Leszek Pietraszek, prezes PGG, w czerwcu powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że spółka planuje zredukować zatrudnienie, wprowadzając program dobrowolnych odejść. Innymi słowy - odprawami postara się zachęcić pracowników, aby złożyli wypowiedzenie. Ze względu na malejące wydobycie węgla, skłaniają się ku tej propozycji również związkowcy.
- Mamy ewidentnie sytuację, kiedy przy takim wydobyciu to zatrudnienie jest zbyt duże i można je redukować. Najlepszym sposobem na redukcję byłby program dobrowolnych odejść. To najlepszy sposób nie tylko dla pracowników, którzy chcieliby z tego programu skorzystać, ale też najlepszy sposób na poprawienie sytuacji i wyniku firmy, korzystny też dla budżetu państwa - stwierdza Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80 w rozmowie z nettg.pl.
Związkowiec twierdzi, że spora grupa kadry PGG w ogóle chce odejść z górnictwa i jest zainteresowana programem. Zdaniem Ziętka, PDO powinien dotyczyć przede wszystkim "pracowników dołowych", czyli pracujących pod ziemią. Jednocześnie przyznaje, że "dobrze byłoby, gdyby objął także w jakiejś części pracowników powierzchni, bo tutaj również mamy do czynienia z przerostem zatrudnienia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
120 tys. zł nie zachęci górnika do odejścia
- Trzeba to wszystko zrobić w sposób bezpieczny, żebyśmy nie wpadli w sytuację braku ludzi, którzy mają odpowiednie doświadczenie i kwalifikacje do prowadzenia wydobycia, bo takich ludzie nie ma na rynku skąd brać, ten rynek jest już niezwykle płytki. Natomiast nie mam tutaj obaw, że stracimy zdolność do wydobycia - komentuje Ziętek w rozmowie z nettg.pl.
Mamy tutaj doświadczenie, bo już w przeszłości ten instrument był stosowany w sposób racjonalny - wtedy oprócz tego, że ktoś wyrażał chęć do odejścia, musiał jeszcze uzyskać zgodę kopalni, żeby mógł odejść. Według moich szacunków z programu dobrowolnych odejść mogłoby skorzystać 4 tys. pracowników - mówi Ziętek.
Pojawia się jednak pytanie, jakiej wysokości odprawy są w stanie zachęcić pracowników PGG do odejścia. Ziętek proponuje, aby przesądzić o tym w sondażu, pytając załogę, jaka odprawa skłoniłaby ich do odejścia. - Nie jest żadnym kłopotem, żeby taki sondaż przeprowadzić i zapytać, ilu byłoby chętnych do odejścia przy jakiejś kwocie, a ilu przy innej - argumentuje związkowiec.
Bogusław Hutek, szef górniczej "Solidarności", uważa, że 120 tys. zł, które otrzymywali ostatnio górnicy z zamykanych zakładów, przechodzących do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, to za mało.
- Dziś, w tych realiach, 120 tys. zł to nie są żadne pieniądze. Głośno się mówi o 300-320 tys. zł - powiedział Hutek, cytowany pod koniec czerwca przez TOK FM.