Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Polacy nabici w butelkę. Ludzie będą palić zbożem lub podrabianym pelletem

Podziel się:

Rząd zajął się pomocą tym, którzy mają piece węglowe w domach, bo jak twierdzi, jest ich w kraju najwięcej i są najbiedniejsi. Ci, którzy zrezygnowali z kopciuchów i przeszli na piece do ogrzewania domów na inne paliwa, muszą poczekać, licząc, że też coś dostaną, albo szukać okazji cenowych na rynku. Tymczasem, jak informuje policja, coraz więcej "indywidualnych importerów" pelletu z Ukrainy i Białorusi zgłasza się do nich jako poszkodowani. Sytuacja na rynku surowców jest tak trudna, że nie brakuje też oszustów.

Polacy nabici w butelkę. Ludzie będą palić zbożem lub podrabianym pelletem
Rząd objął dopłatami wyłącznie węgiel (East News, Getty Images)

Polacy nie tylko szukają tańszego węgla na rynku (cena za tonę waha się obecnie pomiędzy 2,5 tys. zł a 3 tys. zł, ale i tak jest on trudny do zdobycia), ale też pelletu, którym ogrzewa się co najmniej 400 tys. gospodarstw domowych i bardzo wiele obiektów samorządowych.

Pellet drzewny zniknął z rynku już w chwili wybuchu wojny w Ukrainie - został wykupiony, magazyny całkowicie opróżniono z zapasów. Polscy producenci pelletu produkują go głównie na eksport do Europy Zachodniej, gdzie dostają za wysokogatunkowy pellet drzewny dużo wyższe stawki niż w Polsce (ok. 80 proc. produkcji jest wywożona z kraju).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego studio z Litwy, pracujące dla Atari, przywozi 50 pracowników na konferencję do Poznania?

Nasz rynek był do czasu agresji Rosji na Ukrainę zaopatrywany pelletem z Białorusi i w mniejszym stopniu z Ukrainy. Teraz zagranicznego pelletu brakuje właśnie z powodu sytuacji u naszych wschodnich sąsiadów. Ceny od zimy wzrosły dwukrotnie. Za tonę certyfikowanego pelletu drzewnego trzeba zapłacić obecnie od 2,2 do 2,7 tys. zł. Nie jest on również dostępny od ręki. Czasami trzeba czekać na dostawę ok. miesiąc.

Łowcy okazji i prywatny import

Wiele osób próbuje więc szukać "okazji", których w związku z trudną sytuacją na rynku nie brakuje. Nie zawsze takie zakupy kończą się happy endem. W sieci jest wiele ogłoszeń, w których oferowany jest pellet za połowę rynkowej stawki, a nawet za mniej.

Na internetowej giełdzie paliw wiszą kuszące ogłoszenia zarówno od zagranicznych producentów pelletu, jak i polskich pośredników.

Jeden z pośredników z Podlasia oferuje np. pellet już po 1200 zł za tonę. Po pellet trzeba jednak pojechać na granicę. Dowóz jest zapewniony tylko do granicy polsko- białoruskiej (obowiązują sankcje gospodarcze).

Jest jeszcze coś, pellet ten jest z łusek słonecznika, nie nadaje się do kotłów indywidualnych, które nie są przystosowane do takiego surowca. Łuska słonecznikowa jest głównie wykorzystywana w elektroenergetyce.

Inny z kolei oferent twierdzi, że jest producentem pelletu z Ukrainy. Oferuje ten rodzaj opału już za 120 euro za tonę (ok. 570 zł), ale trzeba po niego pojechać na Ukrainę i kupić co najmniej 2 tony, a następnie zapłacić cło.

Na policję zaczynają zgłaszać ofiary pelletowych okazji cenowych. Niedawno bankier.pl opisywał przypadek mieszkańca powiatu ryckiego (lubelskie), który kupił pellet z Ukrainy w internecie, gdyż był oferowany po bardzo atrakcyjnej cenie. 41-latek zapłacił za 24 tony 30 tys. zł z góry (1250 zł za tonę). Po wykonaniu przelewu na konto internetowego "dostawcy" ten rozpłynął się we mgle.

Jak podaje st. asp. Agnieszka Marchlak z Komendy Powiatowej Policji w Rykach to nie pierwsze takie zgłoszenie w ostatnim czasie dotyczące oszustów oferujących tani opał. Ofiar jest w całej Polsce dużo więcej.

Europejska Rady ds. Pelletu (EPC) alarmuje, że pellet w całej Europie jest coraz częściej fałszowany. W internecie można znaleźć czarną listę producentów pelletu, którzy dopuścili się różnych nadużyć i fałszerstw. Jest ona dostępna na stronie ENplus.

