obecnie z 2250 zł brutto, które Polacy mają na umowie, do budżetu - w formie składek na ZUS, NFZ i PIT - trafia 616 zł. To jednak tylko część składek, którą oddaje sam pracownik. Dokłada się też pracodawca. W sumie pracownik z minimalnym wynagrodzeniem to koszt 2713 zł. Różnica - 463 zł - również wędruje na składki - ubezpieczenie emerytalne, rentowe, wypadkowe oraz Fundusz Pracy. W sumie zatem z umowy o pracę z minimalną stawką państwo - w różny sposób - pobiera 1 079 zł z groszami.

Pensja minimalna wynosząca 2450 zł brutto oznacza, że pracownik przeznaczy na podstawowe składki i podatki 676 zł. Pracodawca z kolei dorzuci kolejne 504,95. Suma? 1 181 zł z groszami. Podniesienie pensji minimalnej oznacza dodatkowe składki na poziomie 103 zł. I to właśnie zysk państwa.

Podniesienie pensji minimalnej dla 1,5 mln Polaków oznacza 1,8 mld zł dodatkowego wpływu do budżetu. A przecież podniesienie pensji oznacza również wyższe wydatki domowe.

A to z kolei dodatkowe środki z tytułu podatku VAT. W ciągu roku zarabiający minimum będą mieli do wydania o 2,4 mld zł więcej. Jak szacował Jacek Frączyk z money.pl, średnia stawka VAT w Polsce wynosi w tej chwili 20,2 proc. To oznacza dodatkowy zastrzyk w kwocie 500 mln zł w ciągu roku. W sumie podniesienie płacy minimalnej to 2,3 mld zł.

Dorzuci się każdy nowy przedsiębiorca

Na tym wcale nie kończą się zyski z wdrożenia wyższej pensji minimalnej. Podniesienie pensji minimalnej oznacza, że więcej do ZUS oddadzą młodzi przedsiębiorcy. Chodzi o tych, którzy płacą niższą preferencyjną składkę przez pierwsze dwa lata działalności.

To właśnie z najniższą krajową bezpośrednio skorelowana jest wysokość ich składek na ubezpieczenia społeczne. Podstawę, od której wylicza się składki, stanowi 30 proc. pensji minimalnej. W przyszłym roku będzie to więc 735 zł.

Od tego 19,52 proc. to składka emerytalna, 8 proc. - rentowa, 2,45 - chorobowa i 1,67 - wypadkowa. W sumie więc od stycznia składki dla początkujących wyniosą 232,55 zł. Dziś jest to 213,57 zł. Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, z preferencyjnej składki ZUS korzysta ponad 100 tys. przedsiębiorców w ciągu roku. A to oznacza, że na zmianie PiS może zarobić dodatkowe 24 mln zł.

Na tym jednak zbieranie pieniędzy w 2020 roku się nie skończy. Kolejne 2 mld zł spadły Prawu i Sprawiedliwości niemal z nieba. A w zasadzie z kieszeni sieci handlowych, które od 2020 roku mogą płacić podatek od sprzedaży detalicznej. Im więcej sprzedają, tym więcej zapłacą. W sumie w Polsce podatek - o ile ostatecznie wejdzie w życie - płaciłoby około 200 największych firm handlowych.

PiS chciał wprowadzić dwie stawki podatku. Po pierwsze - stawkę w wysokości 0,8 proc. od przychodu od 17 do 170 mln zł miesięcznie (obroty w skali roku do 2 mld 40 mln zł). Po drugie - stawkę w wysokości 1,4 proc. przychodu ponad kwotę 170 mln zł w ciągu miesiąca.

Sprzedawca, który miesięcznie osiągnie przychód w wysokości 400 mln zł, zapłaci podatek według stawki 0,8 proc. od przychodu do wysokości 170 mln i według stawki 1,4 proc. od kwoty 230 mln zł.

Biedronka i Lidl zapłacą

Jak wynika z szacunków money.pl, Jeronimo Martins (właściciel Biedronki) co miesiąc musiałby do budżetu państwa odprowadzać około 50 - 60 mln zł. W ciągu roku obroty sieci to blisko 50 mld zł - 1,4 proc. stawki podatku z tej kwoty daje zawrotne 700 mln zł do budżetu.

Lidl z tytułu podatku od sprzedaży detalicznej musiałby co miesiąc do kasy państwa wysyłać 17 - 20 mln zł w zależności od przychodów. W ciągu roku to około 15 mld zł. Podatek łączny to blisko 210 mln zł.

Swoje dorzucić musiałaby również sieć drogerii Rossmann - około 10 mln zł co miesiąc. Podobne kwoty musiałyby wyłożyć takie sklepy jak Auchan czy Carrefour. Wszystkie podmioty co roku notują przychody w okolicach 10 mld zł. Z podobnymi obciążeniami musi się liczyć sieć Kaufland.

Warto dodać, że podatek od sprzedaży detalicznej będzie stanowił koszt uzyskania przychodu. W efekcie sieci handlowe i najwięksi sprzedawcy zapłacą niższą stawkę podatku dochodowego. Nie oznacza to jednak, że zaoszczędzą, bo wciąż będą miały wyższe obciążenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(127)
WYRÓŻNIONE
alpc
5 lata temu
Tylko będą wyższe zapisy w Budżecie, ale będzie słabsza siła nabywcza, a tym samym złotówka staje się mniej wartościową! Czekamy, kiedy dolar będzie za tysiące złotych! No cóż ten co nie zna wartości nabywczej pieniądza, bo nigdy samodzielnie niczego nie kupował o tym nie wie??? A może udaje głupa???
ju
5 lata temu
SPRYTNY RUCH PIS??? Każdy złodziej jest taki sprytny!
Taki fakcik
5 lata temu
Zero pojęcia o ekonomii zero, przecież grecja tuż tuż ludzie
NAJNOWSZE KOMENTARZE (127)
Zbyszek
4 lata temu
Te sprytne ruchy PiS stosuje od 2015 r , rozdaje pieniądze w postaci 500+ tzw 13 14 , potem wprowadza różne opłaty ciche podatki podwyżki cen i na tym ich spryt polega ,
slazak
5 lata temu
Balcerowicz i jego obecni wyznawcy powinni milczeć bo tyle zła co oni zrobili to Polska nie jest w stanie nadrobić nawet w ciągu 50 lat. Płaca minimalna powinna wynosić co najmniej 5 tysięcy anie jak to roi wolno PIS. Prośba do komentatorów nie siejcie wrogiej propagandy i dajcie rządzącym szansę na doprowadzenie do europejskiej płacy minimalnej!!!
ok
5 lata temu
Morawiecki działa dla nas polaków, głosujemy na jesiennych wyborach 2019 na działaczy PiS, niech nam polakom żyje się lepiej.
Adam
5 lata temu
Ceny też w górę
Alaba
5 lata temu
Pensja minimalna w górę, wpływy do budżetu w górę. A Kaczynskiemu tez jeszcze w górę?
...
Następna strona