Niemcy czekają na ważny transport ropy dla zaopatrującej Berlin w paliwa rafinerii PCK Schwedt. Mimo wciąż nierozstrzygniętej kwestii większościowych udziałów rosyjskiego koncernu Rosnieft w strukturze właścicielskiej zakładu liczą na surowiec dostarczany przez Polskę.
Kierowane przez wicekanclerza Roberta Habecka Federalne Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu Niemiec poinformowało money.pl, że "kolejny bardzo duży ładunek dla PCK dotrze do Gdańska w połowie maja".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa "politycznie delikatna"
Współpraca z Polską w sprawie dostaw ropy naftowej nie jest szczególnie nagłaśniana przez obie strony. Sprawa jest bowiem wrażliwa politycznie. Niemcy wciąż toczą bowiem batalię o uwolnienie swoich rafinerii od rosyjskich wpływów, a kwestia dostaw do Schwedt już raz doprowadziła do zgrzytów między sąsiadami.
Przypomnijmy, że już raz w Gdańsku - mimo podpisanych porozumień - odmówiono rozładunku ropy dla Schwedt, co miało być motywowane kwestią rosyjskiego udziału w rafinerii - o tym incydencie szczegółowo pisaliśmy w marcu na łamach money.pl.
Problemem dotyczy obecnej sytuacji rafinerii. Faktycznie w akcjonariacie wciąż większościowy udział ma Rosnieft. Spółka córka rosyjskiego koncernu, Rosnieft Niemcy, posiada 37,5 proc. akcji. Dokładnie taki sam udział ma Shell. Jednak to Rosjanie posiadali pakiet kontrolny za sprawą kolejnej spółki zależnej - RN Refining & Marketing. Łączne udziały rosyjskich firm sięgają więc 54 proc.
Jednak we wrzeniu 2022 r. rząd w Berlinie nakazał, by akcje rosyjskiego koncernu przeszły w zarząd komisaryczny, a kontrolę przejęło ministerstwo gospodarki.
Zemsta Putina
Zarząd komisaryczny to jednak nie to samo co nacjonalizacja. Właścicielem wciąż są Rosjanie, którzy już raz próbowali odzyskać kontrolę nad zakładem. Gdyby tak się stało, Rosnieft znowu miałby wpływ na niemiecki rynek energii. Właściwie w ostatniej chwili, na dzień przed wygaśnięciem rządowej kurateli, sądu w Lipsku odrzucił skargę Rosnieftu.
Zegar wciąż jednak tyka. Berlin ma czas do 15 września na rozwiązanie problemu. Resort wicekanclerza Habecka przygotował specjalną nowelizację ustawy o bezpieczeństwie energetycznym, która umożliwia szybką sprzedaż udziałów Rosnieftu, bez konieczności wcześniejszej nacjonalizacji.
To ważne narzędzie, ponieważ sprawa dotyczy nie tylko Schwedt, ale również innych rafinerii, w których Rosnieft ma udziały. Choćby MiRo w Karlsruhe i rafinerii Baeyrnoil w bawarskim Vohburgu.
Zapytaliśmy więc resort wicekanclerza Habecka o kwestię sprzedaży rosyjskich udziałów w rafineriach.
W chwili obecnej rząd federalny koncentruje się na działaniach na rzecz dalszego bezpieczeństwa dostaw w Niemczech, a nie na rozmowach o własności - otrzymaliśmy odpowiedź z niemieckiego ministerstwa gospodarki.
Czyżby więc rząd w Berlinie nie śpieszył się z derusyfikacją infrastruktury krytycznej? Zdaniem ekspertów, proces postępuje, ale celowo jest wyciszany. - Trwa wojna. Takie sprawy najskuteczniej załatwia się dyskretnie - przekonuje Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.
Z kolei Iwona Wiśniewska, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich, zaznacza, że Niemcy odrobiły lekcję i sukcesywnie rugują Rosjan. - Odsunięcie rosyjskich spółek od infrastruktury krytycznej, w tym rafinerii, jest konsekwentną polityką rządu federalnego. Należy się więc spodziewać, że proces będzie sukcesywnie prowadzony również w przypadku rafinerii Schwedt - podkreśla.
