Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Polacy znów rzucą się na fotowoltaikę? Jest coś, co może wywołać kolejny boom

389
Podziel się:

Mogłoby się wydawać, że Polacy zwątpili w OZE. Inflacja i mrożenie cen prądu osłabiły nasz zapał do inwestowania m.in. w fotowoltaikę. Ale boom może wrócić. – Odmrożenie cen będzie impulsem do inwestycji. Możemy się spodziewać, że będzie ich więcej – mówi money.pl Bartłomiej Derski z portalu WysokieNapiecie.pl.

Polacy znów rzucą się na fotowoltaikę? Jest coś, co może wywołać kolejny boom
Rynek spowolnił, ale ciągle przybywa nowych prosumentów – mówi Bartłomiej Derski (East News, DZIUREK1@WP.PL)

Przemysław Ciszak, money.pl: Polacy zwątpili w OZE? Po boomie w fotowoltaikę przyszły zmiany dla prosumentów i tąpnięcie w liczbie zakładanych instalacji. Podobnie było z pompami ciepła. Rosła liczba przyłączeń, kiedy znów wyszło, że rachunki za prąd znacznie uderzyły po kieszeniach, podważając sens montażu.

Bartłomiej Derski, WysokieNapiecie.pl: Zmieniły się warunki finansowe dla prosumentów. Wcześniej takie instalacje potrafiły się spłacać w ciągu dwóch, trzech lat. Teraz spłacają się w sześć, osiem lat. To ma wpływ. Pamiętajmy też, że mamy już prawie 1,5 miliona prosumentów, budynków jednorodzinnych w Polsce jest 5 milionów. Ci, których było stać, fotowoltaikę już zainstalowali. Rynek się więc wysyca.

Więc to kwestia zamożności?

Rynek spowolnił, natomiast cały czas się rozbudowuje. Mimo wszystko ciągle przybywa nowych prosumentów. Inni rozbudowują swoje instalacje o kolejne elementy, pompy ciepła, klimatyzatory, magazyny energii, kupują samochody elektryczne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego studio z Litwy, pracujące dla Atari, przywozi 50 pracowników na konferencję do Poznania?

Pytanie tylko, czy bycie prosumentem wciąż jest opłacalne?

Oczywiście zamrożenie cen energii trochę zmieniło sytuację przez pewien czas. Nie mieliśmy wzrostu cen energii. Część ludzi uznała, że skoro relatywnie tania jest energia elektryczna, a przez moment podrożała fotowoltaika, to nie ma sensu inwestować. Dziś same panele fotowoltaiczne są bardzo tanie, być może najtańsze w historii. Natomiast w domowej fotowoltaice panele to jest tylko jakieś 25 proc. kosztów całej instalacji. Do tego trzeba doliczyć inwerter, okablowanie i usługi, czyli płace ludzi. To dziś stanowi główny koszt windowany inflacją.

Od połowy roku ceny prądu jednak mają być uwolnione. Polacy znów się rzucą na fotowoltaikę?

Odmrożenie cen będzie kolejnym impulsem do inwestycji. Możemy się spodziewać, że będzie ich więcej zarówno w fotowoltaice, jak i innych rozwiązaniach OZE.

To oznacza, że jeszcze przybędzie w systemie mocy wytwórczej, a już dziś jest problem w jej odbiorze. Powrócą przymusowe ograniczenia i wyłączenia?

To prawda, sieci nie były przygotowane na boom w fotowoltaice. Przekroje przewodów i moce transformatorów były dobierane z założeniem, że odbiorcy nie korzystają z nich jednocześnie z maksymalną mocą przyłączeniową, bo nigdy wszyscy na raz nie włączamy pralek, czajników czy podgrzewaczy wody.

Tymczasem gdy świeci słońce, panele fotowoltaiczne na jednej ulicy produkują energię z taką samą mocą w tym samym czasie. To prowadzi do wzrostu napięcia w lokalnej sieci i odłączania instalacji przez ich zabezpieczenia.

Użytkownicy gotują się ze złości, że przy najlepszych warunkach dla produkcji energii ich instalacje są wyłączane.

To nie jest tak powszechny problem jak mogłoby się wydawać. Znaczna część tej energii z fotowoltaiki jednak trafia do sieci. Dystrybutorzy energii dokonują już zmian na stacjach transformatorowych i w ramach możliwości naprawiają sytuację. Natomiast jest to temat głośny medialnie.

