– W postępowaniu kontrolnym dotyczącym skarg z zakresu mobbingu inspektor pracy bada jedynie okoliczności obiektywne, związane bezpośrednio z naruszeniem przepisów prawa pracy, możliwe do zweryfikowania poprzez dostępne inspektorowi środki dowodowe. W związku z tym w większości przypadków nie jest możliwe rozstrzygnięcie przez inspektora pracy, czy doszło do naruszenia przepisów prawa w zakresie mobbingu lub dyskryminacji – wyjaśnia Julisz Głuski-Schimmer, rzecznik prasowy GIP w rozmowie z money.pl.
Niewielka liczba spraw uznanych za zasadne
Jak wynika z danych, jakie otrzymaliśmy od Głównego Inspektoratu Pracy, liczba skarg dotyczących mobbingu w 2021 roku spadła w porównaniu do 2020 roku. Wstępne dane za 2022 rok również wskazują, że będzie to kolejny rok, kiedy odnotuje się mniejszą liczbę wniosków w tej sprawie.
Czy to oznacza, że mobbing jest coraz rzadszym zjawiskiem? Okazuje się, że to ofiary często nie walczą o zadośćuczynienie czy odszkodowanie. W 2020 r. liczba skarg dotyczących tego zjawiska wyniosła 1821, w 2021 r. – 1380, a do końca czerwca 2022 r. roku 483.
– Nasz system jest nieidealny. Państwowa Inspekcja Pracy ma bardzo ograniczone możliwości. Zarówno sąd, jak i PIP w niewielkim stopniu są w stanie nakładać duże sankcje na mobberów i to są w dużej mierze czynniki, które powstrzymują ofiary – wyjaśnia w rozmowie z money.pl profesor Uniwersytetu SWPS i psycholog - Małgorzata Gamian-Wilk, która naukowo zajmuje się tematyką mobbingu w miejscu pracy.
Potwierdzenie tej tezy widać w statystykach GIP. Jak mówi Juliusz Głuski-Schimmer, wyniki postępowań PIP dotyczących rozpatrzenia skierowanych skarg dotyczących mobbingu wskazują, że jedynie niewielką część z nich można uznać za zasadne. I wylicza – w 2020 roku było 4 proc. (spraw uznanych za zasadne), w 2021 – 7,4 proc., a do końca czerwca 2022 roku – 4,7 proc.
Skarżący niewłaściwie wskazują na mobbing?
Z kolei w sprawozdaniu Państwowej Inspekcji Pracy z 2020 roku czytamy, że z analiz skarg wynika, że zarzut stosowania mobbingu przez pracodawcę jest niewłaściwie wskazywany przez skarżących.
"Tylko w niewielu przypadkach opisywane działania i zachowania pracodawcy (bądź innych osób) mogą wskazywać na istnienie takiego zjawiska i być kwalifikowane jako mobbing w rozumieniu Kodeksu Pracy" - podano w sprawozdaniu.
Przypomnijmy więc, że według paragrafu drugiego artykułu 94(3) Kodeksu pracy mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.
W informacji PIP podano również, że stwierdzenie mobbingu lub nierównego traktowania w zatrudnieniu podczas kontroli u pracodawcy jest bardzo trudne. Po pierwsze, ze względu na treść składanych skarg (zarzuty w nich zawarte są zwykle określone w sposób ogólny, hasłowy, bez wskazania konkretnych zachowań pracodawcy). Po drugie, z uwagi na brak dowód potwierdzających opisywane praktyki oraz po trzecie: z powodu chęci zachowania anonimowości przez skarżących.
Problem z efektywnością
Jak przekazał rzecznik prasowy GIP, większość przypadków mobbingu nie jest możliwa do obiektywnego rozstrzygnięcia.
– Takie zjawiska jak mobbing czy dyskryminacja mają bowiem przede wszystkim charakter psychologiczny i nie poddają się bezpośrednim zabiegom kontrolno-nadzorczym, zwłaszcza gdy ani pracodawca, ani pracownicy nie zamierzają współpracować z inspektorem pracy – podaje Juliusz Głuski-Schimmer, rzecznik prasowy GIP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Gamian-Wilk mówi natomiast, że mamy do czynienia z niską efektywnością takich organów. – PIP owszem przeprowadzi kontrole, jednak koszty dla pracodawców są niewielkie, a dla ofiar – bardzo duże, zarówno psychologiczne, jak i ekonomiczne, bo to na ofierze spoczywa odpowiedzialność za udowodnienie mobbingu. Sam mobbing jest zjawiskiem subiektywnym, działania negatywne przez osoby trzecie mogą nie być postrzegane jako szkodliwe lub nieetyczne. Często te kwestie są niejasne – wyjaśnia.
I dodaje, że w niektórych państwach działania organów są dużo bardziej skuteczne. – Dla porównania w krajach Skandynawskich, na przykład w Danii, równoznacznik Państwowej Inspekcji Pracy, jeśli stwierdzi mobbing, nakłada na organizację konieczność szkoleń zewnętrznych – wielomiesięcznych – obejmujących mobbera, całą organizację i terapię dla ofiary, co stanowi ogromne koszty, które ponosi pracodawca. Są kraje, gdzie mobbing się po prostu nie opłaca – mówi Małgorzata Gamian-Wilk.
Pytamy przedstawicielkę Uniwersytetu SWPS, co musiałoby się zmienić, aby można było bardziej efektywnie prowadzić sprawy o mobbing. Okazuje się, że droga do nowych regulacji nie musi być wyboista.
– Aby zmienić sytuację, musiałyby wzrosnąć sankcje dla pracodawców i zostać wprowadzone jaśniejsze wytyczne dla Państwowej Inspekcji Pracy, która w obecnym kształcie ma niewielką moc sprawczą. PIP mogłaby nakładać konieczność szkoleń i bardzo konkretnych oddziaływań pod groźbą finansowych kar dla pracodawcy – wyjaśnia Małgorzata Gamian-Wilk.
Problem wybranych branż
Do Państwowej Inspekcji Pracy łącznie do połowy 2022 roku wpłynęło 3684 skarg. Najwięcej odnotowano w handlu i naprawach oraz w przetwórstwie przemysłowym.
– Są pewne sektory, które są bardziej narażone na mobbing. Jest to związane z pewnymi uwarunkowaniami, czynnikami ryzyka, w niektórych jest wpisana niejasność i hierarchiczność władzy, która sprzyja mobbingowi. Pojawia się to w ochronie zdrowia, gastronomii, hotelarstwie czy w edukacji i służbach mundurowych – wyjaśnia Małgorzata Gamian-Wilk.
Jak wynika z danych przedstawionych przez Główny Inspektorat Pracy, liczba skarg dotyczących mobbingu najczęściej dotyczyła następujących branż: przetwórstwa przemysłowego, handlu i napraw, opieki zdrowotnej i pomocy społecznej. W tej ostatniej widać znaczny wzrost w porównaniu do 2020 roku, co ma związek z pandemią.
– W ochronie zdrowia presja jest ogromna. Ten poziom stresu powoduje, że mobberzy bywają ofiarami sytuacji, w jakiej się znaleźli. Niezadowolenie pacjentów, ocena społeczeństwa oraz problemy wynikające z pandemii – szczepionki, zachorowania, liczba miejsc w szpitalach i kurcząca się liczba personelu medycznego powoduje ogromny stres, co może wzmagać zachowania agresywne – uzupełnia profesor Uniwersytetu SWPS w rozmowie z money.pl.