Pozbyliśmy się kopciuchów, zostaliśmy na lodzie

Nie tylko łowcy cenowych okazji są nabijani w butelkę. Zdaniem prezesa Polskiej Rady Pelletu Adama Sarnaszka, wszyscy, którzy za namową rządu zrezygnowali z opalania w piecach węglem i przeszli na bardziej ekologiczne kotły pelletowe, czują się teraz przez rząd poszkodowani.

Przy przyznawaniu nowego, jednorazowego dodatku opałowego w kwocie 3 tys. zostali oni pominięci. Nie tylko to jest problemem. Pellet ma stawkę 23 proc. VAT – najwyższy w Europie. Prezes Sarnaszek podkreśla, że w większości państw Unii jest on obłożony 8. proc. stawką VAT.

- Moi starsi rodzice mieli piec węglowy, ale rząd zachęcał do przejścia na bardziej ekologiczne paliwo, więc kupili piec na pellet i teraz tego żałują, bo "truciciele węglowi" mają się od nich dużo lepiej. Oni zaś zostali z niczym - mówi pan Paweł, były urzędnik resortu środowiska z Warszawy.

Dodaje, że nie rozumie tej argumentacji przedstawicieli PiS, że dopłaty są tylko do węgla, bo tym paliwem opalają najbiedniejsi. - Moi rodzice również nie są zamożnymi ludźmi. Dlaczego zostali pominięci? Nie rozumiem tego - mówi wprost.

Minister środowiska Anna Moskwa podkreśliła podczas wtorkowej konferencji prasowej, że rząd wspiera tych, którzy opalają węglem, gdyż jest ich w kraju po prostu najwięcej. Węglem – według danych resortu środowiska - domy opala aż ponad 40 proc. gospodarstw.

Na Lubelszczyźnie już palą chrustem

Argumenty rządu nie przemawiają również do prof. Piotra Gradziuka z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa, Zakładu Modelowania Biznesowego Polskiej Akademii Nauk, wybitnego eksperta od biomasy. Uważa on, że pomijanie tych, którzy przeszli z węgla na inne, bardziej ekologiczne paliwa, jest niezrozumiałe i nie ma - jak na razie - racjonalnego wytłumaczenia.

Jak podkreśla prof. Gradziuk, chodzi nie tylko o pominięcie tych, którzy ogrzewają pelletem w domach, ale także innymi paliwami konwencjonalnymi.

W Grabowcu (lubelskie) do ogrzewania większości obiektów użyteczności publicznej używana jest słoma z pobliskich pól.

Z kolei w Nowej Dębie (podkarpackie) samorząd zainwestował w kocioł, w którym spalane lokalnie pozyskiwane odpady drzewne chrust. Dzięki wykorzystaniu tych lokalnych zasobów koszty ogrzewania należą do najniższych w Polsce.

Również w Rudej-Hucie, jednej z najbiedniejszych wsi na Lubelszczyźnie samorząd, poszukując możliwości ograniczania wydatków, zdecydował się na zastąpienie tradycyjnych źródeł energii gruntowymi pompami ciepła.

Zdaniem prof. Gradziuka z powodu drożyzny w części kotłów do pelletu, po niewielkich przeróbkach, będzie spalane ziarno zbóż, jeżeli jego cena oscylować będzie w granicach 1 tys. do 1, 4 tys. zł za tonę - (np. w takiej cenie można nabyć teraz w niektórych regionach kraju owies albo jęczmień ozimy - red.).

Prof. Gradziuk wskazał na rozporządzenie Ministra Gospodarki z 23 lutego 2010 r. (Dz.U. Nr 34 poz. 182), w którym zmieniono definicję biomasy, tak by ziarno zbóż, które nie spełnia norm jakościowych, mogło być wykorzystane na cele energetyczne w elektroenergetyce.

Jak podaje nasz rozmówca, zbożami można palić w indywidualnych kotłach pelletowych, ten rodzaj opału jest tak samo energetyczny, jak pellet drzewny.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej minister Anna Moskwa nie wspomniała słowem o pomocy dla tych, którzy przeszli z węgla na inne paliwa opałowe. Zapytaliśmy więc biuro prasowe Ministerstwa Środowiska (MŚ), czy rząd planuje wesprzeć również tych, którzy ogrzewają domy pelletem, gazem lub innymi surowcami?

W odpowiedzi na nasze pytanie rzecznik prasowy resortu Aleksander Brzóska poinformował nas, że został powołany międzyresortowy zespół, który pracuje nad kompleksowym rozwiązaniem dotyczącym energii cieplnej dla odbiorców indywidualnych.

Nie potrafi jednak powiedzieć, kogo to wsparcie rządu obejmie i jakie będą zasady tej pomocy. Szczegóły projektu mają zostać podane do publicznej wiadomości w ciągu kilku najbliższych tygodni.

Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl