Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

"Po wydaniu 3 tysięcy powiedziałem stop". Ile kosztuje utrzymanie zwierzęcia?

872
Podziel się:

Polacy podczas pandemii pokochali zwierzęta. Nowy dom znalazły tysiące psów i kotów ze schronisk i hodowli. Weterynarze z jednej strony zacierają ręce, z drugiej martwią się tym, co będzie za kilka lat – bo koszty leczenia i utrzymania zwierzaka są na tyle wysokie, że wiele osób rezygnuje z profesjonalnej opieki.

"Po wydaniu 3 tysięcy powiedziałem stop". Ile kosztuje utrzymanie zwierzęcia?
Weterynarze mają pełne ręce roboty, ale coraz mniej osób stać na ich usługi. (pxhere.com)

- Tu sto złotych, tam sto złotych. Podliczyłem, pytam żonę, czy chce wiedzieć, ile wyszło. Odmówiła. W ciągu dwóch miesięcy wydaliśmy na psa jakieś trzy tysiące złotych – mówi w rozmowie z money.pl Krzysztof z Pruszkowa. Zgłosił się do nas za pośrednictwem #dziejesie.

Opowiada, że najpierw chcieli wziąć zwierzaka ze schroniska, ale formalności i duża konkurencja sprawiły, że w końcu jego rodzina (on, żona, trójka dzieci) kupiła psa z hodowli. To suczka rasy spaniel myśliwski, na imię jej Palinka. Kosztowała 3 tysiące złotych, ale przynajmniej było wiadomo, jaki będzie miała charakter. To dla wielu nabywców psów ma kluczowe znaczenie, szczególnie tych, którzy mają małe dzieci.

Zobacz także: Udaremnili przemyt rasowych kociąt. Nagranie z przejścia granicznego w Medyce

Palinka to jeden z tysięcy "psów pandemii". Hodowcy w tym okresie naprawdę się obłowili – w grudniu 2020 r. ceny zwierząt domowych były w Polsce o prawie 30 proc. wyższe niż rok wcześniej. A wiele hodowli prowadziło zapisy na szczeniaki, chociaż suczka nie była jeszcze w ciąży.

Z pieniędzy nowych właścicieli psów i kotów skorzystali też weterynarze. Oni jednocześnie się cieszą i martwią. Dziś mają co robić, ich obroty rosną.

– Problemem jest to, co przyniesie przyszłość. Już dziś widzimy, że wielu osób po prostu nie stać na szczepienia, leczenie. Pytają dlaczego tak drogo, że przecież USG u człowieka to jest góra 100 złotych, to dlaczego u psa kosztuje kilka razy więcej. A potem i tak nie przychodzą, bo albo nie mają pieniędzy, albo uważają, że chcemy za dużo – wyjaśnia w rozmowie z money.pl Adam Jarczyński, weterynarz.

Dodaje, że aparat do USG człowieka i psa to to samo urządzenie, ale w przychodni dla ludzi jest częściej używany i szybciej się zwróci. W przychodni weterynaryjnej jest używany rzadziej.

Wysokie koszty utrzymania zwierzęcia są faktem. Pan Krzysztof po dwóch miesiącach podliczył koszty i oniemiał. Wydali na leczenie ok. 3 tys. zł.

– USG łapy kosztowało ponad 600 zł, do tego pogłębione badania krwi, moczu, wszystkie wizyty. W efekcie wydaliśmy 3 tys. zł na psa, który jest zdrowy. A co by było, gdyby poważnie zachorował – opowiada Krzysztof. Śmieje się, że trójka jego dzieci nie miała tylu badań, co pies.

– Oczywiście rozumiem różnicę. Dziecko powie mi, co je boli, czy czuje się źle. Pies nie. I nie zamierzam pozbawiać zwierzaka opieki i leczenia. To nasza odpowiedzialność, obowiązek – mówi.

Jarczyński dodaje, że koszty utrzymania zwierzęcia są faktycznie wysokie. W Polsce mało popularne są jeszcze ubezpieczenia zdrowotne dla psów, kotów i innych domowych futrzaków.

– Gabinety weterynaryjne często mierzą się z problemem ludzi, których nie stać na leczenie swojego zwierzęcia. Czasem da się rozłożyć płatność na raty, czasem ominąć niektóre badania. Ale weterynarz też musi z czegoś żyć, utrzymywać personel, klinikę a poza tym musi działać wedle reguł sztuki – mówi weterynarz.

Ile kosztują zabiegi psów i kotów?

Wspomniane USG łapy Palinki kosztowało ponad 600 zł. Operacja złamanej łapy czy zwyrodnienia stawu u kota potrafi kosztować 2000-3000 zł. Wykastrowanie kocura to koszt ok. 200 złotych, sterylizacja kotki – ok. 300 zł. U psów jest drożej – to przynajmniej 500 złotych.

Badania krwi to minimum kilkadziesiąt złotych, poszerzone – sto kilkadziesiąt do dwustu. Podobną cenę zapłacimy za szczepienia. A naprawdę poważne koszty poniesiemy, gdy zwierzak zachoruje. Wtedy rachunki idą w tysiące.

