Jak wyjaśnia Wiesław Łyszczek, szef Państwowej Inspekcji Pracy, w każdym powiecie "czerwonym" i "żółtym" odbędzie się dodatkowo po 10 kontroli działających w nich firm. Powiatów obecnie oznaczonych tymi kolorami jest 19, więc inspektorzy pracy odbędą w sierpniu łącznie 190 dodatkowych wizyt.
To stosunkowo niewiele. W ciągu pierwszego półrocza 2020 roku w skali całego kraju odbyło się ponad 23,5 tysiąca kontroli – czyli średnio ponad 3,9 tysiąca miesięcznie.
Co będą sprawdzać inspektorzy PIP?
Oprócz swoich zwykłych obowiązków, mają się przyjrzeć temu, czy w zakładach pracy wdrożono zasady bezpieczeństwa związane z pandemią koronawirusa. Słowem: czy pracownicy mają zapewnioną odpowiednią odległość od siebie, czy mają do dyspozycji płyny dezynfekujące, rękawiczki, maseczki lub przyłbice.
Ale za ewentualne nieprawidłowości karać nie będą. Z dwóch powodów: po pierwsze nie mogą, po drugie wolą edukować.
Inspektorzy PIP nie mają uprawnień do karania za uchybienia w zakresie zasad bezpieczeństwa w czasie pandemii, mogą jedynie przekazać swoje raporty do sanepidu. I jedynie ten jest władny ukarać przedsiębiorcę.
Uwaga: PIP może jednak sprawdzić, czy w firmie zaktualizowano ocenę ryzyka zawodowego. Jest to zbiór zasad i wytycznych dla każdego stanowiska pracy, który w okresie pandemii powinien być uaktualniony.
Jak mówi szef PIP, zadaniem inspektorów nie jest karanie za wszelkie uchybienia, mają oni raczej skłonić pracodawców do podjęcia właściwych kroków i pomóc w opracowaniu zasad bezpieczeństwa.
Łyszczek dodaje, że obecnie liczba czynnych inspektorów spadła o jedną czwartą. Aż 400 osób albo jest na urlopie, albo opiekuje się dziećmi. Część jest też na kwarantannie, ale ze słów szefa PIP wynika, że przypadków koronawirusa w tej grupie nie było.
Co więcej, przedsiębiorcy, u których pojawią się inspektorzy, zostaną o tym wcześniej powiadomieni. Jak tłumaczy Łyszczek, chodzi o to, by przedstawiciele PIP mogli odpowiednio zabezpieczyć siebie i pracowników kontrolowanej firmy. Muszą więc wcześniej ustalić z przedsiębiorcą stopień ryzyka zarażenia się koronawirusem, ale i ewentualnego wniesienia zarazy na teren firmy.
Szef PIP dodaje, że w jednych przypadkach wystarczy maseczka i rękawiczki, w innych konieczne będzie używanie kombinezonów z całą procedurą ich zakładania oraz zdejmowania, gogle, profesjonalne maski i rękawiczki. Te najostrzejsze zasady mogą obowiązywać na przykład w szpitalach czy domach pomocy społecznej.
A co z pracą zdalną?
Inspekcja pracy nie będzie się przyglądać warunkom pracy zdalnej - zapowiedział Wiesław Łyszczek. Oczywiście obowiązkiem przedsiębiorcy jest dostarczenie pracownikowi odpowiednich narzędzi, w praktyce chodzi najczęściej o komputer i dostęp do internetu. Ale już biurko czy krzesło nie wchodzi w zakres tych narzędzi.
Kwestią do rozważenia – zdaniem Łyszczka – może być za to np. zwrot pieniędzy za zużytą do pracy energię elektryczną, ale szczegółowych wytycznych tu nie ma. Są firmy, które rekompensują takie wydatki, inne tego nie robią. To kwestia umowy między pracownikiem i pracodawcą. Warto też zauważyć, że pracownik nie traci czasu i pieniędzy na dojazdy do firmy, więc pewne profity z pracy zdalnej ma.