Jaki jest optymalny scenariusz rozwoju polskiej gospodarki? Czy Centralny Port Komunikacyjny to dobry pomysł na rozwój Polski? Czy jego budowa będzie sprzyjała naszemu rozwojowi? Między innymi te tematy zostały poruszone w debacie ekonomistów w programie "Didaskalia", emitowanym w serwisie YouTube. W środę gośćmi Patrycjusza Wyżgi byli prof. Marcin Piątkowski, pracujący na co dzień w Waszyngtonie, autor książki "Złoty wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość", oraz prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów.
- Zdecydowanie trzeba wspierać rozwój inwestycji, ale trzeba robić to z głową - przekonywał Paweł Wojciechowski. - Zejść z nieba na ziemię, urealnić projekty, które zostały przygotowane i podzielić na komponent lotniczy, który ma swoją specyfikę, i komponent kolejowy. Trzeba urealnić harmonogramy i myśleć o tym projekcie jak o czymś, co zwiększy konkurencyjność polskiej gospodarki. Czyli zastanowić się, w jaki sposób na przykład w komponencie lotniczym wpasuje się narodowy przewoźnik, PLL LOT - zaznaczył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co powinien zrobić premier Donald Tusk, który dostał w spadku po rządzie Zjednoczonej Prawicy rozpoczęty projekt CPK? - Powinien powiedzieć realnie, że nie da się zbudować takiego portu lotniczego do 2027 roku. Może powstanie do 2035 roku, i dobrze. W międzyczasie mamy okres przejściowy, w którym trzeba zwiększyć przepustowość polskich lotnisk. Żeby to zrobić, jedyną szybką możliwością jest rozwój Modlina do 10, może 12 mln pasażerów, i częściowa rozbudowa Lotniska Chopina, ale niewiele, o dwa miliony maksymalnie - ocenił Wojciechowski. I dodał, że "najgorsze jest to, że przygotowane założenia daleko odbiegają od realiów".
"Najlepsza szansa na dogonienie Zachodu"
- Jak ma wyglądać przyszłość Polski? Myślę, że odpowiedzią na to pytanie jest to, żeby Polska pierwszy raz w historii wykorzystała najlepszą szansę na dogonienie Zachodu i przejście z peryferii europejskiej i światowej gospodarki do centrum - mówił Marcin Piątkowski.
- Nam są potrzebne inwestycje, inwestycje, inwestycje. To oznacza "tak" dla CPK, atomu, dróg, metra, szybkich tramwajów, portów. Oczywiście trzeba to urealniać, trzeba audytować, analizować, ale nie powinno być to wymówką, żeby tych inwestycji nie robić - stwierdził.
- Co do CPK, to ta debata trwa już kilkadziesiąt lat. Analizy zostały stworzone przez rząd SLD w 2003 roku, i przez PO w 2008 i 2010, i przez PiS. Powstało pięć raportów, napisano 1757 stron analiz na temat tego, że trzeba wybudować taki port. Więc urealniajmy, róbmy to według najlepszych zasad sztuki, ale nie zapominajmy, dlaczego o tym rozmawiamy - podkreślił.
- Przez ostatnie 35 lat polska gospodarka rozwijała się najszybciej w Europie i na świecie wśród krajów na podobnym poziomie rozwoju. Właśnie duże projekty infrastrukturalne to klucz do tego, by te najbardziej rozwinięte gospodarki w Europie dogonić - przekonywał Piątkowski.
"Rząd wysyła złe sygnały"
- Dlaczego mamy tę debatę dzisiaj? Właśnie dlatego, że rząd wysyła złe sygnały. Nowy rząd nam mówi: "nie wierzymy w CPK, będziemy audytować, bo coś jest tam nie tak". Daje sygnał, że wystarczy nam ciepła woda w kranie, a nie, że potrzebujemy nowego skoku cywilizacyjnego, podpartego inwestycjami, który sprawi, że dogonimy najbogatsze kraje - komentował Marcin Piątkowski.
- Mamy teraz rząd uśmiechnięty, ładny, kompetentny i profesjonalny. Inny niż ten, który był wcześniej. Niech więc ten rząd nam wyśle jasny sygnał: mamy 20 lat na to, żeby po raz pierwszy w historii rzeczywiście dogonić tych Niemców. A na razie jest sygnał odwrotny. - ocenił. - Brakuje nam co najmniej dwóch dekad dużych inwestycji, żeby to "niemieckie audi" dogonić - dodał.
- Tylko czy nas na to stać? - zastanawiał się z kolei Paweł Wojciechowski. - Bo CPK to nie tylko port lotniczy, to również 1,8 tysiąca km torów kolejowych, biorąc pod uwagę cały kosztorys, bez zmian w kosztach bieżących, to jest mniej więcej 300 mld zł. Dodatkowo dochodzą przekopanie Wisły, Odry, wielkie inwestycje w portach. Jeśli dodamy wszystkie elementy, to jest gigantyczna skala, która przekracza możliwości finansowe państwa - wyliczył.
- Chyba że znajdzie się przyjacielski szef banku centralnego, który skupi obligacje rządowe i umożliwi zwiększanie długu publicznego i pominiemy wszystkie elementy związane z ograniczeniami fiskalnymi - dodał.
- Polska funkcjonuje, tak jak wszystkie państwa europejskie, w pewnych uwarunkowaniach. Są elementy pomocy publicznej. Czy PLL LOT, które będą musiały np. kupić dwa razy tyle samolotów, będą dofinansowane przez rząd w ramach pomocy publicznej czy nie? - zwracał uwagę Wojciechowski. - Bo jeśli nie, to lotnisko będzie hubem dla Lufthansy, a torami pojadą pociągi Deutsche Bahn. Zastanówmy się, w jaki sposób poukładać sekwencje wszystkich elementów budowy tej infrastruktury - apelował.
"Mamy blokadę mentalną"
- Nie mamy blokady finansowej, mamy blokadę mentalną. Jesteśmy w stanie co najmniej podwoić nasze roczne inwestycje publiczne - przekonywał Marcin Piątkowski. Jego zdaniem Polskę stać na duże projekty. Skąd wziąć na nie pieniądze? - Nie zubażać państwa i znaleźć nowe źródła dochodów - proponował ekonomista.
- Czy chcemy, żebyśmy tracili 2 mld zł rocznie, żeby obniżać VAT na usługi kosmetyczne? Czy stać nas na to, żeby tracić dochody na reformie podatku Belki? Czy stać nas na zupełnie już absurdalny pomysł, żeby podwyższać dalej kwotę wolną od podatku, która by nas kosztowała 50 mld zł rocznie? - pytał.
I zaapelował do Donalda Tuska: - "Panie premierze, bardzo pana proszę o to, żeby wyartykułować i pokazać wszystkim naszym współrodakom, jaka jest nasza wizja, jaką chcemy Polskę za 20, 30 lat, w jakiej Polsce chcemy, żeby żyły nasze dzieci i wnuki". - Jaka jest recepta na to? Pięć "i": instytucje, inwestycje, innowacja, imigracja, inkluzywność - stwierdził.