A jednak część z użytkowników na własną rękę majstruje przy instalacji, by ominąć zabezpieczenia.

Tak, bo falownik co do zasady powinien się wyłączyć przy 253 V, tak mówią przepisy i takie oprogramowanie jest też zaszyte w falownikach. Można je jednak modyfikować nielegalnie, ale trzeba mieć świadomość, że jest to złamanie prawa. Część ludzi mimo tego sięga pod tego typu rozwiązania. Już prowadzone są kontrole, bo dystrybutorzy odpowiadają za parametry sieci. Nie może być tak, że przez to, że sąsiad zhakował sobie fotowoltaikę, u innego wzrost napięcia spowodować może uszkodzenie sprzętów, lub ich szybsze zużycie. Wyłączanie się falownika ma na celu nie tylko zmniejszenie napięcia w sieci, ale ochronę całej instalacji fotowoltaicznej.

Wchodzimy okres, w którym takich wyłączeń będzie więcej?

Odłączeń mikroinstalacji fotowoltaicznych z powodu zadziałania zabezpieczeń z pewnością będzie najwięcej latem. Natomiast ograniczeń produkcji dużych farm fotowoltaicznych, z powodu nadmiaru energii w całym krajowym systemie, można spodziewać się głównie wiosną i jesienią, bo wtedy nakłada nam się wysoka produkcja z wiatru, słońca i elektrociepłowni, przy jednoczesnym spadku zużycia. To w kwietniu ubiegłego roku PSE ogłosiła "zagrożenie dla systemu" z powodu spodziewanego nadmiaru produkcji.

Nakazano wówczas redukcję generacji nie tylko w konwencjonalnych elektrowniach, ale też fotowoltaicznych. Co prawda oszczędzono prosumentów, ale PGE Dystrybucja potwierdziła wyłączenie farm fotowoltaicznych podłączonych do sieci tego operatora.

To są na razie sytuacje wyjątkowe, PSE musi w takich sytuacjach reagować. Z tego samego powodu operatorzy wymagają od klientów dostosowania urządzeń do zdalnego sterowania.

Ostatnio spółka Enea wystosowała taki apel do swoich klientów. W przypadku stwierdzenia braku możliwości zdalnego sterowania spółka zastrzega sobie prawo do wyłączenia tych źródeł energii.

Chodzi o to, aby zapobiec potencjalnym awariom sieci. Powinniśmy przyzwyczaić się do tego, że w roku będą okresy, kiedy takie wyłączenia będą miały miejsca.

A przecież tej zielonej energii przybędzie, choćby po uwolnieniu lądowej energii wiatrowej i uruchomieniu farm morskich.

Na szczęście fotowoltaika i energia wiatrowa dość dobrze się bilansują. Te wietrzne dni przypadają głównie na okresy zimowe, kiedy generacja słoneczna jest mniejsza. Ale fakt faktem, energii będzie przybywać i musimy się do tego przygotować.

To problem niewydolności tylko polskich sieci?

Na pewno w wielu miejscach musimy je rozbudowywać i modernizować. Nie ma co do tego wątpliwości. Jednak problem jest znacznie szerszy. Występuje właściwie na całym świecie, bo wynika z nagłej dużej generacji. Podobny problem mają Czesi, których sieci nie były gotowe na taki wzrost instalacji fotowoltaicznych. Borykają się z nim również w Kalifornii, w Niemczech czy Holandii.

Są różne rozwiązania. Na przykład w Holandii odbiorcy już od dłuższego czasu mają system rynkowy. Kiedy jest duża generacja, a odbiór nie jest w stanie całości tej energii wchłonąć, wówczas ceny energii spadają poniżej zera. Czyli mamy ujemną wartość energii elektrycznej w danych godzinach. Jeżeli odbieramy energię elektryczną w tych godzinach, to możemy zarobić na tym, że w ogóle ją zużyjemy. Z drugiej strony, jeżeli ją produkujemy, to musimy dopłacić do tego, że w ogóle wprowadzimy nadwyżkę do sieci. Tak działa rynek spotowy. I na przykład w Holandii dotyczy to też prosumentów. Mają więc systemy wyłączające fotowoltaikę, czy ograniczające generację do wartości, które są w stanie samodzielnie zużyć.

W Polsce również dążymy do podobnego systemu.

