– Taka sytuacja: upał jak diabli, wracałem z teściową z miasta. Wsiadamy do Ubera, kierowca patrzy na nas zgrzanych i z uśmiechem na ustach daje nam dwie butelki zimnej wody z torby termicznej. Myślisz, że byłoby to możliwe w taksówce? Z czymś takim do tej pory się po prostu nie spotkałem – mówi mi jeden ze znajomych Piotr.
On sam należy do grupy 35 proc. Polaków, którzy nie popierają protestu taksówkarzy. Ich postulaty wspiera mniejsza grupa rodaków – 25 proc. A najwięcej ludzi – aż 40 proc. nie ma na ten temat zdania. Tak wynika z badania przeprowadzonego dla money.pl w panelu Ariadna.
Ta obojętność jest dla taksówkarzy bardzo złą wiadomością. Dla porównania: strajk nauczycieli dużo mocniej polaryzuje społeczeństwo. Tylko 15 procent badanych nie ma na ten temat wyrobionego zdania. Głosy zdecydowanie popierające i zdecydowanie potępiające strajk nauczycieli rozkładają się mniej więcej po równo i obejmują po 20 proc. badanych.
Zobacz: Rząd wyłączy Ubera? Minister cyfryzacji odpowiada
W przypadku taksówkarzy jest inaczej. Jedynie 5 proc. ludzi silnie wspiera ich postulaty, 14 proc. jest nastawionych bardzo negatywnie. Różnica jest więc wyraźna.
Cierpiarze i złotówy
Wiecznie niezadowolony, marudzący i skrzywiony – taki jest stereotyp polskiego taksówkarza. Zapewne krzywdzący, bo w każdym zawodzie znajdą się malkontenci, ale jednak powszechny.
Strajk taksówkarzy. Największy taki protest od lat
Słynna jest opowieść Jurka Owsiaka, który wracał kiedyś taksówką do domu. Kierowca go nie rozpoznał i pokazywał mu wielką, mijaną po drodze willę, twierdząc, że należy ona do… Jurka Owsiaka. Szef WOŚP dopiero pod koniec podróży uświadomił mu, że mieszka w bloku.
Sytuacji taksówkarzy nie poprawiają liczne doświadczenia i doniesienia o nieuczciwości części kierowców. Na pytanie "czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się, że kierowca taksówki próbował Cię oszukać i zawyżyć rachunek za przejazd?” twierdząco odpowiedziało aż 34 procent badanych. To wysoki odsetek.
Nie można wykluczyć, że część tych opinii bierze się z niewiedzy. Wielu osobom wydaje się, że cena za przejazd powinna być iloczynem przejechanej odległości i stawki. Rachunek nie jest taki prosty, dochodzą do tego opłaty za postój lub jazdę w korku.
– Miałem kiedyś sąsiada taksówkarza, który opowiadał jak można delikatnie naciągnąć klienta. Zauważyliście na przykład, że niektórzy zwalniają przed światłami, żeby dać się złapać czerwonemu? Rachunek z taksometru to pochodna przejechanej odległości i czasu. Stoisz na światłach – płacisz więcej niż gdyby kierowca zdążył przejechać na zielonym – opowiada Adam.
Co jest lepsze od taksówek?
Kierowcy taxi protestują przeciwko pracy innych przewoźników, korzystających z takich aplikacji, jak Uber czy Bolt (dawniej Taxify). Ci drudzy są na ogół tańsi i w powszechnej opinii – bardziej bezproblemowi. Cenę usługi podają w momencie zamawiania przejazdu, są punktualni, a należność jest ściągana automatycznie z konta klienta. Nie trzeba mieć karty, gotówki – wystarczy telefon.
Oni również nie są idealni.
– Kierowcy Ubera to osobna historia. Zdarzają się słabi albo nieznający ani słowa po polsku. Potrafią się zgubić, nie dojechać albo przegapić zjazd. Mimo wszystko nie marudzą, nie psioczą, nie próbują cię oszukać. I to jest chyba przewaga technologii nad tradycyjną usługą. Większość taksówkarzy to w porządku ludzie, ale grupa oszustów i pieniaczy psuje im opinię. Przecież te doniesienia o atakach na kierowców Ubera to jest jakiś trzeci świat – oburza się Piotr.
Poza tym główny postulat taksówkarzy, czyli wyłączenie w Polsce aplikacji Uber i Bolt, jest kompletnie nierealny. Nikt nie wie, jak można byłoby to zrobić szybko, skutecznie i zgodnie z prawem. Ale taksówkarze usiłują nie przyjąć tego do wiadomości, narażając się już nie tylko na obojętność, ale i śmieszność.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl