Pierwotnie rządowy projekt, który rząd skierował do Sejmu, przewidywał odległość 500 m od zabudowań. Jednak sejmowa komisja ds. energii przyjęła poprawkę zwiększającą odległość do 700 m. Następnie ustawa trafiła do Senatu, który ponownie obniżył odległość do 500 m. Jednak posłowie ostatecznie tę poprawkę odrzucili.
Nowelizacja ustawy wiatrakowej ostatecznie przewiduje, że nowe wiatraki będą mogły być lokalizowane tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania. Podstawą dla określania odległości minimalnej — pomiędzy 10-krotnością maksymalnej wysokości turbiny (reguła 10H) a minimalną odległością od budynków mieszkalnych będą m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko wykonywanej w ramach przygotowania planu zagospodarowania przestrzennego.
Mieszkańcy gmin będą korzystali z odnawialnej energii
Ustawa wprowadza też minimalne odległości turbin wiatrowych od linii przesyłowych energii elektrycznej. Jednocześnie całkowicie znosi zakaz budowy budynków mieszkalnych w pobliżu istniejących turbin wiatrowych.
Zachowuje zasadę jednocześnie 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody – ten limit wynosi 500 m. Utrzymuje zakaz budowy wiatraków na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000.
Dodatkowo nowe rozwiązania przewidują, że inwestor elektrowni wiatrowych zaoferuje co najmniej 10 proc. jej mocy zainstalowanej mieszkańcom gminy, którzy będą korzystać z tej energii na zasadzie prosumenta wirtualnego. Każdy mieszkaniec tej gminy będzie mógł objąć udział nie większy niż 2 kW i odbierać energię elektryczną w cenie wynikającej z kalkulacji maksymalnego kosztu budowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ustawa w obecnej wersji może nie spełniać warunków liberalizacji"
Tymczasem niedawno przedstawiciele takich koncernów jak Google, Mercedes, Ikea, czy AMAZON zaapelowali do rządu o zachowanie w ustawie wiatrakowej minimalnej odległości 500 m od zabudowań.
Według koncernów "zmiana minimalnej odległości z 500 na 700 m znacząco ograniczy potencjał energetyki wiatrowej na lądzie w nadchodzącej dekadzie, a co za tym idzie, spowoduje niewystarczającą ilość zielonej energii w sieci".
Największym przeciwnikiem budowy wiatraków jest od początku Solidarna Polska, temat wywołuje także duże tarcia w rządowej koalicji. W praktyce Solidarna Polska robiła wszystko, aby nie doszło do liberalizacji zasady 10H, niezależnie od tego, jakie to przyniesie skutki.
Tymczasem zdaniem prawników ustawa w obecnej wersji może nie spełniać warunków liberalizacji. Jeśli energetyka wiatrowa nie zostanie odblokowana, Polska nie dostanie pieniędzy z KPO.
W kamieniach milowych do KPO jest zapisane, że w Polsce powinno powstać od 6 GW do 10 GW nowych mocy w elektrowniach. - Jeżeli zmieni się dopuszczalna odległość do 700 metrów, nie będzie możliwe, osiągniecie tego celu, w związku z czym nie spełnimy warunków niezbędnych do pozyskania środków z KPO – ocenia Jacek Kosiński, partner w kancelarii Jacek Kosiński Adwokaci i Radcowie Prawni.