– Niestety takie są realia. Leczenie zwierząt wbrew pozorom nie jest łatwiejsze niż leczenie ludzi. Wiele razy – mimo dużego doświadczenia – musimy albo działać na oślep, albo zlecać badania. Zwierzęta nie mówią, nie uzyskamy od nich precyzyjnych informacji o samopoczuciu, bólu. A diagnostyka kosztuje – mówi z kolei Adam Jarczyński.

Dodaje, że weterynarze na co dzień spotykają się z osobami, których nie stać na leczenie pupila albo po prostu nie chcą wydawać na nie pieniędzy.

– I to nie są dla nas łatwe sytuacje. Wielokrotnie nie mamy pojęcia, jak z nich wybrnąć. Czasem wiem, że zwierzę wróci do mnie za kilka dni czy tygodni w jeszcze gorszym stanie, bo ktoś nie ma pieniędzy albo nie chce ich wydać. Dlatego tak obawiamy się tego, co przyniosą kolejne miesiące i lata – dodaje weterynarz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(872)
WYRÓŻNIONE
aaaaa
4 lata temu
,,Dodaje, że aparat do USG człowieka i psa to to samo urządzenie, ale w przychodni dla ludzi jest częściej używany i szybciej się zwróci. W przychodni weterynaryjnej jest używany rzadziej" A dlaczego jest używany rzadziej ? Bo jest drogo!!!!
Gość
4 lata temu
A ja ostatnio wydałem na swoją suczkę 12 tys złotych. Nowotwór mózgu. Badania, radioterapia. Paliatywna, bo pies ma już 13 lat i jego czas się zbliża. Ale ten pies jest dla mnie cenniejszy niż większość ludzi, a na pewno od wielu mądrzejszy, to przyjaciel, a przyjaciela nie zostawia się w potrzebie. Niestety w przypadku zwierząt nie ma NFZtu, za wszystko trzeba bulić. Przerażające jest to, że gro tych, co dziś te zwierzaki kupują, mentalnie się do tego nie nadają. To odpowiedzialność, jak z dzieckiem. Swoje dziecko też by uśpili, czy ,,załatwili łopatą", bo trzeba wydać z 500 zł? To jest właśnie ten mentalny upadek.
kleo
4 lata temu
Z jednej strony jęczą, żeby brać psy ze schronisk ale jak już się zgłosisz, to odmawiają, nie wiadomo dlaczego. Koleżanka doskonale sytuowana mężatka z 2 dzieci w wieku szkolnym chciała kundla ze schroniska, dostała odmowę. Kupila psa z hodowli, który ma luksusowe życie, opieka weterynaryjna, doskonałe karmy, wypieszczony, wybiegany bo mają dom i las blisko. Dlaczego pies ze schroniska nie mógł mieć takiego życia?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (872)
Beata 1963
miesiąc temu
W Legionowie są tacy co ciągną z pańciów ile się da wymyślając choroby i zlecając badania. Ostatnio podsumowano mnie na ok.2500 na czyszczenie zębów u13letniej suni. Mnie samej nie stać na stomatologa z minimum emerytury i co mam zrobić? Pies na razie ma apetyt i raczej nie cierpi za to śmierdzi jak szambiarka bo w pysku istne bagno.... łatwo powiedzieć jak cię nie stać nie bierz psa ....ja go nie brałam ja go z rzeki wyjęłam i tak już został. Mam też drugiego ( 7 lat) znalezionego na śmieciach przy temperaturze -12 i też został bo nikt go nie chciał bo brzydki. Czasami mam kota czasami psiaka których udaje mi się dobrze ulokować. Nie potrafię obojętnie przejść koło zwierzęcej tragedii i to ponoć świadczy o mojej głupocie (słowa weterynarza), może to i prawda a może powinnam być zwyrodnialcem i wywalić moich dwóch przyjaciół którzy jak i ja starzeją się?? Pozdrawiam wszystkich empatycznych.
Nona
5 miesięcy temu
W tamtym tygodniu za złożenie złamanej przedniej łapy u yorka zapłaciłam 4000zl + koszty prześwietlenia i zdjęcia szwów. Bardzo żałuję że nie ubezpieczyłam pieska
GOŚĆ
8 miesięcy temu
PO PROSTU WETERYNARZE ZACZYNAJĄ ZDZIERAĆ Z NAS SĄ ZBYT DRODZY A CZĘSTO NIE MAJĄ ODPOWIEDNIEJ WIEDZY A MY PŁACIMY ZA ICH NIE TRAFIONĄ DIAGNOZĘ
Niesprawiedli...
11 miesięcy temu
Moje dwa koty ze schroniska zaczęły chorować i to poważnie i faktycznie, koszty są duże, ale np. za usg płacę 160zł w Krakowie, a nie 600zł! I to w dobrej lecznicy... Koszty nie są małe, bo faktycznie u jednego kota wszystko wychodzi ok, a mimo to prawie nic nie je od dłuższego czasu i ma biegunki. Natomiast mam wspałanią Panią weterynarz i taki tekst, że "weterynarze zacierają ręcę" bo będą mieć więcej chorych zwierząt jest jakiś totalnie nie na miejscu
Mari
rok temu
Ja wydałam już z grubo ponad 30 tys na leczenie w ciągu 2 lat
...
Następna strona