Według informatorów gazety rząd uznał, że nadszedł czas skończyć z mnożeniem programów socjalnych i pomyśleć o wsparciu pracujących niższymi obciążeniami podatkowymi. Money.pl pisał na ten temat już w piątek.
Z partii rządzącej płyną sygnały, że "dalsza polityka redystrybucji byłaby już nieefektywna", a jej cele zostały osiągnięte. Mówi się też o tym, że partia rządząca szykuje zmniejszenie realnych obciążeń dla osób mniej zarabiających.
"Dziennik Gazeta Prawna" informuje, powołując się na wyliczenia Ministerstwa Finansów, że jeszcze w tym roku rząd może pozwolić sobie na zmiany podatkowe, które uszczuplą wpływy do budżetu nawet o 10 mld zł.
Nieoficjalnie wiadomo, że szefowa resortu finansów Teresa Czerwińska przygotowała dla premiera dwa możliwe scenariusze ulżenia podatkowego - zwiększenie kosztów uzyskania przychodu oraz stworzenie nowej ulgi w PIT wyłącznie dla aktywnych zawodowo.
- Powinno być tak, że im więcej zarabiamy, tym płacimy więcej - mówiła minister finansów w programie "Money. To się liczy". Teresa Czerwińska dała tym samym jasno do zrozumienia, że szykuje się spore zamieszanie w podatkach. I to takie, które może dociążyć najbogatszych, a odciążyć najsłabiej zarabiających.
"DGP" pisze, że z najbliższego otoczenia premiera idzie sygnał, że zmian można spodziewać się w najbliższych tygodniach. Na szybkie wprowadzenie przez rząd atrakcyjnych zmian podatkowych motywująco działają zbliżające się wybory.
Wśród części polityków PiS ma narastać przekonanie, że klasa pracująca, głównie etatowcy, przez ostatnie trzy lata dostali niewiele. - Zapomnieliśmy o klasie średniej, która dochód czerpie z pracy - mówi anonimowo gazecie członek rządu.
Zaletą propozycji MF jest połączenie celów politycznych, czyli zdobycia poklasku wyborców, z ekonomicznymi, ponieważ zmiany podatkowe mogą przynieść zwiększenie aktywności zawodowej Polaków.
Podwyższenie kosztów uzyskania przychodu spowoduje, że klin podatkowy będzie mniejszy i bardziej progresywny. Z wyliczeń "DGP" wynika, że dla zarabiającego pensję minimalną etatowca pięciokrotne zwiększenie kosztów uzyskania przychodów oznacza ok. 1000 zł więcej rocznie.
Problem polega na tym, że choć płaca minimalna wynosi już 2250 zł, z powodu silnego opodatkowania na rękę dostaje się znacznie mniej. Po zmianach płaca netto urosłaby z 1634 zł do 1714 zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl