"Choć dzięki zasiadaniu w europarlamencie można zostać milionerem, aż 36 z 52 polskich europosłów wykazało dodatkowe dochody" - pisze w czwartek (27 czerwca) "Rzeczpospolita".
Dziennik informuje na bazie oświadczeń majątkowych, że jednym z najpopularniejszych sposobów dorabiania do pensji przez posłów Parlamentu Europejskiego jest najem, z którego dodatkowe dochody wykazało 15 osób.
"Rekordzistką jest Magdalena Adamowicz z KO, która uzyskała z tego tytułu w 2023 roku aż 201,3 tys. dochodu. Należy ona też do rekordzistek, jeśli chodzi o całościowe dochody spoza PE" - pisze "Rz". Gazeta zaznacza, że europosłanka zarobiła także m.in. w radzie nadzorczej spółki Transrem Gdańsk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersje wokół dodatkowych dochodów europosłów
Najczęstszym źródłem dodatkowego dochodu są emerytury, choć one nie wzbudzają kontrowersji. Co innego działalność konsultingowa - jak w przypadku Leszka Millera i Tomasza Frankowskiego - czy też działalność naukowa i gospodarcza.
Przykładowo prof. Marek Belka zainkasował 47,7 tys. za wykłady w Centrum Europejskim Natolin. Dziennik podaje ponadto, że europoseł PiS Karol Karski otrzymał z Uniwersytetu Warszawskiego 96,1 tys. zł, a z Wyższa Szkoły Ekonomicznej w Białymstoku - 27,8 tys. zł.
- Już samą działalność naukową na pełny etat trudno jest pogodzić z obowiązkami w Parlamencie Europejskim, zresztą podobnie jak z innymi funkcjami politycznymi pełnionymi w Polsce. Jeszcze większe kontrowersje budzi prowadzenie działalności gospodarczej. Pojawiają się pytania, czy nie przeplata się ona w niejasny sposób z obowiązkami europosła - komentuje w rozmowie z "Rz" prof. Antoni Kamiński z Instytutu Studiów Politycznych PAN.