Do pomysłu przekonywał podczas szczytu NATO w Wilnie prezydent Andrzej Duda. Przedłużenie natowskich rurociągów do granic Polski to kluczowa kwestia dla wzmacniania wschodniej flanki.
- One kończą się w RFN. To są pozostałości tego, co zbudowano w okresie zimnej wojny. Chcielibyśmy, by - po ponad 20 latach naszej obecności w NATO - Sojusz podjął wreszcie decyzję, że sfinansuje ich rozbudowę tak, aby sięgnęły tutaj, na wschodnią flankę NATO - zapowiadał prezydent.
Ekspert do spraw bezpieczeństwa międzynawowego dr Michał Piekarski z Uniwersytetu Wrocławskiego podkreśla, że sprawa jest kluczowa dla umocnienia wschodniej flanki NATO.
Żadne operacje wojskowe nie mogą być wykonywane bez stałego dostępu paliwa. Potrzebują go czołgi, samoloty, śmigłowce, ale też ciężarówki czy pojazdy techniczne. Do tej pory paliwo dociera przez cywilne rurociągi albo cysternami. Ale to zużycie paliwa przez sprzęt wojskowy jest ogromne, a w sytuacji krytycznej będzie absorbowało go jeszcze więcej. Podłączenie do rurociągów NATO jest więc niezwykle istotne dla Polski - argumentuje w rozmowie z money.pl.
Czym są rurociągi NATO
Sojusz posiada specjalną sieć rurociągową, tzw. NATO Pipeline System, która realizuje przede wszystkim potrzeby wojskowe. Zbudowany w okresie zimnej wojny system przeznaczony jest do zaopatrywania w paliwa sił Sojuszu, jego baz wojskowych, lotnisk i punktów załadunku.
W Europie składa się na niego aż 10 systemów rurociągowych rozmieszczonych w różnych częściach kontynentu. Liczy w sumie 12 tys. km i pozwala utrzymać 5,5 mln m sześc. pojemności magazynowej.
W ramach tej sieci największy jest tzw. CEPS (Central Europe Pipeline System). To właśnie o jego rozbudowę walczy Polska. Obecnie system liczy dokładnie 5 279 km długości i przebiega przez 5 krajów. Jednak na wschodzie kończy się w Niemczech. To tam zaopatrywane są bazy NATO, jak choćby słynna Ramstein, ale też cywilne lotnisko we Frankfurcie.
Z informacji udostępnianych przez NATO możemy przeczytać, że przez CEPS transportowanych jest 13 mln m sześc. produktów ropopochodnych rocznie. Rurociągi łączą w sumie 36 obiektów o znaczeniu militarnym w Europie, 20 baz lotniczych i 9 lotnisk, z czego 6 w zachodniej Europie (poza wspomnianym Frankfurtem to również porty lotnicze w Bremie, Kolonii-Bonn, Norymberdze, Monachium i Belforcie).
Jak wynika z analiz NATO, w czasie pokoju wojsko zużywa zaledwie 10 proc. zapasów paliwa, ale w czasie kryzysu, jak w przypadku operacji w Kosowie w 1999 r., wykorzystywana jest pełna przepustowość systemu, a łańcuch dostaw jest uruchamiany w 24 godziny.
To dlatego tak istotne jest, aby mieć stały dostęp do dedykowanej sieci dostaw dla wojska. Sytuacja kryzysowa nie spowoduje wówczas strat w przepustowości w sieci cywilnej. Dla Polski dostęp do rurociągów NATO oznacza bezpieczeństwo dostaw poprzez ich dywersyfikację. Im więcej tych obiektów będzie, tym większy problem będzie miał przeciwnik. Łatwiej przeprowadzić atak na jeden obiekt niż na szereg celów - zaznacza dr Piekarski.
Pełen nadzór
Za logistykę działania sieci CEPS odpowiada agencja NATO - CEPMA. Co trzy miesiące analitycy spotykają się, aby nadzorować, planować i zabezpieczać ciągłość dostaw dla wpiętych w system strategicznych obiektów.
Jednak za całodobowy nadzór nad poszczególnymi odcinkami znajdującymi się na terenie pięciu krajów, odpowiedzialni są operatorzy lokalni. Dla przykładu, w Belgii jest to spółka operacyjna Belgian Pipeline Organization (BPO), podlega belgijskiej armii, która monitoruje w czasie rzeczywistym 800 km rurociągu. Z kolei w Niemczech to Fernleitungs Betriebsgesellschaft mbH (FBG), której większościowym udziałowcem jest Federalne Ministerstwo Obrony.
Zawiadywanie systemem dostaw paliw rurociągami przez wojsko ma duże znacznie operacyjne, jak i pod względem bezpieczeństwa. To infrastruktura o znaczeniu krytycznym. Również w Polsce są jednostki wojskowe, które mają ku temu kompetencje i myślę, że wówczas to one sprawowałyby nadzór - sugeruje dr Piekarski.
Połączenia między portami morskimi, bazami paliwowymi a bazami wojskowymi są szczególnie zabezpieczone i biegną podziemnymi kanałami. Zapytaliśmy Ministerstwo Obrony Narodowej o komentarz w sprawie przyłączenia Polski do sieci rurociągowej NATO, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania.
W interesie całego NATO
Zdaniem szefa Kancelarii Prezydenta RP Piotra Ćwika, zwiększenie liczby żołnierzy oraz sprzętu w celu wzmocnienia wschodniej flanki NATO powinno iść w parze z rozbudową logistyki Sojuszu, a jednym z elementów tej logistyki jest zabezpieczenie paliwa.
Jak przekonuje dr Michał Piekarski, z zamiarem przekształcenia batalionowych grup bojowych w brygadowe, powinna iść rozbudowa logistyki dostaw, która jest w interesie całego NATO.
To jest ze sobą skorelowane. Weźmy za przykład taki Powidz, gdzie w tej chwili mamy rozmieszczany amerykański kompleks do składowania i napraw sprzętu oraz uzbrojenia. Te czołgi i bojowe wozy piechoty i artylerii wymagają dużej ilości paliwa. Kolejne rozmieszczenia baz będą w jeszcze większym stopniu wymagać zapewnienia ciągłości dostaw. Choćby w tym zakresie dostęp do rurociągu NATO byłby uzasadniony - zaznacza ekspert.
W jego opinii, rozwinięcie rurociągów NATO z Niemiec od Polski nie powinno być w żaden sposób kwestią drażliwą w relacji z naszym sąsiadem.
Nie powoduje to zmniejszenia ich znaczenia, nic nie jest odbierane, wręcz przeciwnie stanowi rozwinięcie. Również w interesie niemieckich wojsk w ramach Sojuszu byłoby stworzenie dodatkowego zabezpieczenia logistycznego na wschodniej flance - podkreśla dr Piekarski.