- Chciałabym, aby kampania do Parlamentu Europejskiego była o tym, co ludzi dotyczy: o budowie mieszkań, o europejskiej płacy minimalnej, którą teraz za pośrednictwem ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej chcemy wprowadzić. Proponujemy, aby płaca minimalna wynosiła 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. To jest zgodne z dyrektywą Parlamentu Europejskiego. Projekt ustawy w tej sprawie został przesłany do wykazu prac legislacyjnych rządu - zapowiedziała we wtorek (21 maja) Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
O słowa szefowej resortu pracy został w piątek na Podlasiu zapytany premier Donald Tusk. Z odpowiedzi szefa rządu wynika, że wspomniana propozycja nie spotka się z aprobatą rady ministrów.
- Pani minister usłyszy ode mnie we wtorek, że my oczywiście zgodnie z zasadami i obowiązkami zaproponujemy podniesienie płacy minimalnej, tak jak mówi o tym konieczna ustawa, czyli o blisko 5 proc., natomiast nie będziemy proponowali w żadnym wypadku mocniejszego skoku - zadeklarował Donald Tusk (PO).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premier uspokaja przedsiębiorców ws. pensji minimalnej
Szef rządu argumentował, że "prawie wszyscy" w Polsce wiedzą, że "podwyższanie w nieskończoność płacy minimalnej, takiej obowiązkowej, wynikającej z decyzji rządowych, może stanowić poważny problem dla tysięcy polskich firm, szczególnie tych małych".
Szybki wzrost płacy minimalnej w Polsce doprowadził do tego, że już co piąta osoba pracująca w sektorze przedsiębiorstw w Polsce zarabia mniej niż 7 tys. zł brutto miesięcznie - wynika z najnowszych danych GUS. To oznacza, że ich wynagrodzenie jest o około 1000 zł niższe od średniej krajowej, która wynosi prawie 8 tys. zł brutto.
Premier zauważył, że w związku ze zbliżającymi się podwyżkami rachunków za energię, trzeba "bardzo skoncentrować się i zadbać o bezpieczeństwo małych przedsiębiorstw w Polsce". Szef rządu zaznaczył do tego, iż to poprzednia ekipa rządząca odpowiada za stracony czas w transformacji energetycznej, czego efektem będą teraz wyższe opłaty m.in. za prąd.