Jak dodaje, Rosjanie mogą się tylko bezsilnie przyglądać, jak wieloletnie układy i inwestycje w Niemczech są bezwzględnie rozbierane.
Polacy w grze o prestiż
Tu pojawia się druga ważna kwestia. Kto mógłby zastąpić Rosjan w zarządzie Schwedt? Reuters i Bloomberg sugerują, że w tej grze bierze udział polski PKN Orlen.
Choć konkurentów nie brakuje - od operatora terminali naftowych, czyli Grupę Alcmene, przez niemiecką firmę Hoyer, po Shela - to za polską spółką przemawia sporo argumentów.
Model funkcjonowania niemieckich rafinerii zakłada udział zagranicznych partnerów. Obecne na tym rynku są m.in. francuski Total czy Shell. Udział polskiej spółki w Schwedt raczej nie stanowiłby problemu. Zwłaszcza, że rafineria zaopatruje się w surowiec przez terytorium Polski i częściowo sprzedaje swoje paliwa w naszym kraju. Już jest więc pewna współzależność - wyjaśnia Iwona Wiśniewska.
Rafineria Schwedt przerabiała do tej pory transportowaną przez ropociąg "Drużba" rosyjską ropę. Zbliżoną do tej, którą rafinowały również polskie zakłady. Po wprowadzeniu sankcji konieczne było znalezienie nowych kierunków i tu znów ukłon w stronę Polski, a dokładniej Gdańska.
Nasz Naftoport stał się bramą dla dostaw dla niemieckiej rafinerii. Co prawda Schwedt ma również połączenie przez własny port w Rostocku i istniejący rurociąg Rostock-Schwedt, ale jego przepustowość jest zbyt mała na potrzeby tej rafinerii i dopiero jest rozbudowywana (o około 5-10 proc.).
Gdańsk to oczywiście niejedyne źródło ropy dla niemieckich rafinerii. Kanclerz Olaf Scholz wynegocjował dostawy z Kazachstanu. Te jednak, jak pisaliśmy w money.pl, obarczone są ryzykiem, ponieważ wykorzystują rosyjskie systemy przesyłowe.
Jak zapewnił nas niemiecki resort gospodarki, obecne potrzeby rafinerii są zaspokojone i "nie ma oznak wąskich gardeł".
W obecnej eksploatacji PCK pracuje stabilnie z ropą naftową kupowaną na rynkach światowych, która dostarczana jest trzema trasami dostaw - portem w Rostocku, portem w Gdańsku oraz ropą kazachską poprzez system polskich rurociągów - wskazuje niemieckie ministerstwo.
Niemcy mają świadomość, że ktokolwiek przejmie zarządzanie rafinerią Schwedt będzie musiał wciąż polegać na układach z Polską. Polski koncern, który już posiada w Niemczech 600 stacji, byłby więc praktycznym wyborem. Spółka prowadzona przez Daniela Obajtka, wielokrotnie pytana o to przez money.pl, nie komentuje jednak sprawy.
Na ile istotna dla Orlenu byłaby rafineria Schwedt? Zakład zaopatruje wschodnie Niemcy w paliwa, w tym lotnisko Berlin-Brandenburg i samą stolicę. Jego produkty docierają też do zachodniej Polski. Według komentatorów, przejęcie rafinerii w Niemczech miałoby dla polskiego koncernu również wymiar prestiżowy, wpisując się w jego ambicje zostania lokalnym czempionem energetycznym.
Niemiecki dziennik "Maerkische Oderzeitung" idzie jeszcze dalej, podkreślając, że "dla państwa polskiego inwestycja ta oznaczałaby znaczny polityczny zysk". Jak sugeruje gazeta, rząd w Warszawie mógłby wykorzystać to również w czasie kampanii wyborczej, twierdząc, że "bez nas, Polaków, niemiecki rząd nie jest w stanie dojechać do pracy".
Kwestia sprzedaży udziałów Rosnieftu wciąż jednak pozostaje otwarta. Nie wiadomo, czy Berlin, doświadczony konsekwencjami zależności od Rosji, nie będzie przychylniej patrzeć na oferty krajowych inwestorów.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl