Ustawa o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspierania agresji Rosji na Ukrainę pozwoliła objąć krajowymi sankcjami osoby i podmioty, które - zdaniem MSWiA - wspierają m.in. zbrojną napaść Rosji na Ukrainę, czy też naruszanie praw człowieka i represje w Federacji Rosyjskiej oraz na Białorusi.
Na krajowej liście sankcji znalazło się od razu 15 osób oraz 35 podmiotów. Wśród nich jest sieć sklepów sportowych Go Sport Polska, związana z braćmi Fartuszniakowami — Nikołajem i Władimirem — oraz z Aleksandrem Michałskim.
Po rosyjskiej agresji na Ukrainę firma została wystawiona na sprzedaż. Polskie sankcje sprawiły, że jej aktywa zostały zamrożone. Wpisanie na czarną listę sprawiło, że firma nie mogła regulować swoich zobowiązań, w tym wynagrodzeń pracowniczych.
Sytuacja zmusiła zarząd do złożenia w maju wniosku o upadłość. I stało się. Dziennikarz Radia Zet przekazał w piątek (29 lipca), że warszawski sąd ogłosił upadłość sieci sklepów. Wysłaliśmy pytania do Go Sport w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Syndyk wyjaśnia, co stanie się z majątkiem Go Sport
Sąd upadłościowy na syndyka Go Sport wybrał firmę Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja S.A. Bartosz Sierakowski, wiceprezes spółki, powiedział money.pl, jakie zostaną podjęte kroki ws. objętej sankcjami sieci.
- W najbliższych dniach musimy jako syndyk cały majątek zinwentaryzować. Następnie prawdopodobnie towar trafi do jednego lub kilku magazynów na terenie Polski. Później, po uzyskaniu zgody szefa Krajowej Administracji Skarbowej, będziemy mogli przystąpić do sprzedaży majątku - mówi mecenas Sierakowski.
Przed syndykiem nietypowe zadanie. Wyjątkowość procesu sprowadza się do tego, że w ramach upadłości Go Sportu, ani syndyk, ani sąd nie mają pełnej samodzielności, ponieważ majątek firmy cały czas pozostaje zamrożony. To oznacza, że na każdą czynność potrzebna będzie zgoda szefa KAS.
- Optymalnie byłoby znaleźć nabywcę na całość wszystkich towarów i taka będzie nasza pierwsza próba. Jeżeli się to nie uda, to będziemy wyprzedawać go partiami - informuje Sierakowski. Dodaje, że uzyskanie pieniądze ze sprzedaży w pierwszej kolejności zostaną przeznaczone na wynagrodzenie pracowników Go Sportu.
- Pracownicy pensje otrzymają, to tylko kwestia czasu, kiedy uda się te środki wypłacić - zapewnia syndyk. - Pensje częściowo można uregulować z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. W dalszej kolejności środki będą trafiały do wierzycieli Go Sportu, czyli kontrahentów. Na pewno nie mogą trafić do podmiotów powiązanych, które są objęte sankcjami.