U nas nie ma jeszcze cen godzinowych. Ale już w tym roku będziemy wprowadzali takie rozwiązania dla prosumentów. Wówczas sam rynek energii, popyt, podaż pokażą, że jest po prostu nadmiar energii i w związku z tym część generacji zacznie się ograniczać lub będzie zużywana na bieżąco albo magazynowana. Prawdopodobnie nigdy już nie dojdziemy jednak do momentu, gdy będziemy w stanie zużyć całą "zieloną" energię, jaką moglibyśmy produkować. Część produkcji z farm słonecznych czy wiatrowych będziemy więc ograniczać, bo i tak w bilansie rocznym będzie się to opłacać.

Rozwiązaniem mają być magazyny energii?

Tak, w tych sytuacjach, kiedy nie ma sensu wprowadzać energii do sieci, kiedy jej wartość jest bliska zeru albo ujemna, warto być może wtedy zainwestować właśnie w inteligentny pobór energii czy w magazynowanie energii w akumulatorach, a na większą skalę także w produkcję i magazynowanie wodoru czy amoniaku.

Te rozwiązania stają się coraz bardziej dostępne, choć wciąż są względnie drogie i nie tak efektywne jakbyśmy chcieli. Musimy nauczyć się przede wszystkim nowoczesnego i racjonalnego zarządzania energią, jej produkcją, magazynowaniem i konsumpcją. I to zarówno na poziomie krajowym, jak i prosumenckim.

Rozmawiał Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Kto powinien otrzymać nagrodę Money.pl w kategorii "Wkład za edukację finansową"? Zadecyduj i oddaj swój głos!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(389)
WYRÓŻNIONE
Prund
7 miesięcy temu
Kraj leżący na węglu ma najdroższy prąd w Europie. To jakaś paranoja. Najśmieszniejsze jest to, że ludzie się z tym godzą.
Anonim
7 miesięcy temu
Pieprzenia głupot. Dajcie się nabrać płaćcie za magazyny fotoeoltaike instalujcie pompy ciepła a zakłady energetyczne i taj was orznà. Jak nie dynamiczne ceny energii to wymyslà coś innego. Przecież banda prezesów sekretarek rad nadzorczych społeczeństwa i końcu pracownicy muszą swoje zarobić.
antybrednie
7 miesięcy temu
Wpadliśmy w totalny amok. Zielony Ład zrobi z nas kraj zacofany. Za chwilę będziemy płacić nadmiarowe podatki za używanie samochodów spalinowych czy niedocieplony dom. UE zaczyna rządzić na zasadzie kar, licznych kontroli, podatków, odbierania własności. Za chwilę będziemy jedli robaki, bo krowi placek emituje za dużo CO2. Zakażą uprawiania swoich ogródków przydomowych, bo masz jeść chemiczne warzywa i owoce.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (389)
Ogół
5 miesięcy temu
Energii z OZE będzie przybywać to dlaczego jest i będzie tylko drożej?
holo
7 miesięcy temu
a jak wygląda sprawa pola elektromagnetycznego? jeśli mam użytkowe poddasze, to na ile jest bezpieczne montowanie tego nad pokojami?
edc
7 miesięcy temu
po kilku miesiacach zaczyna slonce czasami wychodzic, bedzie sie oplacac jak sobieskiemu na mydle
and
7 miesięcy temu
Bzdura. W Holandii nadal jest system, jaki był u nas do 2022 r., a u nas z niego zrezygnowano na rzecz bardzo niekorzystego dla prosumentów płacenia im (po ...38 gr !) za kWh! To ludzie, którzy wydali swoje oszczędności pod wpływem dyrdymałów o własnej energii , niezalezności oraz ekologii teraz tracą, bo energetyki nie były do tego systemu przystosowane? A rząd słusznie juz niebyły, nie miał o tym zielonego pojęcia???!!! Teraz my mmamy kupowac magazyny energii i znowu wydawac kasę? A dlaczego firmy energetycczne nie maja magazynów energii? Kto za ten bajzel odpowiada? Jak zawsze - nie ma winnych.
Tiry na Tory
7 miesięcy temu
W Niedzielę Wielkanocną redukcja generacji źródeł fotowoltaicznych obowiązywała w godzinach 12:00-17:00 i objęła źródła o łącznej mocy zainstalowanej 3237 MW. W Poniedziałek Wielkanocny ograniczenia obowiązywały w godzinach 11:00-14:00. W godzinach 11:00-12:00 ogłoszono redukcję generacji źródeł fotowoltaicznych o 1158 MW, między 12:00 a 13:00 redukcję o 1937 MW, a między 13:00 a 14:00 o 1841 MW.
...
Następna strona