W czwartek wieczorem premier Mateusz Morawiecki przedstawił plan odmrażania gospodarki. Podzielony jest on na cztery etapy, a przechodzenie z jednego do drugiego uzależnione będzie od dynamiki zarażeń koronawirusem. W przeciwieństwie do czeskiego planu, w polskim nie przedstawiono konkretnych dat. Premier uzasadnił to tym, że nie ma pewności, czy uda się je utrzymać, więc plany będą na bieżąco modyfikowane.
Monika Smulewicz, ekspert rynku pracy z firmy doradczej Grant Thornton, jest zdania, że plan nie odpowiada na potrzeby ani dużego, ani małego biznesu.
- Przedsiębiorcy po cichu liczyli, że od najbliższego poniedziałku część z nich wróci do pracy. Tymczasem dla rynku pracy pierwszy etap nie przynosi żadnych zmian. Otwarcie centrów handlowych przewidziane jest na trzeci etap, tak samo uruchamianie małych działalności w rodzaju salonów fryzjerskich czy kosmetycznych – wylicza.
W poniedziałek 20 kwietnia nie odczujemy jakichś daleko idących zmian. Będzie można chodzić do parków i lasów, choć minister zdrowia Łukasz Szumowski zastrzegł, że dopuszczone będzie "spacerowanie rekreacyjne", a już nie wyjścia grupowe czy biwaki. Nadal zresztą obowiązuje konieczność utrzymywania dystansu. Łatwiej będzie robić zakupy w tych sklepach, które już teraz są otwarte, gdyż zwiększy się liczba klientów, którzy jednocześnie będą mogli robić zakupy. W placówkach mających co najmniej 100 mkw będzie mogła być jedna osoba na każde 15 mkw sklepu.
- Będzie wygodniej, ale to żadne rozszerzenie działalności placówek handlowych. Dopiero w drugim etapie cokolwiek się tu zmieni i nastąpi stopniowe uruchamianie zamrożonych gałęzi gospodarki – mówi Monika Smulewicz.
Poprosiliśmy ekspertkę o wystawienie planowi oceny w szkolnej skali. Nie podjęła się tego zadania, ale powiedziała, że "zapowiedzi odmrażania gospodarki są na tym etapie nazwane co najmniej na wyrost".
- Mam poczucie, że znoszenie ograniczeń służy temu, by obronić majowe wybory, a nie realnie pomóc przedsiębiorcom. Dlaczego nie otworzyć szybciej placówek handlowych i punktów usługowych przy jednoczesnym zastrzeżeniu najwyższych wymogów higieny i ograniczeniu ilości klientów? – zastanawia się.
Branża gastronomiczna, handel, usługi – wszyscy oni tak naprawdę dopiero w trzecim etapie zaczną odczuwać poprawę sytuacji.
- Skutki gospodarcze lockdownu już teraz są dramatyczne. Może zadbajmy o to, by nauczanie zdalne przestało być fikcją, wprowadźmy ograniczenia w zakresie poruszania się osób starszych najbardziej zagrożonych koronawirusowymi powikłaniami, ale wskrzeszajmy gospodarkę. Bo jak tak dalej pójdzie, to na jak długo starczy nam pieniędzy? Kto to wytrzyma na dłuższą metę?- nie kryje rozczarowania.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl