We wtorek w Sejmie odbyło się drugie czytanie w sprawie liberalizacji tzw. ustawy wiatrakowej. Ma być ona poddana pod głosowanie w środę 8 lutego. - Jest plan głosowania projektu nowelizacji ustawy wiatrakowej w środę w wieczornym bloku głosowań. We wtorek zakończyliśmy prace w ramach drugiego czytania - poinformował rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Niedawno wydawało się, że budowa wiatraków na lądzie zostanie w końcu odblokowana, ale jak dotąd tak się nie stało. W tej sprawie sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, w efekcie można się już w tym pogubić.
Przypomnijmy: najpierw latem ubiegłego roku rząd zapowiedział odblokowanie budowy wiatraków. Potem rządowa ustawa, która miała to umożliwić, utknęła w sejmowej zamrażarce. Następnie pod koniec roku premier Morawiecki zapowiedział szybkie uchwalenie rządowego projektu.
Jednak już pod koniec stycznia niespodziewanie sejmowa komisje ds. energii i klimatu przyjęły w poprawkę, która zwiększyła z 500 do 700 metrów minimalną odległość wiatraków od budynków mieszkalnych, co znowu postawiło pod znakiem zapytania rozwój wiatraków w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jednak nie koniec zwrotów akcji, bo niedawno znowu pojawiły się kolejne propozycje zmian w rządowej ustawie. Eksperci i samorządowcy, z którymi rozmawialiśmy na ten temat, nie kryją irytacji. - Politycy ciągle mieszają w tym kotle, nie zdając sobie sprawy ze skutków, a stawką są nasze środki KPO – przypominają.
Energetyka lądowa dyskryminowana? Taki byłby skutek referendum
Pod koniec stycznia napisaliśmy, że grupa posłów z PiS zaproponowała, aby samorządy przeprowadzały obowiązkowe referenda w sprawie zgody na budowę wiatraków. Pomysł nie zyskał poparcia. Jednak niedawno znowu powrócił, ale w zmodyfikowanej formie. Zgodnie z nim gminy miałyby przeprowadzać tzw. referendum korzyści. Gminy, które chciałby, aby wiatraki powstawały bliżej niż 700 metrów od zabudowań, miałyby robić referendum.
- Ten pomysł to fikcja i cios w najbiedniejsze gminy, których na referendum po prostu nie będzie stać - mówi money.pl Małgorzata Żmijewska-Kukiełka rzeczniczka prasowa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Jednocześnie przypomina, że w ostatnich latach tylko 17 proc. przeprowadzonych w Polsce gminnych referendów było ważnych. - Wprowadzenie tego rozwiązania to dalsze niweczenie szansy na odblokowanie rozwoju lądowej energetyki wiatrowej w Polsce – ocenia.
Dodaje, że jest to także dyskryminacja lądowej energetyki, ponieważ dla żadnych inwestycji ani dla planowanej budowy elektrowni jądrowej czy Centralnego Portu Komunikacyjnego lub spalarni śmieci nie wprowadzono obowiązku przeprowadzania referendum.
Jan Ruszkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan ma podobne wątpliwości. - Propozycje organizowania dodatkowych referendów, nakładałyby w odniesieniu do lądowej energetyki wiatrowej specjalne wymagania, jakich nie ma w przypadku inwestycji nieporównanie bardziej uciążliwych dla środowiska i społeczności lokalnych. Zarówno procedura planistyczna, jak i środowiskowa przewidywana w nowelizacji ustawy zapewniają silny głos społecznościom lokalnym - przypomina.
Partia Zbigniewa Ziobry ws. wiatraków nie składa broni
Największym przeciwnikiem budowy wiatraków jest Solidarna Polska, temat wywołuje także duże tarcia w rządowej koalicji. Partia Zbigniewa Ziobry od początku nie składa jednak w tej sprawie broni. We wtorek w Sejmie w imieniu Solidarnej Polski poseł Janusz Kowalski złożył poprawkę podnoszącą minimalną odległość do 1000 metrów.
W praktyce Solidarna Polska robi wszystko, aby nie doszło do liberalizacji zasady 10H, niezależnie od tego, jakie to przyniesie skutki.
Z kolei PiS w trakcie wtorkowego czytania ustawy złożył poprawkę techniczną, przewidującą wpisanie minimalnej odległości 700 metrów od zabudowań mieszkalnych także w innych miejscach projektu.
- Rządowi zależy na uchwaleniu swojego projektu, aby odblokować pieniądze z KPO. Taka taktyka może okazać się jednak błędna. Uchwalenie "kadłubowej" ustawy nic nie da, bo urzędnicy unijni nie dadzą się tak łatwo oszukać - ocenia ekspert, który nie chce jednak wypowiadać się pod nazwiskiem.
Dodaje, że na skutek takiej strategii powstanie kolejny bubel prawny. - Jeżeli najnowsze poprawki zostaną uchwalone, wówczas ustawa w praktyce nie będzie spełniała warunków liberalizacji. Energetyka wiatrowa nie zostanie odblokowana, my zaś nie dostaniemy pieniędzy z KPO - mówi.
W kamieniach milowych do KPO jest zapisane, że w Polsce powinno powstać od 6 GW do 10 GW nowych mocy w elektrowniach. - Jeżeli zmieni się dopuszczalna odległość do 700 metrów, nie będzie możliwe, osiągniecie tego celu, w związku z czym nie spełnimy warunków niezbędnych do pozyskania środków z KPO – ocenia Jacek Kosiński, partner w kancelarii Jacek Kosiński Adwokaci i Radcowie Prawni.
Zasada 10 H zablokowała budowę wiatraków i domów
Samorządowcy również nie ukrywają rozczarowania.
- Huśtawka informacji i propozycji, które pojawiają się ostatnio na temat wiatraków na lądzie, jest zastanawiająca. Jeżeli poprawka zwiększająca dystans dzielący wiatraki od zabudowań mieszkalnych z 500 do 700 metrów ostatecznie pozostanie, wówczas trzeba to powiedzieć jasno: nie będzie żadnej liberalizacji - mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich Rzeczpospolitej.
Dodaje, że jego organizacja udzieliła poparcia dla poprzedniej wersji ustawy, która zakładała 500-metrową minimalną odległość wiatraków od domów. - W związku z ostatnio zgłoszoną poprawką zwiększającą ten dystans do 700 metrów nasze poparcie dla tego projektu zostanie wycofane - mówi.
Samorządowiec przypomina także o innych skutkach obowiązywania zasady 10H, w tym planach zagospodarowania, które zostały zamrożone w 2016 toku, gdy nowe prawo weszło w życie. W praktyce to zablokowało zarówno budowę wiatraków, jak i budownictwa mieszkaniowego.
Ten problem pokazuje sytuacja w gminie Płużnica. Ponieważ na jej terenie znajdują się wiatraki, jej mieszkańcy nie mogą teraz budować nowych domów, ze względu na obowiązującą zasadę 10H.
Najpierw uchwalono plan miejscowy, który dopuszczał na tym terenie budownictwo mieszkaniowe, a następnie weszła w życie zasada 10H, która to zablokowała.
W dodatku mieszkańcy nie mogą wytoczyć skarbowi państwa procesu o odszkodowanie, ponieważ ustawodawca tego w ustawie nie przewidział.
Okazuje się, że w tej sprawie jest jeszcze inny istotny wątek związany z planami miejscowymi. W praktyce aż 84 proc. przygotowanych wcześniej planów, które dopuszczały lokalizację elektrowni wiatrowych, może trafić do kosza przez zmianę odległości na 700 metrów. Z analizy firmy Urban Consulting wynika, że dotknie to, co najmniej cztery województwa, mazowieckie, kujawsko-pomorskie, śląskie i małopolskie.
Los zielonej transformacji w Polsce zagrożony
- Ostatnie zmiany w ustawie wiatrakowej stawiają również pod znakiem zapytania dalsze losy zielonej transformacji w Polsce. Dodatkowo są niepoparte żadnym uzasadnieniem ani oceną skutków – uważa Jan Ruszkowski, ekspert Lewiatana.
Przypomina jednocześnie, że prace nad ustawą, która ma odblokować budowę wiatraków na lądzie, trwały prawie trzy lata i obejmowały szerokie konsultacje publiczne. Według niego w praktyce procedura planistyczna i środowiskowa zapisana w ustawie daje społecznościom lokalnym mocną pozycję.
Ponadto jego zdaniem nawet częściowe odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie, przyniosłoby korzyści dla polskiej gospodarki. - Obecny kryzys na rynkach energetycznych pokazuje, że drogą ku stabilności systemu energetycznego i wzmocnienia suwerenności Polski są odnawialne źródła energii, które dają niezależność energetyczną - ocenia.
Z wyliczeń brytyjskiej firmy analitycznej Aurora Energy Research, przygotowanych dla Fundacji ClientEarth, wynika, że odblokowanie zasady 10H dałoby polskiej gospodarce do 2030 roku zysk w wysokości 7 mld zł. Natomiast kolejny rok opóźnienia wprowadzenia zmian to dodatkowe 6 mld zł kosztów dla polskich odbiorców energii.
- Ogłoszony niedawno w Davos Plan Przemysłowy Zielonego Ładu – The Green Deal Industrial Plan – wskazuje bardzo wyraźny kierunek – współczesna, zielona, europejska gospodarka musi się opierać przede wszystkim na przewidywalnym i uproszczonym otoczeniu regulacyjnym. Poprawki zgłaszane do ustawy wiatrakowej idą dokładnie w przeciwnym kierunku - podsumowuje Jan Ruszkowski.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.