Przed nami kolejny lockdown. Paraliż kraju to cios dla gastronomii. Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, przyznał, że dyskutowane są różne formy pomocy dla branży.
Co na przykład? Menedżer powiedział na antenie Radia Tok FM, że grę wchodzą dopłaty dla pracowników przy zamawianiu posiłków w pracy. Ale - jak zaznaczył Borys - jest tu jeden problem.
- Jeśli pracownik chce pokrywać koszty posiłków jedzonych w pracy, to musi od tej części wynagrodzenia odprowadzić PIT i ZUS. Pracodawcy wyszli z pomysłem, żeby rząd zwolnił tę część wynagrodzenia ze składek - wskazał szef PFR.
Zwolnienia z ZUS i PIT to jest koszt ok. 600 milionów złotych z perspektywy budżetu państwa.
- To są realne środki, które rzeczywiście wsparłyby pracodawców, aby takie rozwiązanie wdrożyć - ocenił Borys.